Gorączka „złotego pociągu" objęła nie tylko Polaków. Czy władze powinny znaleźć pociąg, ustalić co tam jest?
Prof. Kamil Zeidler: Nie ma normy prawnej, która wprost nakazywałaby podjęcie takich poszukiwań. Pośrednio jednak można taki obowiązek wyprowadzić z konstytucyjnego obowiązku państwa strzeżenia dziedzictwa narodowego, który – zgodnie z podziałem kompetencyjnym – wypełnia w pierwszej kolejności minister kultury i dziedzictwa narodowego. Skoro można domniemywać, że w owym, już niemal legendarnym pociągu mogą znajdować się obiekty cenne kulturowo, a przecież mogą, to winny zostać podjęte działania mające na celu ich odnalezienie, zabezpieczenie i ochronę. W dalszej kolejności pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia własności. Do czasu odkrycia pociągu i zbadania jego zawartości to tylko spekulacje. Zresztą „Rzeczpospolita" bardzo dobrze zarysowała możliwe scenariusze w artykule pt. „Złoty pociąg – kto może zacierać ręce" z 1 września.
Nie da się wykluczyć np. kradzieży, zniszczenia dowodów.
Owszem. W tej sytuacji rzeczywiście obowiązek państwa tym bardziej jest oczywisty. Wobec „runu na skarby", który wywołały przedwczesne doniesienia prasowe, sprawę należy doprowadzić do końca.
Kto jeszcze może prowadzić prywatne poszukiwania?