Poseł PiS, który lubi mówić wierszem

Trudniej dyskutować z Tuwimem, Waligórskim i Przyborą niż z Giżyńskim – mówi polityk PiS.

Aktualizacja: 19.06.2017 20:12 Publikacja: 18.06.2017 19:07

Poseł PiS, który lubi mówić wierszem

Foto: materiały prasowe

W czwartek 8 czerwca sejmowe głosowania skończyły się po północy. Gdy większość posłów zaczęła kierować się do wyjścia, na mównicę wszedł Szymon Giżyński z PiS. – Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Rozmowa Ryszarda z Grzegorzem na kanwie wiersza „Przypowieść" Zuzanny Ginczanki – rozpoczął. – O, posłuchajcie! – krzyknął Sławomir Nitras z PO, a część posłów stanęła w miejscu.

Wiersz dotyczył rozmowy niemowy z niemową, którzy zaczęli na migi dyskutować o polityce. Ryszard i Grzegorz uśmiechami i mruganiem powiedzieli sobie „precz z królem", po czym stanęli na czele pochodu, którzy „czyniąc mały hałas", przyszedł „pod sejmowy pałac". Jednak z próby obalenia króla nic nie wyszło, bo tłum „milczał jak zaklęty". – Panu posłowi udała się rzecz niezwykła, zatrzymał prawie połowę sali – podsumował wicemarszałek Joachim Brudziński. A poseł Giżyński mówi „Rzeczpospolitej", że to, co robi w Sejmie, „nie jest ucieczką od rzeczywistości, ale pozostawaniem w jej najgłębszym nurcie". – Wspieram się polską tradycją literacką i kulturalną, czyli zawartą w niej mądrością. Ktoś może powiedzieć, że to filuterne, ja jednak uważam, że ma to głęboki pozytywny sens – dodaje.

Poseł w nietypowy sposób przemawia w Sejmie od kilkunastu lat, a tradycję kontynuuje w obecnej kadencji. Np. we wrześniu ubiegłego roku postanowił „zaprosić do Polski na pobyt stały Komisję Wenecką, i to konkretnie tam, gdzie jest jej naturalne miejsce i dziejowa przystań, czyli do Wenecji pod Żninem".

Wesołość na sali obrad spowodowało też jego wystąpienie z lipca 2016 r. w sprawie „antropomorfizacji myszy w polskim życiu politycznym". Odnosząc się do określenia przez Pawła Kukiza Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej mianem „myszki agresorki", nawiązał do sukcesów genetyków, którzy w warunkach laboratoryjnych wyhodowali takie okazy, jak „Fearless Mouse (mysz nieustraszona), Mighty Mouse (mysz potężna) czy Frantic Mouse (mysz strachliwa)".

– Matko, gdzie ja jestem? – przerwała tamtą wypowiedź posła Małgorzata Chmiel z PO, a w opozycji jest więcej krytyków. – Panu posłowi wydaje się, że znalazł sobie jakąś niszę i jest oryginalny. Niestety, nie udaje mu się wyjść poza poziom zwykłej grafomanii – komentuje Sławomir Nitras z PO.

Inaczej wystąpienia posła PiS ocenia Marek Borowski, były marszałek Sejmu, obecnie senator niezależny. – Czytałem wiele oświadczeń posła Giżynskiego i choć nie podzielam jego poglądów, w warstwie poczucia humoru są niezłe – mówi. Nazywa też Giżyńskiego „ostatnim Mohikaninem" oświadczeń poselskich, Zauważa, że kiedyś posłów, którzy w ambitny sposób podchodzili tego punktu obrad, było więcej.

Przykłady? – Pamiętam jedną z posłanek, która czytała Biblię w odcinkach. – Byli tacy, którzy specjalnie na to przychodzili – opowiada Borowski. Przypomina, że b. posłanka LPR Ewa Sowińska, która później została rzecznikiem praw dziecka, przedstawiła w odcinkach historię tworzenia się nowego życia. „Randka plemnika i jajeczka może skończyć się fascynującym procesem: zapłodnieniem" – opowiadała.

Dziś takich oświadczeń poselskich jest mniej. Oprócz Giżyńskiego na zabawę z konwencją pozwala sobie w zasadzie tylko Jacek Kurzępa z PiS. Na początku kwietnia wygłosił oświadczenie w sprawie wiosny. Zachwycał się zachowaniami kobiet, które „przywdziewają coraz lżejsze sukienki, zwiewne i kolorowe, ich spragnione słonecznych rentgenków oblicza obracają się wzorem słoneczników ku słońcu".

Pozostali posłowie swoje oświadczenia, których w tej kadencji było już ponad 800, poświęcają głównie rocznicom historycznym i wydarzeniom w swoich okręgach. Kolegów broni poseł Giżyński. – Choć przeważnie poruszam się w innych rejestrach, uważam, że chwalenie straży pożarnych i kół gospodyń jest dla środowisk lokalnych bardzo satysfakcjonujące i ważne. Posłowie sprawiają tym ludziom ogromną radość – zauważa.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: w.ferfecki@rp.pl

W czwartek 8 czerwca sejmowe głosowania skończyły się po północy. Gdy większość posłów zaczęła kierować się do wyjścia, na mównicę wszedł Szymon Giżyński z PiS. – Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Rozmowa Ryszarda z Grzegorzem na kanwie wiersza „Przypowieść" Zuzanny Ginczanki – rozpoczął. – O, posłuchajcie! – krzyknął Sławomir Nitras z PO, a część posłów stanęła w miejscu.

Wiersz dotyczył rozmowy niemowy z niemową, którzy zaczęli na migi dyskutować o polityce. Ryszard i Grzegorz uśmiechami i mruganiem powiedzieli sobie „precz z królem", po czym stanęli na czele pochodu, którzy „czyniąc mały hałas", przyszedł „pod sejmowy pałac". Jednak z próby obalenia króla nic nie wyszło, bo tłum „milczał jak zaklęty". – Panu posłowi udała się rzecz niezwykła, zatrzymał prawie połowę sali – podsumował wicemarszałek Joachim Brudziński. A poseł Giżyński mówi „Rzeczpospolitej", że to, co robi w Sejmie, „nie jest ucieczką od rzeczywistości, ale pozostawaniem w jej najgłębszym nurcie". – Wspieram się polską tradycją literacką i kulturalną, czyli zawartą w niej mądrością. Ktoś może powiedzieć, że to filuterne, ja jednak uważam, że ma to głęboki pozytywny sens – dodaje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Cezary Tomczyk mówi, że KO chce wygrać z Niemcami
Polityka
Europoseł PiS mówi, że "to jest już inna UE". Czy Polska powinna ją opuścić?
Polityka
Sondaż: Nowy lider rankingu zaufania. Rośnie nieufność wobec Szymona Hołowni
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia