Tomasz Piekielnik: fiskusie, odpuść trochę polskim firmom

Skarbówka powinna traktować priorytetowo rodzimych przedsiębiorców, skupiając się na tępieniu agresywnej optymalizacji w spółkach, które wyciągają zyski z Polski – tak narodową politykę podatkową widzi doradca podatkowy Tomasz Piekielnik.

Publikacja: 26.08.2019 08:21

Tomasz Piekielnik: fiskusie, odpuść trochę polskim firmom

Foto: Fotolia.com

W „Rzeczpospolitej" z 12 sierpnia napisaliśmy, na podstawie listów od naszych czytelników, że fiskus nie patyczkuje się z przedsiębiorcami, działając często na granicy prawa. Czytelnicy wciąż piszą, że urzędnicy mataczą, kombinują i, co najgorsze, są bezkarni. Z drugiej strony Ministerstwo Finansów zapewnia, że skarbówka przestrzega przepisów, traktuje przedsiębiorców przyjaźnie, a ostro działa tylko wtedy, gdy ma do czynienia z prawdziwymi przestępcami.

Jak jest naprawdę?

Prawda leży pośrodku. Są sprawy, w których fiskus działa bezpardonowo. Jest nieprzejednany, cokolwiek podatnik zrobi, urzędnik i tak nie ustąpi. Ma przykazanie z góry, np. żeby kwestionować przeniesienie znaku towarowego, i nie przekonają go argumenty, że było to działanie uzasadnione ekonomicznie. Ani sądowe orzecznictwo. Przedsiębiorcy mają więc poczucie krzywdy i niesprawiedliwości.

Przyznaję jednak Ministerstwu Finansów, że są pewne symptomy poprawy. Urzędnicy są bardziej pomocni przy wyjaśnianiu przepisów. Starają się wykazać większe zrozumienie dla przedsiębiorców. Tak jakby ktoś im powiedział: bądźcie życzliwsi dla podatników.

Tomasz Piekielnik

Czy to zrozumienie widać też przy rozpracowywaniu VAT-owskich karuzeli? Od lat słyszymy historie przedsiębiorców, którzy zostali wplątani w łańcuch transakcji prowadzących do wyłudzenia podatku. Oszuści są gdzieś daleko, a fiskus przychodzi do tych, których ma pod ręką, niszcząc ich biznes.

Niestety, takie historie ciągle się zdarzają. Urzędnicy często idą na łatwiznę i zamiast ścigać organizatora przestępczego procederu, z reguły działającego w innym kraju, ściągają podatek z polskiej firmy, która jest na miejscu i łatwo namierzyć jej majątek. Ale tu też widzę pewną poprawę w działaniach skarbówki i lepsze wyczucie sytuacji. Nie jest tak ostro jak jeszcze trzy–cztery lata temu.

Pamiętajmy przy tym, że VAT-owskie karuzele to bardzo trudne i niejednoznaczne sprawy. A przedsiębiorcy też nie zawsze są święci. Wielu nie może oprzeć się pokusie wejścia w nieuczciwy biznes, żeby coś uszczknąć fiskusowi.

A przecież kluczowe z punktu widzenia ich interesów i bezpieczeństwa jest zapewnienie zgodności prowadzonej działalności gospodarczej z przepisami. Jeśli tak nie jest, przedsiębiorcy nie powinni się dziwić, że urzędnicy przychodzą wykonywać swoje obowiązki.

Wykonują chyba dobrze, bo Krajowa Administracja Skarbowa prawie codziennie chwali się sukcesami w walce z przestępcami. I to na różnych polach. Ostatnie informacje: likwidacja nielegalnych automatów do gier, rozbicie grupy fałszerzy dokumentów samochodów, przejęcie nieopodatkowanego tytoniu do fajek wodnych.

I bardzo dobrze, że się chwali. A przede wszystkim dobrze, że te sukcesy ma. Nie da się ukryć: skarbówka w ostatnich latach sporo w tej materii zrobiła. Uczciwi przedsiębiorcy powinni to docenić. Oczywiste jest, że jak skarbówka zlikwiduje gang podatkowych oszustów, to uczciwym firmom działa się lepiej.

Załóżmy, że ktoś prowadził hurtownię artykułów elektronicznych. W okolicy pojawiła się konkurencja stosująca, dzięki oszustwom, dużo niższe ceny. Uczciwemu przedsiębiorcy nie pozostawało nic innego, jak zwinąć interes. Takich historii było u nas dużo. Wyeliminowanie przestępców ogranicza te zjawiska.

Ważne jest też stworzenie pewnego klimatu społecznego. Ci, którzy oszukują na podatkach, muszą wiedzieć, że dużo ryzykują.

Zdjęcia rosłych funkcjonariuszy w kominiarkach prezentowane na stronach resortu finansów robią wrażenie na podatkowych kombinatorach?

Jeśli oszust myśli, że ma do czynienia tylko z urzędnikiem za biurkiem, to jest w błędzie. Walkę z podatkowymi oszustami prowadzi nie tylko skarbówka, ale także policja czy Centralne Biuro Śledcze Policji. Podatkami interesuje się też Centralne Biuro Antykorupcyjne, głównie nadużyciami wśród urzędników, lecz nie tylko.

Przykładów nie trzeba daleko szukać, w piątek 23 sierpnia pisaliśmy o zatrzymaniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne znanego doradcy podatkowego. Chodziło najprawdopodobniej o optymalizację podatkową z wykorzystaniem funduszy inwestycyjnych.

Centralne Biuro Antykorupcyjne zajmuje się m.in. zwalczaniem działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa. Za taką działalność może też uznać agresywną optymalizację podatkową (także międzynarodową).

Przypomnę jednak, że w czasie, kiedy optymalizacja z wykorzystaniem funduszy inwestycyjnych była najbardziej popularna, fiskus wydawał pozytywne dla podatników interpretacje indywidualne. Dziwne byłoby, gdyby okazało się teraz, że za akceptowane przez skarbówkę transakcje można iść do więzienia.

Ta sprawa potwierdza jednak, że podatkowymi rozliczeniami interesują się różne służby.

Urzędnicy też coraz więcej wiedzą o poczynaniach podatników.

Aparat skarbowy ma olbrzymią ilość informacji o przedsiębiorcach. Wie wszystko o firmowych transakcjach z Jednolitych Plików Kontrolnych, gdzie są dane o fakturach. Zna operacje bankowe z systemu STIR. Ma algorytmy, które potrafią wyłapać podejrzane transakcje.

Fiskus jest zdecydowanie lepiej przygotowany do walki z przestępcami niż jeszcze kilka lat temu. Nie jest już tak, że oszust ma zawsze przewagę nad urzędnikiem. Ten czas się skończył.

Mamy też zalew przepisów uszczelniających system. Przede wszystkim obowiązująca już ponad trzy lata klauzula obejścia prawa, dająca urzędnikom możliwość zakwestionowania podatkowej optymalizacji. Przedsiębiorcy bardzo się jej obawiali, ale na razie fiskus stosuje klauzulę z dużym umiarem. 1 lipca br. pisaliśmy, że wszczął raptem dziesięć postępowań w sprawie unikania opodatkowania, a tylko trzy z nich już się skończyły. Wprawdzie sukcesem skarbówki (podatnicy uznali jej racje i skorygowali rozliczenia), ale trzy to nie trochę mało?

Przyznam się, że na razie jestem trochę rozczarowany efektami klauzuli obejścia prawa.

Zwróćmy uwagę, czego dotyczyły te trzy sprawy. Dwie to podatek od nieruchomości. Firma przeniosła majątek do innego podmiotu z grupy kapitałowej, który płacił niższą daninę. Jednocześnie wciąż korzystała z nieruchomości na podstawie umowy dzierżawy. Trzecia sprawa to programy motywacyjne. Chodziło o przyznanie menedżerowi zamiast klasycznej pensji korzystniej opodatkowanych instrumentów finansowych.

Patrząc na te sprawy, mam wrażenie, że klauzula obejścia prawa nie jest stosowana tam, gdzie należało się jej spodziewać. Zapowiadana przecież była jako bat na międzynarodowe korporacje, które stosują globalną, agresywną optymalizację. I miała zapobiegać wyprowadzaniu zysków z Polski. Na razie skarbówka interesuje się natomiast mniejszymi sprawami na lokalnym rynku. Przysparzając dużo stresu rodzimym przedsiębiorcom.

Trzeba natomiast podkreślić, że klauzula obejścia prawa działa odstraszająco. Wiele firm zrezygnowało z podatkowej optymalizacji, nawet dozwolonej i zgodnej z prawem, obawiając się problemów z fiskusem.

Podobny efekt dają przepisy o obowiązku raportowania schematów podatkowych. Przedsiębiorstwa, a także doradcy, mają olbrzymie trudności z ich zrozumieniem i wolą dmuchać na zimne.

A inne zmiany, chociażby w PIT/CIT: nowe zasady rozliczania podatku u źródła (odprowadzanego przy transakcjach z zagranicznymi kontrahentami) czy exit tax, zwany podatkiem od wyprowadzki?

Na pewno są to regulacje opresyjne wobec podatników. Z drugiej strony stanowią pewne przewężenia utrudniające wypływanie kapitału z Polski (w konsekwencji go zatrzymujące). Z punktu widzenia narodowej polityki podatkowej to zmiany jak najbardziej wskazane.

Narodowa polityka podatkowa? Proszę o doprecyzowanie.

Rząd nie ukrywa, że prowadzi politykę narodową: w relacjach z innymi krajami, sprawach obronności czy gospodarczych. Powinien być konsekwentny i prowadzić ją też w sprawach podatkowych.

Mówiąc najprościej, traktować priorytetowo polskich przedsiębiorców, skupiając się na tępieniu agresywnej optymalizacji w firmach, które wyciągają zyski z Polski.

Nie ukrywam, że na razie jakoś wyraźnie tego nie widać, co pokazują chociażby omówione już przykłady stosowania klauzuli obejścia prawa.

Jak zastosować narodową politykę podatkową na kontroli?

Załóżmy, że są dwie sprawy. Pierwsza: polski przedsiębiorca zatrudnia pracowników, inwestuje, rozwija swój biznes. Zrobił podatkową optymalizację, np. wyprowadzając ze swojej firmy znak towarowy, a potem go dzierżawiąc. Dzięki tej operacji ma większe koszty uzyskania przychodów. Ale i tak wychodzi mu dochód i zapłaci podatek. A zaoszczędzone pieniądze wyda w Polsce, chociażby na następne inwestycje.

Druga sprawa: międzynarodowa korporacja prowadzi w Polsce zakład produkcyjny. Też zatrudnia ludzi, ale nie inwestuje, a wszystkie zyski transferuje, np. poprzez opłaty licencyjne za znaki towarowe, do spółek z innego państwa. Nie wykazuje u nas dochodu, nasz budżet na niej nie zarabia.

W jednej i drugiej sprawie mamy do czynienia z podatkową optymalizacją. Ale czy polski fiskus powinien podchodzić do nich identycznie? Uważam, że nie.

Ale tego się nie da zadekretować przepisami.

Oczywiście. Urzędnicy muszą intuicyjnie wyczuwać, co jest lepsze dla państwa, które reprezentują. Szczególnie ważna jest tu rola osób, które wpływają strategicznie na politykę kontroli.

Zasada równego traktowania, zakaz dyskryminacji: Unia Europejska ma to na swoich sztandarach.

Ale czy polscy przedsiębiorcy są traktowani w innych krajach, np. we Francji czy w Niemczech, tak samo jak rodzimi? Zaręczam, że nie.

Jest sporo takich przykładów, zwłaszcza w branży budowlanej czy transportowej. Dochodzi do tego, że lokalni prawnicy nie chcą brać spraw polskich firm, żeby nie podpaść swoim władzom.

Podsumujmy więc: co ma zrobić nasza skarbówka?

Postępować sprawiedliwie, ale ze wskazaniem na polskich przedsiębiorców. I trochę trzeba im odpuścić.

Tomasz Piekielnik jest doradcą podatkowym, właścicielem kancelarii PBC, wykładowcą, autorem licznych publikacji podatkowych.

W „Rzeczpospolitej" z 12 sierpnia napisaliśmy, na podstawie listów od naszych czytelników, że fiskus nie patyczkuje się z przedsiębiorcami, działając często na granicy prawa. Czytelnicy wciąż piszą, że urzędnicy mataczą, kombinują i, co najgorsze, są bezkarni. Z drugiej strony Ministerstwo Finansów zapewnia, że skarbówka przestrzega przepisów, traktuje przedsiębiorców przyjaźnie, a ostro działa tylko wtedy, gdy ma do czynienia z prawdziwymi przestępcami.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP