Kapitalne. W toku jest wiele spraw odwołujących się do zasady skutecznej ochrony sądowej. To sprawy o status „neo-KRS" i nominowanych przez nią sędziów, o obsadzenie przez nią nowych izb SN, w tym zawisłą przed SN sprawę sędziego Żurka (III CZP 25/19) i sędzi Frąckowiak (II PO 3/19), w których SN zwrócił się do TSUE. Mamy pytania prejudycjalne NSA o konkursy sędziowskie, a konkretnie kwestię skutecznej ochrony sądowej kandydatów na sędziów SN odrzuconych przez KRS (C-824/18). Te sprawy odwołują się do zasady skutecznej ochrony sądowej. Wiele z nich może się doczekać rozstrzygnięcia tej jesieni. Zawisłe przed TSUE jest też pytanie prejudycjalne, już nieco zapomniane, w którym się rozstrzygnie, czy i na jakiej podstawie sąd krajowy może zawiesić skuteczność ustaw krajowych do czasu zakończenia procesu w ramach zabezpieczenia (C-522/18). Proszę sobie przypomnieć, jakie było zamieszanie, kiedy SN po raz pierwszy skorzystał z tej możliwości wobec sędziów wysłanych we wcześniejszy stan spoczynku. Tutaj za podstawę prawną takiego środka również może służyć zasada skutecznej ochrony sądowej. We wszystkich tych sprawach może się okazać, że na podstawie unijnego standardu skutecznej ochrony sądowej (art. 19 traktatu o Unii Europejskiej i art. 47 Karty praw podstawowych) sąd krajowy może wyjść poza kompetencje przypisane mu wprost prawem krajowym.
Przejdźmy do drugiego, ważnego wątku działania TSUE tej jesieni: ochrona konsumentów. Wkrótce bardzo oczekiwany wyrok ws. frankowiczów, na tle sprawy małżeństwa Dziubaków, w której polski sąd pyta TSUE, czy jeśli w pewnej szczególnej sytuacji stwierdzi, że klauzule w umowie frankowej były niedozwolone, można je pominąć i stosować oprocentowanie frankowe do kredytu złotówkowego. Wiemy już, kiedy będzie wyrok?
Zapewne nie przed 3 października, ale tej jesieni na pewno. Opinia rzecznika generalnego była jeszcze przed wakacjami.
Mogliśmy tej sprawy uniknąć, gdybyśmy mieli ustawę frankową, którą Andrzej Duda obiecywał wyborcom, jeszcze zanim został prezydentem? Uniknęlibyśmy kłopotów?
Można by ich uniknąć, przede wszystkim wprowadzając ograniczenia akcji kredytowej we frankach około 2006 r. Rozsądne systemowe rozwiązanie na pewno dla sądów i konsumentów byłoby lepsze, bo mielibyśmy już wzorzec działania, który dopiero teraz jest wypracowywany na plecach konsumentów. Dziś, idąc do sądu, konsument przecież nie ma pewności, czy wygra, a wpis sądowy i wynajęcie adwokata trzeba opłacić. Potem mamy wieloletni proces. Jednak także jasna linia orzecznicza sądów, która skłoniłaby banki na ustępstwa względem kredytobiorców, byłaby rozwiązaniem. Sądy mogły dużo wcześniej zwrócić się z pytaniami prejudycjalnymi do TSUE, tak jak w sprawie państwa Dziubaków.