Zabójstwo Pawła Adamowicza - prof. Jan Widacki: czy można symulować chorobę psychiczną?

Czy można symulować chorobę psychiczną? Można, ale niezbyt długo – przekonuje prof. Jan Widacki, adwokat i kryminolog.

Aktualizacja: 15.01.2019 17:46 Publikacja: 15.01.2019 17:35

Zabójstwo Pawła Adamowicza - prof. Jan Widacki: czy można symulować chorobę psychiczną?

Foto: Fotorzepa, Roman Bosacki

Coraz więcej dowiadujemy się o sprawcy niedzielnego zamachu na Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Pojawiają się głosy, że Stefan W., leczony psychiatrycznie, jest osobą chorą psychicznie. Słychać, że takie informacje mogą być przemyślanym wybiegiem, graniem na chorobę psychiczną, by uniknąć odpowiedzialności. Czy taką chorobę da się udawać?

Można symulować, ale niezbyt długo. W dłuższym okresie czasu to się nie uda. Mamy przecież profesjonalne badanie, obserwację psychiatryczną. Ta ostatnia trwa z reguły dwa miesiące. Nikt nie jest w stanie upilnować swego zachowania 24 godziny na dobę przez osiem tygodni. To niemożliwe do kontroli.

Co dzieje się z człowiekiem, który za młodu trafia do więzienia za napady, odsiaduje wyrok ponad pięciu lat pozbawienia wolności, wychodzi na wolność i dopuszcza się najcięższego przestępstwa? Resocjalizacja nie zdała egzaminu czy wina jest gdzie indziej?

Podejrzewam, że człowiek został przed laty źle zdiagnozowany. Zamiast do więzienia powinien trafić na tzw. detencję, a ta oznacza przymusowe umieszczenie osoby w szpitalu psychiatrycznym na mocy orzeczenia sądu wydanego w postępowaniu karnym.

Wielu nieprawników uważa, że takie rozwiązanie oznacza bezkarność.

Bo nie zdaje sobie sprawy, co taka detencja naprawdę oznacza. Proszę mi wierzyć, że wielu skazanych wolałoby trafić do więzienia, odbyć karę i wyjść na wolność, niż trafiać na leczenie do zakładu psychiatrycznego. Umieszczenie w nim jest praktycznie bezterminowe, choć co pół roku osoba jest poddawana badaniu. Może to więc oznaczać dużo dłuższy pobyt niż wyrok. Znam taki przypadek z Krakowa. W sprawie mojego klienta trwał spór, czy ma on ograniczoną poczytalność czy pełną niepoczytalność. Ostatecznie sąd orzekł pełną niepoczytalność, klient trafił do zakładu psychiatrycznego. Gdyby dostał wyrok więzienia, odsiedziałby osiem lat i byłby już na wolności. Tymczasem w zakładzie siedzi już 13 lat i nie wiadomo, kiedy wyjdzie.

W mediach pojawiła się informacja, że Stefan W. miał w więzieniu zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną.

Schizofrenia to nie grypa. Nie można na nią zapaść z dnia na dzień. Najprawdopodobniej popełniono błąd w badaniu tego człowieka. Tak bywa w naszych sądach. Albo w ogóle nie był poddany badaniu, albo skierowano go na 15-minutowe badanie ambulatoryjne. Jak w taki sposób można wykryć poważną chorobę?

A może trafił do więzienia zdrowy, a to ono go tak popsuło?

Jest prawdą, że więzienie potrafi zepsuć człowieka. Nie ma pomocy postpenitencjarnej. Po wyjściu z więzienia skazany trafia w próżnię, bo jego środowisko albo już nie istnieje, albo jest w innym punkcie i skazany pozostaje poza nim.

Czyli w polskich więzieniach nie prowadzi się żadnych terapii?

Jeżeli dziś w więzieniach przebywa 86 tysięcy osadzonych, to jak tu mówić o resocjalizacji, terapii? Brakuje świetlic, kaplic. Za mało jest psychologów, seksuologów. Liczą się tylko miejsca do spania.

Skoro przestępczość spada, to skąd tylu osadzonych?

Przestępczość spada konsekwentnie od 2003 r. Winna jest polityka kryminalna. Jeśli spojrzymy na kodeks karny z 1997 r. i jego wersję obecną, to gołym okiem widać, że kolejne nowelizacje polegały jedynie na zaostrzaniu kar. Autorzy surowszych kar przekonywali społeczeństwo do zmian, twierdząc, że polskie prawo karne jest zbyt liberalne. Następnie politycy i dziennikarze to powtarzali, aż społeczeństwo uwierzyło. A to jest kłamstwo. Akurat to da się zmierzyć bardzo precyzyjnie, biorąc pod uwagę dwa wskaźniki: liczbę przestępstw na 100 tys. mieszkańców, jest poniżej średniej europejskiej, i drugi wskaźnik – liczby więźniów przypadających na 100 tys. mieszkańców – ten jest największy w Unii Europejskiej.

Czytaj także: Chęć odwetu uskrzydla sprawcę

Coraz więcej dowiadujemy się o sprawcy niedzielnego zamachu na Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Pojawiają się głosy, że Stefan W., leczony psychiatrycznie, jest osobą chorą psychicznie. Słychać, że takie informacje mogą być przemyślanym wybiegiem, graniem na chorobę psychiczną, by uniknąć odpowiedzialności. Czy taką chorobę da się udawać?

Można symulować, ale niezbyt długo. W dłuższym okresie czasu to się nie uda. Mamy przecież profesjonalne badanie, obserwację psychiatryczną. Ta ostatnia trwa z reguły dwa miesiące. Nikt nie jest w stanie upilnować swego zachowania 24 godziny na dobę przez osiem tygodni. To niemożliwe do kontroli.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe