– Organizowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych – wskazał prezes NIK Marian Banaś. Podkreślił, że od 16 kwietnia 2020 r., czyli od podpisania decyzji o wyborach, do 9 maja jedynym uprawnionym do tego organem była Państwowa Komisja Wyborcza.
Czytaj także: NIK piętnuje premiera
Prezes Banaś w czwartek przedstawił raport dotyczący wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym. Miały się odbyć 10 maja ub.r. Ostatecznie się nie odbyły, nie zgodziło się na nie Porozumienie Jarosława Gowina. Przygotowania, w tym druk nieużytych kart wyborczych, pochłonęły 76 mln zł.
Choć – jak ustaliła „Rzeczpospolita" – raport nie został przyjęty jednomyślnie w Kolegium NIK, jest dla rządu miażdżący. Wskazuje, że dwie decyzje premiera Morawieckiego z 16 kwietnia (na podstawie ustawy antycovidowej), polecające Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych przygotowania do wyborów kopertowych, nie powinny zostać wydane – bo organizacja wyborów to zadanie PKW. Chcąc się zabezpieczyć, rząd już po fakcie sięgnął po pozytywne dla siebie opinie zewnętrzne, wydając na nie 149 tys. zł. Przygotowywało je aż sześć kancelarii, m.in. prawnicy związani z Ordo Iuris.
Na zapłatę faktur Poczty i PWPW nie zgodził się minister finansów, a koszty przerzucono na Krajowe Biuro Wyborcze.