W „Rzeczpospolitej" z 30 listopada 2018 r. został opublikowany tekst Sędziego Sądu Najwyższego Dariusza Czajkowskiego „Trwa nagonka na nowych sędziów SN". Autor wyraża w nim pretensje do świata prawniczego, głównie sędziowskiego, o – delikatnie rzecz ujmując – nieakceptowanie statusu osób, które zgłosiły się do konkursu na stanowiska w Izbie Dyscyplinarnej, Nadzwyczajnej oraz na te zwolnione w pozostałych „starych" izbach Sądu Najwyższego, tak jak chciały zapisy ustawy o Sądzie Najwyższym z 8 grudnia 2017 r., a którym to osobom Prezydent RP wręczył akty powołania na stanowiska sędziego Sądu Najwyższego.
Wątpliwości to dopiero początek
Tak po ludzku rozumiem rozgoryczenie autora. Znalazł się w sytuacji – w mojej ocenie – mało komfortowej, rzecz ujmując bardzo delikatnie, ale sam o tym zdecydował. Od razu zaznaczę, dla jasności, że do takiego konkursu na sędziego SN nigdy bym nie przystąpił. Każdy sędzia ma bowiem własną ocenę zmian przeprowadzonych w sądownictwie, w szczególności, w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa (dalej jako KRS), której efektem było dokonanie wyboru sędziów do tej Rady przez polityków. Czy sędziowie mogą mieć własne opinie o tych „nowych" sędziach SN, mimo że Prezydent powołał te osoby na stanowiska sędziowskie? Jak najbardziej, i nie wynika to tylko z tego, jak postrzegany jest obecnie wśród prawników Trybunał Konstytucyjny. Kwestię tę jedynie sygnalizuję, gdyż nie ma potrzeby przypominania tych wszystkich problemów; są szeroko znane i opisane w piśmiennictwie prawniczym. Trzeba przypomnieć, wracając do KRS, że nowe zasady wyboru sędziów do tego organu, ukształtowane ustawą z 8 grudnia 2017 r. (Dz U z 2018 r., poz. 3 ze zm.), muszą budzić zastrzeżenia. Nie chodzi tylko i wyłącznie o akceptację poglądów wypowiadanych w doktrynie prawa konstytucyjnego, które wprost wskazywały, że aby KRS stała na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów (art. 186 ust. 1 Konstytucji RP), to przynajmniej w części tzw. sędziowskiej musi być wybierana przez swoje środowisko, skoro pozostałą część Rady wybierają politycy (np. L. Garlicki [w:] L. Garlicki [red.] Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, Komentarz, t. II, Warszawa 2001, s. 6-7, ale także B. Banaszak, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, Komentarz, Warszawa 2009, s. 820). Poglądy te znajdują zresztą oparcie w zamysłach osób pracujących nad projektem Konstytucji RP. Można je odczytać z przebiegu prac Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego (np. Biuletyn KKZN nr XXIV, s. 20-24 a zwłaszcza s. 23; Biuletyn nr XLI, s. 24) i z uzasadnienia wyroku TK z 18 lipca 2007 r. (K 25/07 – członkami KRS mogą być sędziowie, wybierani przez sędziów..."). Zapewne autor artykułu przywołałby odmiennie rozstrzygający ten problem wyrok TK z 20czerwca 2017 r. (K 5/17- por. zastrzeżenia: M. Radajewski, Glosa, PiP 2018, nr 3, s. 132–139). Nota bene w uzasadnieniu tego ostatniego wyroku nie da się znaleźć analizy uregulowania zawartego w art. 187 ust. 1 pkt 2 konstytucji przy wykorzystaniu metody wykładni systemowej wewnętrznej i tej opartej na analizie przebiegu prac nad tworzeniem Konstytucji RP i myśli, które przyświecały jej projektodawcom.
Czyżby nic złego?
Pomijając te uwagi, chyba Sędzia Czajkowski też nie dostrzega niczego złego w tym, że obecnie na 25 członków KRS aż 21 jest wybieranych przez obie izby parlamentu. To prawda, nowela ustawy o KRS korzysta z domniemania konstytucyjności, a żaden uprawniony podmiot nie chce nawet złożyć wniosku o zbadanie tej ustawy przez TK, więc sama Rada nosi się z zamieram skierowania takiego wniosku, aby uzyskać orzeczenie, które będzie legitymizowało jej działalność. Zapewne ze względu na treść wyroku w sprawie K 5/17 tak się stanie (sprawa wyznaczona na 3 stycznia 2019 r.).
Dla postaw moralno-etycznych orzeczenie TK nie będzie miało żadnej mocy. Od strony formalnoprawnej ma Sędzia Czajkowski rację. Tyle że każdy prawnik, a więc i sędzia, ma prawo do dokonania własnej oceny zgodności tych uregulowań z Konstytucją RP na swój własny użytek i dla oceny postaw moralno-etycznych innych prawników, zwłaszcza tych, którzy aspirowali do nowych izb SN. Ta ocena musi być efektem analizy przepisów. Wykładnię danego przepisu prawnego lub kompleksu przepisów kończy jednoznaczne stwierdzenie: norma prawna ma taką, a nie inną treść. Dla mnie na przykład pani prof. Małgorzata Gersdorf jest pierwszym prezesem Sądu Najwyższego także po 3 lipca 2018 r., może dlatego, że dla sędziego SN zaistnienie wątpliwości prawnych to dopiero początek drogi dekodowania treści normy, a nie jej koniec.
Koniec to jednoznaczne stwierdzenie; wieńczy je wynik kompleksowej wykładni przepisów Konstytucji RP. Dlatego ze zdziwieniem przyjąłem wypowiedź Sędziego Czajkowskiego (wywiad dla TV Rzeczpospolita), że są wątpliwości, czy pani prof. Gersdorf jest pierwszym prezesem SN.