Krzysztof Łapiński: Ciągły konflikt nie opłaca się PiS

Marszałek Kuchciński powinien udostępnić wszystkie nagrania.. Te głosowania będą się za nami ciągnąć – mówi poseł PiS.

Aktualizacja: 01.01.2017 19:27 Publikacja: 01.01.2017 17:44

Krzysztof Łapiński: Ciągły konflikt nie opłaca się PiS

Foto: Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Poland license. fot. Adrian Grycuk

Co PiS powinno zrobić w sprawie kryzysu parlamentarnego?

Krzysztof Łapiński, poseł PiS: Pytanie powinno brzmieć, co obie strony mogą zrobić, żeby go zażegnać.

Rozmawiam z przedstawicielem obozu rządzącego, nie opozycji.

Powinniśmy się zastanowić, jakbyśmy postąpili w 2015 r., kiedy przeprowadziliśmy dwie zwycięskie kampanie. Wtedy nie pozwoliliśmy, by nam narzucano tematy. Trzeba było zaproponować coś, by opozycja nie mogła odrzucić kompromisu, bo inaczej jasne by było dla wszystkich, że chce tylko eskalacji i że konflikt to jej wina, bo odrzuca wyciągniętą rękę. Wtedy każdy z tego kryzysu mógłby wyjść jeszcze z twarzą.

Jak to zrobić?

Potrzebny jest konsensus. Opozycja musiałaby przestać blokować mównicę i fotel marszałka, a jej liderzy zadeklarować, że takich nieregulaminowych środków nie będą używać.

Nie było blokowania fotelu marszałka. A w czym ustąpiłby PiS?

Wiem, że to pewnie już nierealne, ale w innej sytuacji można by umówić się, że poprawki budżetowe przyjmuje Senat, by potem Sejm je przegłosował. To opierałoby się na dżentelmeńskiej umowie wszystkich ugrupowań.

Ale ta próba porozumienia jest już nieaktualna?

Chyba jesteśmy w takim momencie, że są małe szanse na kompromis. Sprawy zaszły za daleko i każda ze stron może już się nie cofnąć. Wszyscy czekają na to, co wydarzy się 11 stycznia w Sejmie.

Czy powinno dojść do powtórnego głosowania nad budżetem?

W moim przekonaniu ustawa została przegłosowana zgodnie z prawem. Byłem w Sali Kolumnowej, widziałem, że jest kworum i jak głosy były liczone.

Nie znamy imiennych głosowań. W Sali Kolumnowej nie było elektronicznego sprzętu do liczenia. Mediów nie wpuszczono do środka, nie mogły filmować głosowań. Skąd pewność, że odpowiednia liczba parlamentarzystów zagłosowała?

Przy głosowaniu nad budżetem była pełna mobilizacja klubu parlamentarnego PiS i dodatkowo kilku posłów spoza naszego klubu.

Na części udostępnionych nagrań nie widać wszystkich głosujących, co może budzić podejrzenia, że nie było kworum.

Marszałek Kuchciński powinien udostępnić wszystkie nagrania. Inaczej opozycja będzie ciągle poddawać pod wątpliwość, czy było kworum. Te głosowania będą się za nami ciągnąć. Zawsze ktoś będzie mógł podważyć ich ważność, bo nie ma zapisu nagrań z jakieś kamery. Niepotrzebnie dostarcza się opozycji paliwa do podważenia głosowań budżetowych, które choć odbyły się poza salę plenarną, to zgodnie z prawem.

Po co PiS daje opozycji to paliwo?

Sprawa Trybunału Konstytucyjnego wypaliła się i na niej opozycja już nie pociągnie. Nagle wyskoczyła sprawa mediów i głosowań w Sali Kolumnowej. Opozycja też musi uważać, czy dobrze robi, bo może się pomylić, może przelicytować z protestami w Sejmie. Polacy mogą uznać jej działanie za awanturnictwo, za anarchizowania państwa, tym bardziej że nie przerwała okupacji sali sejmowej w święta i Nowy Rok. Dla większości Polaków może to być niezrozumiałe. Myślę, że także liderzy opozycji dostrzegają, że ich protest się wypala.

A czy rządzenie w atmosferze ciągłego konfliktu sprzyja PiS?

Nie. Nie po to szliśmy do wyborów, pokazując się jako partia, która daje Polakom stabilizację i spokój, żeby teraz rządzić w atmosferze konfliktu. Polacy bardzo sobie cenią święty spokój i stabilizację. Na dłuższą metę nie będą się im podobały polityczne zawieruchy. Pytanie, kogo za nie obarczą winą. Czy uznają, że to wina opozycji dążącej do anarchizacji, czy nasza, bo nie potrafimy tych konfliktów wygasić.

To rządzący ponoszą odpowiedzialność za spokój i stabilizację w kraju.

Ciągły konflikt nie opłaca się PiS. Ale powtórzę, najważniejsza będzie opinia Polaków na temat odpowiedzialności za ten konflikt. Dzisiaj jeszcze nie potrafimy odpowiedzieć, kogo obarczają winą za spór w Sejmie.

Czy marszałek Kuchciński popełnił błąd, wykluczając z obrad Sejmu posła PO i przenosząc głosowania do Sali Kolumnowej?

(długa cisza) To pytanie do marszałka.

A pańska opinia na temat tej decyzji?

Nie trzeba robić z Michała Szczerby wielkiego bohatera i dawać mu pretekstu do takiego tytułu. Można było lepiej to rozegrać.

Jak twierdzi szef PSL, marszałek Kuchciński chciał przywrócić Szczerbę w trybie regulaminowym. Nie zgodził się na to Jarosław Kaczyński. Dlaczego?

To są tylko doniesienia medialne…

którym nikt nie zaprzeczył.

Opozycja byłaby w trudniejszej sytuacji, gdyby nie miała w ręku narzędzia, jakim jest walka o przywrócenie posła. W polityce, jak radził Machiavelli, czasami trzeba być lisem, a czasami lwem.

Współpracował pan blisko z Jarosławem Kaczyńskim, a w kampanii wyborczej był pan jedną z czołowych osób w sztabie Beaty Szydło. Jest pan zadowolony z rządów PiS po roku?

Spełniamy swoje obietnice, to bardzo ważne, bo przywraca wiarę w politykę. Opozycja nie ułatwia nam rządzenia.

Nigdy tego nie robi.

Opozycja wywołuje konflikty, żeby pokazać, że PiS jest w ciągłym sporze. Dla polityków PO oddanie władzy po ośmiu latach rządów jest czymś bolesnym, widać że tak byli przyzwyczajeni do rządzenia, że nie mogą się do dzisiaj podnieść po podwójnej porażce.

A w przyszłości oddanie władzy przez PiS nie będzie bolesne?

Oddanie władzy zawsze jest bolesne. Wiem, o czym mówię, bo byłem częścią tego obozu, gdy PiS tracił władzę w 2007 r. PO teraz nie może się odnaleźć i ten stan jeszcze potrwa. Nowoczesna z kolei musi być partią ofensywną. Stąd też walka o prymat w opozycji polega często na tym, kto brutalniej zaatakuje rząd.

Propozycja Jarosława Kaczyńskiego z liderem opozycji nie była irracjonalna?

To była ciekawa propozycja…

Sam pan się z tego śmieje.

Myślę, że w obecnej sytuacji mocnego konfliktu żaden z liderów opozycji nie skorzystałby z propozycji prezesa Kaczyńskiego, bo każdy boi się, że zostanie rozegrany. W innej sytuacji, może odpowiedź byłaby inna.

To po co prezes składa opozycji nierealne oferty? Żeby ją skłócić?

Może w innej konfiguracji byłaby realna, gdyby było mniej sporów i więcej zaufania między partiami.

Sytuacja PiS jest tak trudna, że trzeba organizować wiec poparcia dla rządu?

Skoro na ulicę wychodzą przeciwnicy rządu, to czymś naturalnym jest, że wyjdą też jego zwolennicy. Nie można tworzyć fałszywego obrazu, że wszyscy Polacy są przeciwko rządowi. Nasi zwolennicy, a jest ich sporo, chcą pokazać, że rząd nie jest sam.

Dojdzie do „marszu miliona”, o którym pisała Krystyna Pawłowicz i dziennikarze sprzyjający PiS?

W Polsce ostatnich 27 lat nie ma tradycji organizowania manifestacji prorządowych. Nie pamiętam, żeby były za rządów PO, SLD czy poprzednich rządów PiS. Zawsze łatwiej organizowało się marsze, będąc w opozycji. Dużo prościej skrzyknąć przeciwników władzy, niż zwolenników. Pytanie więc, czy zwolennikom rządu będzie chciało się wyjść na ulicę. Musimy jednak pokazać opinii społecznej, że w Polsce mieszają też zwolennicy obozu rządzącego.

Trzeba to pokazywać?

Sondaże pokazują, że PiS wygrałby dzisiaj wybory…

… ale już nie na tyle, żeby rządzić samodzielnie. I to mimo rozdawnictwa w postaci 500+, programu Mieszkanie +, obniżenia wieku emerytalnego, podniesienia najniższej pensji itd.

Oczekiwałem większej premii za pierwszy rok rządzenia, bo spełniliśmy wiele obietnic wyborczych. Widocznie Polacy uznali, że wywiązywanie się z obietnic jest czymś naturalnym. Proszę też pamiętać, że dobrą kampanią zawsze można zwiększyć poparcie, zwłaszcza jeśli startuje się z pułapu 35-37 proc. poparcia, jakie mamy teraz w sondażach.

Nie ma pan wrażenia, że po wyborach PiS zaczął mieć problem z komunikacją ze społeczeństwem?

Jest coś na rzeczy. Trudniej nam się teraz przebić w tym chaosie informacyjnym. Nie ma już czasu na komunikaty pozytywne. Nie potrafimy skutecznie chwalić się sukcesami. Spalamy się w konfliktach.

Co PiS może naprawić?

Powinniśmy wrócić do zasad komunikacji, które były w kampanii. Prezydenckiej i parlamentarnej. Wrócić do formułowania swojego, pozytywnego przekazu, bez oglądania się na działania przeciwników. Powinniśmy grać według własnych reguł, a nie tych nam narzuconych. Nasze dwie kampanie były zwycięskie, wszyscy je chwalili za dobre pomysły i konsekwencje w ich realizacji.

Lepiej kreować własną komunikację, do której będą odnosili się inni, a nie odpowiadać tylko na wydarzenia kreowane przez opozycję.

Prezes kreuje przekaz, mówiąc o próbie puczu.

W reakcji na działania opozycji. Na początku rządów PiS udało nam się narzucić temat 500+, do którego każdy długo się odnosił, a my pokazywaliśmy że spełniamy obietnice i zajmujemy się sprawami Polaków. Mieszkanie+ nie zaistniało jednak szerzej w świadomości Polaków. Coś nie wyszło.

Po 500+ za mało chwaliliśmy się innymi osiągnięciami, a jest się czym pochwalić. Jeśli w tegorocznym budżecie jest o kilkanaście miliardów więcej z podatku VAT, to można było pokazać, że to się dokonało w tym roku, dzięki temu rządowi, że wcześniej przez ileś lat państwo przez nieudolność poprzednich rządów traciło miliardy złotych rocznie, a Polacy byli zwyczajnie okradani.

PiS po wyborach osiadł na laurach?

Rządzenie jest trudniejsze niż bycie w opozycji. Jeśli chcemy rządzić więcej niż jedną kadencję, to trzeba być cały czas aktywnym. Tym bardziej na polu komunikacji.

Wizja drugiej kadencji się oddala?

Do kolejnych wyborów zostało sporo czasu, ale jeśli nie wrócimy teraz do sposobu komunikacji z czasów kampanii wyborczych, to później będzie coraz trudniej. Nie my będziemy narzucać tematy, ale będziemy odpowiadać na narzucone nam tematy przez opozycję.

Nie ma pan wrażenia, że PiS umacnia swój żelazny elektorat, a zraża do siebie umiarkowanych wyborców, którzy dali wam większość sejmową?

Jest takie niebezpieczeństwo, jeśli Polacy uznają, że to PiS, nie opozycja winien jest tych awantur. Bismarck mawiał, że biada mężom stanu, których argumenty za przystąpieniem do wojny nie są tak przekonujące po jej zakończeniu, jak były na początku. Pytanie, czy po zakończeniu tego konfliktu, będziemy mogli sobie powiedzieć, że było warto, a Polacy powiedzą, że to my mieliśmy rację, a nie opozycja.

Czy PiS nie traci przez to, że Beata Szydło jest szefem rządu, która ma swojego szefa?

Beata Szydło jest premierem skupionym na rządzeniu. Prezes Kaczyński jest liderem całego obozu rządzącego. Nikt tego nie ukrywa.

Robił pan kampanię osobie, która w założeniu miała się okazać niesamodzielnym premierem?

Byłem współodpowiedzialny za kampanię osoby odpowiedzialnej i racjonalnej. A to nie oznacza, że samodzielność Beaty Szydło ma oznaczać konflikt z prezesem, spory i kontestację jego przywództwa w obozie prawicy. Gdyby tak było, to opinia publiczna uznałaby, że miała być zgodna współpraca, a jest konflikt.

Jest jak miało być?

Role w obozie dobrej zmiany są rozpisane. Każdy spełnia swoje zadanie. Problemem jest komunikacja medialna. Sprawa zmian funkcjonowania mediów w Sejmie była błędem. Od początku mówiłem, że skłócimy świat mediów przeciwko sobie i nic na tym nie zyskamy. PiS uwikłał się w niepotrzebną wojnę. Szczęśliwie zakończył się już spór o TK.

Czy PiS nie potrafi rządzić bez politycznych wojen?

Prowadzenie jednej wojny jest trudne, a co dopiero prowadzenie wojen na kilku frontach. PiS musi minimalizować fronty walki. Im więcej frontów otwartych, tym trudniej będzie na którymkolwiek wygrać. Tym trudniej będzie wygrać następne wybory, a naszym celem jest zmienianie Polski, na to trzeba więcej czasu niż jedna kadencja.

–rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Co PiS powinno zrobić w sprawie kryzysu parlamentarnego?

Krzysztof Łapiński, poseł PiS: Pytanie powinno brzmieć, co obie strony mogą zrobić, żeby go zażegnać.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego