Marek Domagalski: Ministerialne działy i szyldy

Prezydenckie weto przypomniało odgrzewany co jakiś czas w Polsce temat zmian ministerialnych kompetencji i nazw, a czasem tylko szyldów.

Aktualizacja: 23.01.2021 10:51 Publikacja: 23.01.2021 00:01

Marek Domagalski: Ministerialne działy i szyldy

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

To do premiera należy ustalenie, czy leśnictwem ma się zajmować szef resortu ochrony środowiska czy może rolnictwa. A jeśli już jakieś kwestie formalne ma regulować ustawa, to powinna być uchwalana sprawnie, bo mamy problemy poważniejsze niż biurokratyczne kwestie. Tymczasem przed tygodniem prezydent zawetował nowelę ustawy określającą nie skład rządu i kompetencje ministrów, ale tzw. działy, czyli jakby administracyjne poletka rządu. Obawy prezydenta ma budzić możliwość usadowienia spraw leśnictwa w Ministerstwie Rolnictwa, a nie, jak przez lata, w Ministerstwie Ochrony Środowiska, które zresztą inaczej się już nazwa. Coraz trudniej zresztą zorientować się, jakie mamy ministerstwa i ministrów i kto za nie ponosi odpowiedzialność.

Czytaj także: Jest weto prezydenta ws. działów administracji rządowej

Wiemy tyle, że to premier przydziela poszczególne działy poszczególnym ministrom, i może je przekładać, a w razie gdyby któryś z ministrów nie mógł zajmować się danym działem, jego obowiązki wykonuje osobiście premier – co się już zdarzało.

Przesunięcia między resortami mają jednak w Polsce długą tradycję. Czasem, jak przy jesiennej restrukturyzacji rządu, chodzi o realne kompetencje (władzę), a czasem chyba tylko o szyldy. To magiczne czy piarowskie myślenie, że jak dorzucimy do nazwy ministerstwa jakąś branżę, to już wzrośnie jej ranga.

Prezydent na uzasadnienie weta wskazał też, że nie zapewniono mu pełnego 21-dniowego terminu na decyzję, czy podpisać czy zawetować ustawę. Miał tylko 12 dni, a może i parę godzin więcej na analizę tej krótkiej i znanej od ponad miesiąca noweli.

Przecież poszczególne władze RP mają obowiązek współdziałać dla dobra wszystkich i zawczasu analizować kwestie, którymi będą się musieli zająć, a nie czekać do ostatniej chwili. A jeśli ta kwestia była dla prezydenta tak drażliwa, to mógł ją wcześniej zaprezentować, a nie sięgać po weto, co jest ostatecznością w rękach prezydenta.

I to wszystko dzieje się w czasach epidemii, która wymaga skupienia się na sprawach ważniejszych.

To do premiera należy ustalenie, czy leśnictwem ma się zajmować szef resortu ochrony środowiska czy może rolnictwa. A jeśli już jakieś kwestie formalne ma regulować ustawa, to powinna być uchwalana sprawnie, bo mamy problemy poważniejsze niż biurokratyczne kwestie. Tymczasem przed tygodniem prezydent zawetował nowelę ustawy określającą nie skład rządu i kompetencje ministrów, ale tzw. działy, czyli jakby administracyjne poletka rządu. Obawy prezydenta ma budzić możliwość usadowienia spraw leśnictwa w Ministerstwie Rolnictwa, a nie, jak przez lata, w Ministerstwie Ochrony Środowiska, które zresztą inaczej się już nazwa. Coraz trudniej zresztą zorientować się, jakie mamy ministerstwa i ministrów i kto za nie ponosi odpowiedzialność.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?