Od 27 września zmieniają się przepisy ważne dla ofiar wypadków komunikacyjnych sprzed 2006 r., którym skończyły się już kwoty przyznane w ramach odszkodowania i zadośćuczynienia. Będą oni mogli wystąpić o rentę. Do tej pory osoby okaleczone w wyniku takich wypadków (jest ich około stu w Polsce) pozostawały bez wsparcia. 10 września spodziewany jest ważny wyrok w sprawie indywidualnej.
Czytaj także: Ofiara wypadku może żądać pieniędzy do końca życia - wyrok Sądu Najwyższego
Historia przyjęcia ustawy jest znakomitym przykładem tego, jak dzięki zaangażowaniu obywateli, instytucji publicznych i parlamentarzystów udaje się poprawić błędy systemowe. Bohaterem tej historii jest pan Tomasz Piesiecki z Białegostoku, a efektem opublikowana 28 sierpnia 2019 r. w Dzienniku Ustaw (poz. 1631) ustawa z 19 lipca 2019 r. o szczególnych uprawnieniach osób poszkodowanych, gdy zostanie wyczerpana suma gwarancyjna ustalona na podstawie przepisów obowiązujących przed dniem 1 stycznia 2006 r.
Prace nad ustawą trwały ponad trzy lata, a zainicjowało je wystąpienie rzecznika praw obywatelskich do senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. To ona zarekomendowała Senatowi podjęcie inicjatywy legislacyjnej, którą ostatecznie przyjął Sejm.
Fundusz milczał
Wszystko zaczęło się od spotkania regionalnego RPO Adama Bodnara w Białymstoku, na które w styczniu 2016 r. przyjechał niespełna 30-letni Tomasz Piesiecki. Pokazał dokumenty z przegranych spraw sądowych i opowiedział swoją historię: w wieku trzech lat został potrącony przez samochód, od tego czasu porusza się na wózku. Ponieważ sprawca nie miał OC, ofiara otrzymała z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego 720 tys. zł (kwota po denominacji). Po ćwierć wieku suma wyczerpała się – finansowane z niej były m.in. renta, rehabilitacja, przebudowa domu i utracone zarobki. W wieku 27 lat niezdolny do pracy, wymagający stałego wsparcia pan Piesiecki został bez jakiegokolwiek świadczenia. Wystąpił do sądu o uznanie, że UFG odpowiada za skutki wypadku także ponad przyznaną kwotę – o ile chodzi o samą rentę. Sąd stwierdził jednak, że odpowiedzialność UFG zakończyła się w momencie wyczerpania się sumy gwarancyjnej. Gdyby pan Piesiecki wystąpił z roszczeniem wcześniej, sytuacja byłaby inna, jednak nie wiedział, że suma gwarancyjna mu się wyczerpuje, a Fundusz, w tamtym czasie, nie miał obowiązku go o tym informować.