Bakteria Mycoplasma bovis powoduje liczne choroby krów, m.in. zapalenie wymienia, zapalenie płuc czy zapalenie stawów. Nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa żywności, ale powoduje straty w hodowli. Pierwszy przypadek zakażenia tą bakterią wykryto w Nowej Zelandii w kwietniu.

Żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się bakterii rząd Nowej Zelandii planuje zabić wszystkie krowy w gospodarstwach, w których inspektorzy sanitarni znajdą bakterie, nawet jeśli część zwierząt będzie zdrowa. Część krów zostanie poddanych ubojowi w zakładach przetwórczych i wykorzystana do produkcji wołowiny - donosi Bloomberg.

Właściciele hodowli nie będą mogli sprzeciwić się ubojowi, ale dostaną odszkodowanie. Do tej pory bakterię wykryto w 38 gospodarstwach, a ogniskiem rozprzestrzeniania się mikrobów była jedna farma. Bakterie dotarły na Nową Zelandię prawdopodobnie 18 miesięcy wcześniej. Nie wiadomo jak mogło do tego dojść mimo surowych kontroli sanitarnych.

Na Nowej Zelandii hodowanych jest około 10 mln krów. Około dwie trzecie tej liczby to krowy mleczne, reszta to bydło mięsne. Produkty mleczne są największym produktem eksportowym tego kraju. Znaczna ich część jest sprzedawana do Chin i wykorzystywana w produktach dla niemowląt - wylicza Bloomberg.

Do tej pory na Nowej Zelandii zabito już około 24 tys. krów, a w najbliższym czasie ten sam los czeka kolejne 128 tys. zwierząt. Koszt całej operacji szacuje się na 886 mln dolarów nowozelandzkich (616 mln dolarów amerykańskich).