O pozbawieniu ukraińskich deputowanych immunitetu w Kijowie mówiło się od kilkunastu lat. Kilkakrotnie sprawa dochodziła do głosowania, lecz za każdym razem brakowało konstytucyjnej większości, czyli 300 z 450 parlamentarzystów.
Partia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Sługa Narodu przeforsowała to w ciągu zaledwie kilku godzin. Podczas drugiego posiedzenia Rady Najwyższej we wtorek zagłosowało za tym 373 deputowanych. Oprócz rządzącej partii (252 deputowanych) poparły to Batkiwszczyna Julii Tymoszenko, partia Głos piosenkarza Swiatosława Wakarczuka i wielu niezrzeszonych deputowanych. Na „tak" głosowała nawet opozycyjna Europejska Solidarność byłego prezydenta Petra Poroszenki. Przeciwko głosowała jedynie prorosyjska Platforma Opozycyjna – Za Życie, która namawiała, by jednocześnie zabrać immunitet prezydentowi oraz sędziom.
– Parlament nie jest meliną, gdzie można przez pięć lat chować się pod parasolem – przemawiał w prezydent.
Od wtorku organy ścigania na Ukrainie nie będą już potrzebowały zgody parlamentarzystów, by zatrzymać, przesłuchać czy postawić zarzuty deputowanemu, który złamie prawo. Z niedawnego sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS) wynika, że dla większości Ukraińców była to sprawa kluczowa, jeżeli chodzi o oczekiwania wobec nowych władz, a w szczególności wobec prezydenta.
– Ze wszystkich organów władzy państwowej Ukraińcy od lat najmniej ufali właśnie Radzie Najwyższej. Powszechnie się uważało, że siedzą tam złodzieje i ludzie wydelegowani przez oligarchów. Przez wielu deputowanych immunitet był wykorzystywany do ochrony własnych interesów biznesowych – mówi „Rzeczpospolitej" Wołodymyr Paniotto, dyrektor KMIS.