Spraw w sądach przybywa (w 2015 r. – 15,2 mln), a procesy ciągną się latami. Aż co ósmy trwa dłużej niż rok (do niedawna niecałe 10 proc.). Prawo i Sprawiedliwość ma jednak pomysł, jak przyspieszyć orzekanie. Sposobem ma być kolejna reforma. Te przeprowadzane przez poprzedników się nie udały.
Obecny rząd chce m.in. przywrócić odrębną procedurę w sprawach gospodarczych (zlikwidowaną w 2012 r.), zmienić zasady płacenia za prowadzenie procesów oraz zrezygnować z orzekania w drobnych sprawach.
Powodem przywrócenia odrębnej procedury gospodarczej jest stale rosnąca liczba procesów, w które zaangażowane są firmy. W 2015 r. było ich już 1 mln 730 tys. Nie oznacza to jednak mechanicznego powrotu do starych zasad. W procedurze gospodarczej, która ma być szybsza, mają być rozstrzygane tylko sprawy dużych przedsiębiorców. Problemami firm małych i średnich sądy zajmą się na zasadach, jakie dotyczą zwykłego obrotu konsumenckiego.
– Jeśli miałoby to oznaczać szybką ścieżkę dla przedsiębiorców kosztem obywateli, to jestem przeciwny – mówi sędzia Bartłomiej Przymusiński. – Jeśli jednak ta specjalna procedura objęłaby tylko największe firmy, na które ustawodawca nałożyłby specjalne obowiązki i wymagał szczególnej staranności, to dlaczego nie.
Rząd chce też zmienić wysokość kosztów w sprawach cywilnych oraz określić nowy katalog płatnych czynności sądowych. Dotyczyć to ma m.in. sporządzenia na wniosek uzasadnienia orzeczenia. Dziś często o takie uzasadnienie wnosi strona, która w ogóle nie zamierza składać apelacji, lub wręcz ta, która wygrywa spór.