W tzw. dyrektywie o e-prywatności, znanej też jako dyrektywa cookies, ma się pojawić nowy zapis, który może poważnie zaszkodzić zarówno branży reklamowej, jak i handlowej.
Zmiany uderzą po kieszeni nie tylko wielkie portale horyzontalne, czyli np. WP, Onet albo Interię, ale też handel internetowy. Zbierają one dane o preferencjach klientów, by np. móc im „podpowiadać" zakupy zgodne z ich zainteresowaniami.
Na czym będą polegać zmiany? – W najgorszym dla branży możliwym scenariuszu rozważanym teraz przez Komisję Europejską, internauci będą mogli mieć dostęp do poszczególnych stron, tylko, jeśli wyrażą zgodę na korzystanie z cookies. Dla tych, którzy w wyniku braku posiadania takich zgód nie będą mogli korzystać z cookies, oznacza to np. spadek wpływów z reklam. W przypadku np. wydawców może uniemożliwić finansowanie działalności – tłumaczy „Rz" Matthias Matthiesen, odpowiedzialny w IAB Europe za kwestie związane z ochroną danych i polityką prywatności.
Coraz więcej kliknięć
Jak tłumaczy „Rzeczpospolitej" Włodzimierz Schmidt, prezes IAB Polska, zmiana będzie polegać na tym, że wymagana nie będzie już tylko „pasywna zgoda" na korzystanie z cookies, z jaką mamy do czynienia obecnie. – Trzeba będzie wykonać jakąś dodatkową czynność potwierdzającą, że takiej zgody się udziela – mówi. Zdaniem branży zmiana planowana przez KE jest bezpodstawna. – Już dziś każdy internauta może sobie samodzielnie zmienić ustawienia przeglądarki w zakresie udostępniania cookies – zauważa prezes IAB Polska.
Dodatkowych zgód internauta musiałby udzielać także, jeśli chodzi o zbieranie innych, wykorzystywanych potem przez wydawców anoninmowo, danych na jego temat. – Niezależnie od tego, czy to będą dane gromadzone na poziomie komórek przy korzystaniu z aplikacji czy witryny internetowe, cookies są po prostu najpopularniejsze – mówi Matthiesen.