Maksymowicz: Wszystko w "Polskim Ładzie" wygląda na fundusz wyborczy PiS

Większość Zjednoczonej Prawicy jest minimalna. Będą kolejne odejścia – mówi prof. Wojciech Maksymowicz, Polska 2050.

Aktualizacja: 24.05.2021 09:46 Publikacja: 23.05.2021 19:24

Maksymowicz: Wszystko w "Polskim Ładzie" wygląda na fundusz wyborczy PiS

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Dlaczego Jarosław Gowin nie ochronił pana, członka Porozumienia i posła PiS, przed polityką „hakową" partii Jarosława Kaczyńskiego?

Zbieranie i kreowanie „haków" stało się powszechną metodą w PiS. To dotknęło mnie, Jarosława Gowina, ale także wielu innych członków Porozumienia. To zaczęło się przed rokiem, kiedy sprzeciwiliśmy się wyborom kopertowym 10 maja. Ale polityka „hakowa" PiS nie była głównym powodem mojego przejścia do Polski 2050. Sprzeciwiłem się totalnej centralizacji wzorowanej na PRL, którą szykuje nam PiS.

Dlaczego przeszedł pan z Porozumienia, ugrupowania konserwatywnego do Polski 2050, która jest eklektyczna ideowo?

Nigdy nie byłem członkiem PiS. Zacząłem współpracę z Jarosławem Gowinem, gdy był osaczony i próbowano uzyskać większość przeciwko niemu. Wtedy uznałem, że trzeba go wesprzeć, bo to porządny człowiek, a to, co PiS szykowało przeciwko niemu, to draństwo.

Partia Szymona Hołowni jest eklektyczna, ale Polska również. Jestem zdecydowanie przeciwko radykalizmom. To jest dobre dla przyszłości Polski, bo PiS zaproponowało rozwiązania i poruszyło takie sfery życia, które przy następnym politycznym rozdaniu mogą doprowadzić do odwrócenia wielu spraw, czyli np. zupełnej liberalizacji prawa do aborcji i swobody eutanazji. Wtedy potrzebne będzie opamiętanie.

Czy wstąpi pan do partii Hołowni?

Tak to raczej będzie wyglądać. Mam swoje lata, jestem człowiekiem z pierwszej Solidarności. Wiele przeszedłem walki podziemnej, naziemnej – 30 lat budowania demokracji w Polsce, i to już mój ostatni rzut. Chcę jeszcze wpłynąć na zdroworozsądkowe myślenie w polityce. Nie będę żołnierzem wykonującym wszystkie polecenia. Na szczęście Hołownia tego ode mnie nie wymaga.

Czy PiS na wielu swoich posłów ma „haki"?

Na sporą część tak. Na innych coś preparuje. Słyszałem o przypadkach, że ci, którzy się zastanawiali, czy iść z nami, w jakiś sposób byli przekonywani do pozostania w klubie. Byli zapraszani na spotkania, gdzie pokazywano im pewno rzeczy, po których zmieniali zdanie.

Ma pan poczucie, że próbuje się teraz rozbić Porozumienie?

Jestem o tym przekonany. Adam Bielan został oddelegowany do rozbicia Porozumienia. Teraz ma przystąpić do Zjednoczonej Prawicy niby jako oddzielny twór. Adam Bielan jest tak oddzielny od PiS, jak niektórzy profesorowie, którzy chcieli się zapisać do PZPR i słyszeli: – Wiecie, towarzyszu, wy się nie zapisujcie, wy będziecie naszym bezpartyjnym. On jest całkowicie dyspozycyjny wobec prezesa.

Będą kolejne odejścia ze Zjednoczonej Prawicy?

Będą. Niektórzy są równie mocno rozczarowani. Większość Zjednoczonej Prawicy jest minimalna. Jest jeszcze parę osób liczonych, że są w klubie i wywodzą się z PiS, a jakoś nie mogą się pogodzić, czy to z powodów estetycznych czy etycznych, z tym, co się dzieje. Każdy z nas ma swoich wyborców nie tylko partyjnych, przed którymi jest odpowiedzialny.

Powinniśmy się szykować na wcześniejsze wybory?

Po to jest Polski Ład. Dlatego premier i politycy PiS teraz jeżdżą po Polsce, przedstawiają go i sprawdzają nastroje społeczne, łącznie z ministrem Niedzielskim, który zamiast bronić swojej polityki płacowej w Sejmie – jeździ po Polsce. Może dojść do wybuchu strajków w służbie zdrowia. Już teraz słyszymy o planowanym strajku pielęgniarek. Wydaje mi się, że wybory mogą być zdecydowanie szybciej, niż sobie wyobrażamy. PiS ma w tej chwili wszystkie zabawki do wygrywania, decyzje PR-owskie i całą telewizję oraz prasę codzienną. Ma dużo atutów i nadal trochę pieniędzy. Już widzimy pewną zwyżkę w sondażach, po ogłoszeniu Ładu.

Czy Porozumienie miało wpływ na Polski Ład?

Program został zaprezentowany jako program PiS i jako taki był tworzony.

Ale podpisali go również Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro.

Podpisali tylko akceptację. Jeżeli chodzi o zagadnienia, to praktycznie nie mieliśmy na nie żadnego wpływu. Trzy punkty programu rozważaliśmy, m.in. fundusz medyczny, ale to było już wcześniej proponowane, agencję restrukturyzacji szpitali, ale nie było mówione, w jakim kontekście będzie to działać. Programy rozbudowy onkologii i kardiologii też już wcześniej zapowiadano, więc to nic nowego. Obecnie procedowana jest ustawa, która jest otwarciem do pomysłów centralizacyjnych. Minister zdrowia ma jednoosobowo decydować o wszystkich pieniądzach na zdrowie w Polsce. Nie będzie już żadnego wpływu samorządów. Przez podniesienie nieskompensowanej składki zdrowotnej PiS tworzy nowy poziom opodatkowania. To był projekt trzymany całkowicie w tajemnicy i oczywiście również nie jest systemowy. Wszystko, co jest szykowane w tym Ładzie – łącznie ze sprawami zdrowotnymi – wygląda na fundusz wyborczy PiS. Polski Ład zmierza do centralizmu jak w PRL. Partia ma decydować o wszystkim. To jest jakaś choroba, która panuje w PiS. Myślę, że na 200 posłów PiS 195 nie wie, o co chodzi w Polskim Ładzie, tylko wykonuje polecenia tych pięciu, święcie wierząc, że tak to trzeba zrobić. Naczelnik państwa zrobi wszystko, żeby Polska była centralnie rządzona. I to jest dramat Polski!

Polski Ład uzdrowi Polskę po pandemii?

Nie ma jak. Przez moment była tam koncepcja wzrostu składki zdrowotnej, która miała być częściowo kompensowana dla osób uboższych. Gdyby to się pojawiło, to warto byłoby to poprzeć. Prezes Kaczyński przed wyborami w 2019 roku w czasie spotkania na Nowogrodzkiej pytał mnie: – Dlaczego w Czechach jest dużo większa satysfakcja społeczna, zarówno po stronie społeczeństwa, jak i pracowników, a przecież w Polsce jest tak samo? Odpowiedziałem, że Czechy wprowadziły system ubezpieczeń zdrowotnych podobny do naszego, tylko oni go nie zepsuli. Poza tym mają 13,5 proc. składki zdrowotnej i trochę wyższą podstawę. Jeżeli chcemy mieć to samo co w Czechach, za znacznie mniejsze pieniądze, przy rozchwianym systemie, dla którego ratunek widzi się tylko w powrocie do modelu, który był stosowany w socjalistycznej służbie zdrowia, to jak mogę się z tym pogodzić? Wracamy w Polsce dokładnie do tego, przeciwko czemu walczyła Solidarność – do budowy nowego PRL, państwa centralnie sterowanego i upartyjnionego. Nie wierzę w sprawność systemu nakazowo-rozdzielczego prowadzonego przez namaszczonego w danym momencie władcę.

Prezydent Andrzej Duda powiedział, że pandemię udaje nam się powoli pokonać.

Podobne słowa na przełomie czerwca i lipca zeszłego roku wygłaszał premier Morawiecki. Ile osób w to uwierzyło. Teraz jest inna sytuacja, bo trochę więcej osób przechorowało i trochę się zaszczepiło. Zaszczepionych w pełni mamy ok. 5 milionów. W styczniu – rozmawiając z ministrem Dworczykiem – próbowałem jeszcze odwoływać się do jego rozsądku. Im dłużej trwają szczepienia, tym mniej ludzi chce się szczepić. W wakacje ci, którzy chorowali jesienią, nie będą mieć już własnej odporności. Duża część młodych ludzi nie szczepi się i to jest tragiczna informacja. Podobnie jak to, że ludzie powyżej 80 lat zdecydowali się zaszczepić tylko w połowie przypadków. Od października pracowałem na oddziale covidowym i wiem, że jeśli ktoś ma powyżej 80 lat – szanse na przeżycie będzie miał dużo mniejsze. Po wakacjach wielu Polaków może umrzeć przez pandemię.

Jak Michał Dworczyk radzi sobie jako pełnomocnik rządu ds. Narodowego Programu Szczepień przeciwko koronawirusowi?

On jest wyjątkowo pracowity, to taki chłopiec do zadań specjalnych premiera Morawieckiego. Mam wątpliwości, czy rzeczywiście osoba nadzorująca Narodowy Program Szczepień powinna to robić z poziomu szefa Kancelarii Premiera. Byłem jednym z głównych autorów, obok Andrzeja Sośnierza, koncepcji „Bezpiecznego obywatela", którą przedstawiliśmy z Jarosławem Gowinem i prawdziwymi ekspertami jako nasz program polityczny. Wskazywaliśmy na reorganizację systemu zarządzania, bo kryzys jest bardzo poważny. W kwietniu zeszłego roku mówiliśmy o tym, że trzeba przygotować całą infrastrukturę do szczepień przeciwko covidowi. Apelowaliśmy o powszechne testowanie ludzi, żeby kontrolować obraz pandemii, która wiadomo było, że będzie się rozwijać. Z Andrzejem Sośnierzem dramatycznie przeżyliśmy spotkanie z ministrem Niedzielskim, kiedy się dowiedzieliśmy, że będzie odejście od testowania ludzi bez objawów. Przecież to nie do pomyślenia. Rząd zamknął oczy na pandemię, testując tylko chorych, żeby potwierdzić, że aby na pewno są chorzy. To antyepidemiologiczne podejście. Proponowałem ministrowi Niedzielskiemu, że przedstawię mu razem z naukowcami z PAN metodę testowania „pulowego", która pozwala na rozpoznawanie ognisk. Ta metoda sprawdzała się np. w Izraelu. Nie było żadnego odzewu z jego strony. To było dla mnie nieakceptowalne i dlatego postanowiłem pójść do pracy lekarza.

Czy można było ograniczyć covidowe ofiary śmiertelne w Polsce?

Oczywiście! Rząd stracił w pewnym momencie kontrolę nad epidemią. Wydawało się, że już nic nie trzeba i zrobił za duży luz. Wtedy też zdecydowano, że nie będzie wzmocnienia służby epidemiologicznej, która odpowiada za to ustawowo. Można było uratować wiele osób. Nie zgadzałem się na rozwiązania populistyczne, proponowałem inne, ale nikt mnie już w rządzie nie słuchał. Waliłem głową w ścianę. Czara goryczy się przelała wraz z Polskim Ładem, który zaszkodzi pacjentom i generalnie całemu krajowi. Nie mogłem się godzić na dalsze szkodzenie Polakom.

Czy kolejna fala pandemii – po wakacjach – jest możliwa?

Zwiększenie kontaktów w wakacje spowoduje wzrost zachorowań, ale jest szansa, że nie będzie to już taka fala jak druga czy trzecia. Nie trzeba wiele, by wirus uległ mutacji i by te szczepionki nic nie znaczyły.

48 proc. Polaków wyraziło chęć zaszczepienia. Minister Dworczyk obawia się, że szczepienia zatrzymają się na 50 proc.

Obawiam się, że tak będzie. Zaczyna się sezon poluzowania, kiedy robi się ciepło i fajnie. Nie jesteśmy bezpieczni.

Jakie zachęcić Polaków do szczepień?

Powinno się wzmocnić kontakty z lekarzami rodzinnymi, których mamy za mało. Wpływ na niechęć Polaków do szczepień miała też wypowiedź prezydenta Dudy z kampanii wyborczej o tym, że się nigdy nie szczepił. Będziemy zbierać bolesne żniwo szkodliwych wypowiedzi i braku reakcji na antyszczepionkową dezinformację.

—współpraca: Karol Ikonowicz

Dlaczego Jarosław Gowin nie ochronił pana, członka Porozumienia i posła PiS, przed polityką „hakową" partii Jarosława Kaczyńskiego?

Zbieranie i kreowanie „haków" stało się powszechną metodą w PiS. To dotknęło mnie, Jarosława Gowina, ale także wielu innych członków Porozumienia. To zaczęło się przed rokiem, kiedy sprzeciwiliśmy się wyborom kopertowym 10 maja. Ale polityka „hakowa" PiS nie była głównym powodem mojego przejścia do Polski 2050. Sprzeciwiłem się totalnej centralizacji wzorowanej na PRL, którą szykuje nam PiS.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Cezary Tomczyk mówi, że KO chce wygrać z Niemcami
Polityka
Europoseł PiS mówi, że "to jest już inna UE". Czy Polska powinna ją opuścić?
Polityka
Sondaż: Nowy lider rankingu zaufania. Rośnie nieufność wobec Szymona Hołowni
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia