Sędzia o skutkach braku szacunku do wyroków sądów

Nie ma znaczenia, jakiego rodzaju wyrok: cywilny, karny czy konstytucyjny, spotka się z brakiem szacunku władzy ustawodawczej lub wykonawczej. Zawsze ma to dalekosiężne skutki – zwraca uwagę sędzia Bartosz Łopalewski.

Aktualizacja: 03.04.2016 14:11 Publikacja: 03.04.2016 05:00

Sędzia o skutkach braku szacunku do wyroków sądów

Foto: www.sxc.hu

Funkcjonowanie państwa opiera się na szacunku. Szacunku, jakim organy władzy publicznej darzą działania pozostałych organów władzy publicznej. W toku wielowiekowej ewolucji systemów prawnych społeczeństwa stworzyły procedury kontrolne/odwoławcze, które pozwalają kwestionować i korygować działania poszczególnych władz. Kiedy jednak uzyskują one walor prawomocności lub ostateczności, wszystkie pozostałe organy władzy szanują je. Nie dlatego, że muszą. Piastunów poszczególnych rodzajów władzy nie dotyka na co dzień żadna zewnętrzna siła zmuszająca do posłuchu. Jeżeli rozumieją podstawy działania demokratycznego państwa prawnego, szacunek ten przychodzi im z łatwością. I to niezależnie od tego, czy przypadł im zaszczyt piastowania funkcji ustawodawczych, wykonawczych czy sądowniczych.

Nie jest bowiem możliwe efektywne funkcjonowanie władzy ustawodawczej, jeśli organy władzy wykonawczej oraz sądowniczej nie będą uznawały istnienia nowo tworzonych przepisów. W demokratycznym państwie prawnym władza ustawodawcza nie ingeruje zaś nowymi przepisami w uprawnienia przyznane już przez administrację na gruncie przepisów dotychczasowych, a organy władzy sądowniczej nie roszczą sobie pretensji do samodzielnego rozstrzygania spraw powierzonych administracji lub do negowania decyzji tejże, jeżeli uprawniony podmiot w ustawowym terminie nie domaga się kontroli sądowej. Dla sensownego działania organów władzy sądowniczej niezbędne jest natomiast przekonanie, że wszystkie inne organy władzy publicznej staną murem za prawomocnymi rozstrzygnięciami sądowymi, czyniąc wszystko co możliwe dla ich urzeczywistnienia.

O tym, że istnienie współczesnego państwa opiera się na opisanym szacunku, łatwo zapomnieć. Szybko bowiem przyzwyczajamy się do rzeczy dobrych. Warto jednak uzmysłowić sobie, że wszystkie trzy rodzaje władzy publicznej posługują się na co dzień nie fizycznym władztwem nad kimkolwiek, ale aktami konwencjonalnymi. Najczęściej czystą kartką papieru, uzupełnianą następnie określoną treścią, pieczęciami, podpisami itp. Akty te swoją siłę czerpią z uznania ich mocy przez wszystkie organy władzy publicznej. Dopiero w konsekwencji powyższego moc tych aktów uznają wszyscy ich adresaci znajdujący się poza strukturami władzy.

W toku wielowiekowej ewolucji struktur państwowych zauważono, iż każda władza ma tendencję do poszerzania swoich wpływów. W odpowiedzi na to powstała idea konstytucjonalizmu, to jest związania organów władzy publicznej aktem prawnym o randze nadrzędnej względem bieżącej działalności politycznej. Aktem, któremu każda władza – niezależnie od jej indywidualnych walorów czy przywar, reprezentowania światłych idei czy tkwienia w zabobonie – będzie musiała się podporządkować. Szczęśliwie i w Polsce idea konstytucjonalizmu znalazła urzeczywistnienie w uchwaleniu konstytucji (notabene jako drugiej na świecie po amerykańskiej). Udało się także wykształcić pokolenia obywateli rozumiejących sens istnienia ustawy zasadniczej. To dzięki przekonaniu o korzyściach płynących z „rządów prawa" po okresie pierwszych dziesięcioleci PRL, kiedy normy konstytucyjne pozostawały wyłącznie prawem na papierze, utworzono organ powołany do kontroli konstytucyjności prawa.

Aktualny sposób rozstrzygania o konstytucyjności prawa wynika wprost z przepisów Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku, przyjętej przez Zgromadzenie Narodowe oraz poddanej pod ogólnonarodowe referendum.

Nie jest zasługą ani winą aktualnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, że rozstrzyganie kwestii konstytucyjnych odbywa się w modelu jednoinstancyjnym, a orzeczenie o niekonstytucyjności ma charakter ostateczny i nie wymaga potwierdzenia przez kogokolwiek (art. 190 ust. 1 Konstytucji RP).

Jest także wyłącznie wynikiem dalekowzroczności ojców konstytucji, że sędziów Trybunału zobowiązano do podległości wyłącznie jej przepisom (art. 195 ust. 1 Konstytucji RP). Odróżniono ich tym samym od pozostałych sędziów, którzy podlegają także ustawom zwykłym (art. 178 ust. 1 Konstytucji RP). Właśnie ze względu na to, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie są „sługami dwóch panów", wszystkie pozostałe organy władzy publicznej nie muszą samodzielnie rozstrzygać kwestii konstytucyjnych.

Nie jest także zasługą ani winą aktualnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, że powierzono mu orzekanie o konstytucyjności wszystkich ustaw (art. 188 pkt 1 Konstytucji RP), w tym także tej ustawy, którą tradycyjnie uregulowane są kwestie szczegółowe związane z proceduralnymi aspektami działania samego Trybunału. W tej roli zgodnie z przepisami konstytucji nikt sędziów Trybunału wyręczyć nie może.

Ostatecznie to mocą Konstytucji RP zaliczono Trybunał Konstytucyjny do organów władzy sądowniczej (art. 10 Konstytucji RP). Rozstrzyganie o tym, co konstytucyjne i niekonstytucyjne, odbywa się więc w trybie sądowego rozstrzygania sporów.

Nie ma znaczenia, jakiego rodzaju wyrok (cywilny, karny, konstytucyjny itp.) spotka się z brakiem szacunku okazanym przez władzę ustawodawczą lub wykonawczą. Zawsze ma to dalekosiężne skutki. Podważenie podwalin państwa jest skutkiem bezpośrednim. Rzecz jednak w tym, że organy państwa nie działają dla samych siebie, tak jak organizacja państwa nie jest celem samym w sobie. Istnienie państwa ma na celu organizację życia społecznego i zapewnienie pokojowego rozstrzygania nieuchronnie powstających w społeczeństwie sytuacji spornych.

Jest dorobkiem pokoleń Polaków to, że dla rozstrzygania większości sporów przyjęliśmy drogę sądową. Nie w ramach konferencji prasowych, wystąpień medialnych czy orędzi. Choć droga sądowa bywa mniej efektowna i wymaga większego wysiłku intelektualnego, jestem przekonany, że nie czas z niej rezygnować. Na pewno rezygnacja taka nie wynika z obowiązującej nadal konstytucji.

Autor jest sędzią Sądu Rejonowego w Nowym Sączu

Funkcjonowanie państwa opiera się na szacunku. Szacunku, jakim organy władzy publicznej darzą działania pozostałych organów władzy publicznej. W toku wielowiekowej ewolucji systemów prawnych społeczeństwa stworzyły procedury kontrolne/odwoławcze, które pozwalają kwestionować i korygować działania poszczególnych władz. Kiedy jednak uzyskują one walor prawomocności lub ostateczności, wszystkie pozostałe organy władzy szanują je. Nie dlatego, że muszą. Piastunów poszczególnych rodzajów władzy nie dotyka na co dzień żadna zewnętrzna siła zmuszająca do posłuchu. Jeżeli rozumieją podstawy działania demokratycznego państwa prawnego, szacunek ten przychodzi im z łatwością. I to niezależnie od tego, czy przypadł im zaszczyt piastowania funkcji ustawodawczych, wykonawczych czy sądowniczych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami