Opozycjonista Franciszek

Papież wciąż nie odbył pielgrzymki do własnego kraju. Obawia się, że może ona być wykorzystana politycznie. Jednak działając z Watykanu, Franciszek stał się niekwestionowanym liderem opozycji – pisze historyk i politolog.

Aktualizacja: 22.01.2018 19:17 Publikacja: 21.01.2018 17:58

Opozycjonista Franciszek

Foto: AFP

Jan Paweł II już w dziewiątym miesiącu pontyfikatu przyjechał do Polski. Jego niemiecki następca Benedykt XVI nad Renem zjawił się jeszcze szybciej. Trzeci z rzędu Nie-Włoch na stolicy św. Piotra w szóstym roku posługi nie zawitał jeszcze do rodzimej Argentyny. Tymczasem składana właśnie wizyta w Chile i Peru jest szóstą pielgrzymką na rodzimy kontynent południowoamerykański.

Rok w rok, czyli pięciokrotnie zapraszał go rodzimy episkopat. „Myślicie, że nie chciałbym przyjechać?", odpowiedział biskupom, co ujawnił publicznie następca Jorge Bergoglio w Buenos Aires kardynał Poli. Niedawno jednak purpurat wykrzyknął radośnie: „Jesteśmy w przededniu papieskiej pielgrzymki". Entuzjazm kardynała szybko ostudził rzecznik prasowy Watykanu: „Papież Franciszek nie przewiduje w tym roku odwiedzin Argentyny." Jak pogodzić ripostę rzecznika z przesłaniem papieża do narodu argentyńskiego z września 2016 roku, w którym pontifeks oświadczył, że gorąco pragnie spotkać się z rodakami? „Argentyna przeżywa okres silnej polaryzacji i napięć. I papież obawia się, że jego obecność może zostać zinstrumentalizowana do bieżącej polityki, co tylko pogłębi podziały w społeczeństwie", wytłumaczył kwadraturę koła arcybiskup Victor Manuel Fernandez. Co istotniejsze, depozytariusz jego intymnych myśli.

Faktycznie, odkąd Bergoglio zamienił miejsce zamieszkania, nad Tybr ciągnie nieustający korowód rodzimych polityków. Wśród politycznych turystów: posłowie, ministrowie, związkowcy. Cristina Kirchner, do niedawna prezydent kraju, siedmiokrotnie naciskała klamkę w Watykanie i całowała papieski pierścień. Choć do ulubieńców kardynała Bergoglio, gdy ten pasterzował w Buenos Aires, nie należała. Jej maż, zmarły w 2010 roku prezydent Néstor Kirchner, prześmiewczo nazywał purpurata „liderem opozycji". Ale Bergoglio, obrońca ubogich, walił w rządy Kirchnerów, jak w bęben.

Przed dwoma laty papież jawnie poparł lewicowego kandydata na urząd prezydenta. Ten nieznacznie przegrał z reprezentantem prawicy Mauricio Macrim. Antypatii do urzędującej głowy państwa papież nie ukrywa. Rok temu nie przyjął od niego nawet darowizny na rzecz papieskiej fundacji „Scholas Occurentes". Gdy Macri zjawił się w Watykanie, został przyjęty na zaledwie 20 minutowej audiencji. Nie odstraszyło go to jednak, by rok później przybyć z (trzecią) żoną i córką. Na tradycyjnym zdjęciu papież przybrał minę, jakby połknął kij.

Obrońca ubogich z Watykanu ma za złe prawicowemu prezydentowi, że wbrew szumnym zapowiedziom liczba Argentyńczyków żyjących poniżej minimum socjalnego zwiększyła się od momentu przejęcia przez niego prezydentury o 1,5 miliona. Efekt reform rynkowych i zaciskania pasa. W grudniu 2017 r. reforma rent i emerytur, podniesienie składek i wieku przejścia na emeryturę, wyprowadziła na ulicę tysiące demonstrantów. Z poparciem papieża.

Prezydenta i Głowę Kościoła dzieli nie tylko podejście do spraw socjalnych.

W 2009 roku, gdy kardynał Bergoglio mieszkał jeszcze przy katedrze w Buenos Aires, a Macri zarządzał leżącym naprzeciw stołecznym ratuszem, w jednym z urzędów stanu cywilnego związek małżeński chciała zawrzeć para homoseksualistów. Odpowiednia ustawa dzięki prezydenckim lewicowcom Kirchner była wprawdzie w parlamencie już opracowywana, ale jeszcze nie przegłosowana. Tymczasem para narzeczonych otrzymała zgodę na ślub cywilny – dzięki bezpośredniej interwencji burmistrza. Pomimo zmiany swojego stanowiska wobec homoseksualistów papież zdaje się mieć pamięć słonia i politycznego afrontu Macriemu nie wybaczył. Podobnie jak nabrania przez niego wody w usta, gdy Kirchnerowie zliberalizowali ustawę aborcyjną.

Po przeprowadzce do Watykanu - jak prorokował Nestor Kirchner - Bergoglio wszedł w buty niekoronowanego lidera opozycji. Działa poprzez organizacje pozarządowe (NGO) i związki zawodowe z najważniejszych sektorów gospodarki. Kiedy w 2015 roku gubernator prowincji Buenos Aires Eugenia Vidal zjawiła się w Watykanie, papież miał jej przedstawić listę zapalnych problemów stolicy. Raport sporządził ojciec José María Di Paola, którego Bergoglio jeszcze jako kardynał wysyłał do dzielnic biedy. Sieć takich duchownych krąży do dziś po stolicy i reszcie kraju.

Papież Franciszek traktuje prawicę w Argentynie, jak Jan Paweł II komunistów w Polsce.

Jan Paweł II już w dziewiątym miesiącu pontyfikatu przyjechał do Polski. Jego niemiecki następca Benedykt XVI nad Renem zjawił się jeszcze szybciej. Trzeci z rzędu Nie-Włoch na stolicy św. Piotra w szóstym roku posługi nie zawitał jeszcze do rodzimej Argentyny. Tymczasem składana właśnie wizyta w Chile i Peru jest szóstą pielgrzymką na rodzimy kontynent południowoamerykański.

Rok w rok, czyli pięciokrotnie zapraszał go rodzimy episkopat. „Myślicie, że nie chciałbym przyjechać?", odpowiedział biskupom, co ujawnił publicznie następca Jorge Bergoglio w Buenos Aires kardynał Poli. Niedawno jednak purpurat wykrzyknął radośnie: „Jesteśmy w przededniu papieskiej pielgrzymki". Entuzjazm kardynała szybko ostudził rzecznik prasowy Watykanu: „Papież Franciszek nie przewiduje w tym roku odwiedzin Argentyny." Jak pogodzić ripostę rzecznika z przesłaniem papieża do narodu argentyńskiego z września 2016 roku, w którym pontifeks oświadczył, że gorąco pragnie spotkać się z rodakami? „Argentyna przeżywa okres silnej polaryzacji i napięć. I papież obawia się, że jego obecność może zostać zinstrumentalizowana do bieżącej polityki, co tylko pogłębi podziały w społeczeństwie", wytłumaczył kwadraturę koła arcybiskup Victor Manuel Fernandez. Co istotniejsze, depozytariusz jego intymnych myśli.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem