Zabójstwo Pawła Adamowicza: skazanych, którzy są chorzy, trzeba leczyć

Dyrektorzy kryminałów, za zgodą sądu, powinni móc kierować więźniów na leczenie ambulatoryjne lub do szpitala. Ale projektu zmian w prawie ciągle brak.

Publikacja: 07.04.2019 18:58

Zabójstwo Pawła Adamowicza: skazanych, którzy są chorzy, trzeba leczyć

Foto: Adobe Stock

Sprawa zabójstwa prezydenta Paweł Adamowicza wywołała na nowo dyskusję na temat opieki i kontroli nad skazanymi za zabójstwo, którzy po latach opuszczają kryminały.

Czytaj także: Zabójstwo Pawła Adamowicza - prof. Jan Widacki: czy można symulować chorobę psychiczną?

Po styczniowej tragedii resorty zdrowia i sprawiedliwości natychmiast zaczęły planować zmiany w przepisach. Do tej pory nie ma jednak konkretnych projektów. Ostatnio Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło przeanalizować, jak wygląda badanie poczytalności i kiedy zamiast do więzienia skazani trafiają do zamkniętych zakładów psychiatrycznych. Z przeprowadzonej analizy wynika, że choć problem nie dotyczy wielu osób, to jest groźny.

Bez wyroku

Przedstawione przez Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości, dane pokazują, że prawomocnie skazanych z art. 148 kodeksu karnego, czyli za zabójstwo, było w 2016 r. 353. Środek zabezpieczający w postaci pobytu w szpitalu psychiatrycznym w tym czasie orzeczono wobec 39 osób. Rok później skazano 313 oskarżonych, a do szpitala trafiło 39. W 2018 r było podobnie: 321 skazanych i 38 w szpitalu.

Trafi do niego także Anna W., oskarżona o zabójstwo dwóch osób, uznana niedawno przez biegłych za osobę niepoczytalną. A to oznacza, że nie może ponosić odpowiedzialności karnej. Ponieważ jednak na wolności stwarza zagrożenie, trafi do zakładu psychiatrycznego zamkniętego. Mieszkanka Łanięt wtargnęła do domu sąsiadów i nożem zadała śmiertelne ciosy dwóm domownikom.

Nadal nie wiadomo, jaki los spotka Stefana W., który w styczniu br. podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zadał śmiertelne ciosy prezydentowi Gdańska. Po jednodniowym badaniu podejrzanego lekarze psychiatrzy zawnioskowali o przeprowadzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej.

W obu przypadkach – czyli i Anny W., i Stefana W. – pojawiły się spekulacje, że udają chorobę psychiczną, by uniknąć kary. Czy to możliwe, zapytaliśmy prof. Brunona Hołysta, kryminologa.

– Na krótką metę tak. Ale przez dłuższy czas nie ma na to szansy. Osoba zdrowa nie może skutecznie udawać choroby psychicznej. Tak samo zresztą jak chora zdrowej. Nie wykluczam, że Stefan W., przygotowując się do zabójstwa, jeszcze w więzieniu próbował symulować chorobę. Przy badaniu ambulatoryjnym może to się nawet udać, ale w warunkach zakładu psychiatrycznego to już niemożliwe. Psychiatrzy nie dadzą się oszukać – mówi prof. Hołyst.

Problem dotyczący postępowania z osobami zaburzonymi dostrzegł również Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Wskazał, że sądy penitencjarne powinny w przypadku skazanych, u których ujawni się choroba psychiczna, orzekać przerwę w odbywaniu kary i kierować na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Nie robią jednak tego, bo nie ma wskazanych placówek, do których osoby te mogłyby trafić. Rzecznik od 2016 r. upomina się o przepisy umożliwiające umieszczenie w zakładzie psychiatrycznym skazanych, w przypadku których w czasie odbywania kary stwierdzono chorobę psychiczną. Wielokrotnie podnosił, że takie osoby nie powinny przebywać w zakładach karnych ani w przywięziennych szpitalach psychiatrycznych, bo nie daje im to szansy na skuteczną terapię.

Lekkie drgnięcie

Resort zdrowia zapowiedział w styczniu, że przygotuje zmiany w prawie, które umożliwią organom państwowym wnioskowanie do sądu opiekuńczego o skierowanie osoby osadzonej w zakładzie karnym na leczenie ambulatoryjne lub w zakładzie zamkniętym. Założenia do projektu mają być gotowe do maja. Chodzi o umożliwienie dyrektorom zakładów karnych występowania do sądu opiekuńczego, który na podstawie opinii specjalistów mógłby skierować osobę osadzoną w zakładzie karnym na leczenie.

Ma to pozwolić unikać sytuacji, gdy ktoś, kto odbywa karę więzienia, gdy ryzyko zachowań agresywnych jest wysokie, wychodzi i nie wiemy, czy się leczy, czy nie. Według resortu w obecnym stanie prawnym takie badania są niemożliwe.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego