Zdzisław Najder: My, Europa

Świadomie nawiązuję do tytułu książki mojego młodego przyjaciela profesora Romana Kuźniara.

Aktualizacja: 26.01.2017 22:59 Publikacja: 26.01.2017 19:03

Zdzisław Najder, były dyrektor polskiej sekcji Radia Wolna Europa

Zdzisław Najder, były dyrektor polskiej sekcji Radia Wolna Europa

Foto: Fotorzepa, Bartlomiej Zborowski

Autor jest byłym dyrektorem polskiej sekcji Radia Wolna Europa

Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że cząstką składową europejskiej tożsamości jesteśmy od zawsze. Gdyby Jana Kochanowskiego (1530–1584), ojca wielkiej poezji polskiej, zapytać, czy jest Europejczykiem, pan na Czarnolesie odpowiedziałby gestem puknięcia się w czoło. Oczywiście, że tak.

Mikołaj Kopernik, syn mieszczanina krakowskiego, studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. A wcześniej, kiedy podczas soboru w Konstancji (1414–1418) włączano do nauk Kościoła katolickiego zasadę tolerancji, głównym i skutecznym rzecznikiem tego stanowiska był duchowny polski Paweł Włodkowic z Brudzenia pod Płockiem (zm. 1435). Bez udziału tych ludzi Europa nie stałaby się tym, czym się stała: wielkim placem budowy nowoczesnej nauki.

Utrata niepodległości nie usunęła Europy z horyzontu myślowego Polaków. Wręcz przeciwnie. Emigranci po powstaniu listopadowym zrzeszyli się w stowarzyszeniu Młoda Europa. Pierwszy projekt konstytucji dla Europy napisał i ogłosił w 1831 r. Wojciech Bogumił Jastrzębowski (1799–1882), uczestnik powstania. Projekt, proroczo nowoczesny w sposobie widzenia roli państw, oparty jest na zasadzie współpracy między sejmami niezależnych narodów.

Niebawem miliony ludzi na całym świecie zaczęły czytać książki w świetle lampy naftowej, zaprojektowanej w 1853 r. w Borysławiu przez Ignacego Łukasiewicza. Pół wieku później pierwszą kobietą, która dokonała przełomowych odkryć w fizyce, była urodzona i wykształcona w Warszawie Maria Skłodowska (do dziś jedyna przedstawicielka „słabej" płci w paryskim Panteonie), jedyna osoba dwukrotna uhonorowana Nagrodą Nobla. Polski nie było na mapie, ale Skłodowska i Łukasiewicz przedstawiali się jako Polacy, nie jako poddani cara Rosji lub cesarza Austro-Węgier.

Podczas I wojny światowej narody Europy, głównie Francuzi i Niemcy, urządziły sobie nieprawdopodobną jatkę. Jednakże natychmiast po jej zakończeniu „ni z tego, ni z owego" (a w istocie dzięki twardemu uporowi patriotów romantyków, odrzucających „konieczności historyczne") 11 listopada 1918 r. Polska po 123 latach niebytu odzyskała niepodległość. W sierpniu 1920 r. ku zdumieniu świata obroniła ją, samodzielnie pokonując w zaciętej wojnie Armię Czerwoną, głoszącą hasło „rewolucji światowej".

Niebawem okazało się jednak, że pokój wersalski, zawarty skądinąd dzięki zbrojnej interwencji Stanów Zjednoczonych (które ostrożnie wstrzymały się od ratyfikacji), był bombą z opóźnionym zapłonem. Niemcy, najludniejszy naród Zachodu, poczuły się skrzywdzone.

Pokój trwał krótko – 20 lat. Polacy wykorzystali go fenomenalnie: stworzyliśmy znakomite szkolnictwo, naukę na światowym poziomie (ze szkołą lwowsko-warszawską w matematyce i filozofii na czele), świetną architekturę, przemysł lotniczy produkujący samoloty, które wprawiały w podziw wszystkich konkurentów. Nasi baloniarze górowali na światowych zawodach im. Gordona Bennetta. Biliśmy nieoczekiwane rekordy.

Natomiast w II wojnie światowej Polacy okazali się rekordowo pokrzywdzeni: zginął co szósty, obszar państwa zmniejszył się o jedną piątą. Lwów i Wilno – miasta, bez których od pół tysiąca lat nikt sobie Polski nie wyobrażał – zostały za granicą.

Nieprzypadkowo więc pierwszym sekretarzem generalnym Ruchu Europejskiego dążącego do powstrzymania krwawych porachunków był krakowianin Józef Hieronim Retinger. Najazd sowiecki i żelazna kurtyna uniemożliwiły zjednoczenie Europy. Jednakże w 1947 r. nastąpiło wydarzenie przełomowe, jedyne w swoim rodzaju: pięć państw Europy Zachodniej, w tym odwieczni wrogowie: Francja i Niemcy, zawarło traktat ustanawiający Europejską Wspólnotę Węgla i Stali. Traktat niczego nie zakazywał, niczego nie obiecywał: stwarzał fakty dokonane. Uniemożliwił wzajemną agresję, bo połączył ze sobą przemysły zbrojeniowe dotychczasowych wrogów.

Autor jest byłym dyrektorem polskiej sekcji Radia Wolna Europa

Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że cząstką składową europejskiej tożsamości jesteśmy od zawsze. Gdyby Jana Kochanowskiego (1530–1584), ojca wielkiej poezji polskiej, zapytać, czy jest Europejczykiem, pan na Czarnolesie odpowiedziałby gestem puknięcia się w czoło. Oczywiście, że tak.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie