- Armia ludzi jest odciągana od ścigania przestępców, żeby zajmować się mandatami - podkreślił wiceminister.
Podał przykład chuligana ukaranego za drobny czyn wykroczeniowy, gdy ten odmawia przyjęcia mandatu:
- Policjant jest odciągany od patrolu, musi wrócić do komisariatu, następnie przekazuje sprawę dyżurnemu, dyżurny po skompletowaniu całości spraw z danego dnia przekazuje je do komendanta, komendant kieruje do wydziału ds. wykroczeń, wydział nic nie robi tylko przesłuchuje tego policjanta, tego ukaranego, który odmówił przyjęcia mandatu, po czym kieruje sprawę do sądu. W sądzie spotkają się za rok. Nikt nie będzie już pamiętał o tym incydencie. Gigantyczne pieniądze, angażowanie sił policjantów, angażowanie pracy sądów tylko po to, żeby po roku czy dwóch latach wydać wyrok, który i tak wcześniej miałby szansę powodzenia. Zamiast 50 zł mandatu dochodzi do wydania wyroku łącznie z kosztami sądowymi wartości 500 zł - powiedział wiceminister sprawiedliwości.
Marcin Warchoł wyraził przekonanie, że wymiar sprawiedliwości powinien być nie tylko sprawiedliwy, ale i sprawny. Dlatego projekt PiS jest dobry i potrzebny,
- Służy uczciwym obywatelom. Służy policjantom i sądom. Natomiast rzeczywiście może jest nie na rękę tym, którzy chcą, tak jak w tym opisanym przykładzie - chuligani, wandale, ci którzy zakłócają relacje sąsiedzkie, którzy niszczą mienie, ci, którzy chcą nadużywać wymiaru sprawiedliwości do swoich interesów, ale absolutnie ich racje nie zasługują na uznanie. I w oczach redaktorów "Gazety Wyborczej" rzeczywiście argumenty tych pieniaczy, którzy chcą przedłużać postępowania w nieskończoność, chcą angażować siły i środki państwa, nie są zasadne - stwierdził Warchoł.