Coraz więcej dowiadujemy się o sprawcy niedzielnego zamachu na Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Pojawiają się głosy, że Stefan W., leczony psychiatrycznie, jest osobą chorą psychicznie. Słychać, że takie informacje mogą być przemyślanym wybiegiem, graniem na chorobę psychiczną, by uniknąć odpowiedzialności. Czy taką chorobę da się udawać?
Można symulować, ale niezbyt długo. W dłuższym okresie czasu to się nie uda. Mamy przecież profesjonalne badanie, obserwację psychiatryczną. Ta ostatnia trwa z reguły dwa miesiące. Nikt nie jest w stanie upilnować swego zachowania 24 godziny na dobę przez osiem tygodni. To niemożliwe do kontroli.
Co dzieje się z człowiekiem, który za młodu trafia do więzienia za napady, odsiaduje wyrok ponad pięciu lat pozbawienia wolności, wychodzi na wolność i dopuszcza się najcięższego przestępstwa? Resocjalizacja nie zdała egzaminu czy wina jest gdzie indziej?
Podejrzewam, że człowiek został przed laty źle zdiagnozowany. Zamiast do więzienia powinien trafić na tzw. detencję, a ta oznacza przymusowe umieszczenie osoby w szpitalu psychiatrycznym na mocy orzeczenia sądu wydanego w postępowaniu karnym.
Wielu nieprawników uważa, że takie rozwiązanie oznacza bezkarność.