Zgasło światło: rząd wysyła naród na wakacje

Przerwane dostawy energii elektrycznej pogrążyły cały kraj w chaosie. Nie działa transport, sklepy, nie ma wody. W kilku miejscowościach doszło do rabunków.

Aktualizacja: 11.03.2019 20:34 Publikacja: 11.03.2019 19:05

Zgasło światło: rząd wysyła naród na wakacje

Foto: AFP

„Wenezuela stoi na krawędzi całkowitego krachu. Za chwilę zobaczymy tam surrealistyczną krainę z filmów o Mad Maxie" – napisał na Twitterze były prezydent Boliwii Jorge Quiroga.

Obecny przywódca tego państwa Evo Morales (bezwarunkowo popierający wenezuelskiego lidera Nicolasa Maduro) nie wypowiada się na temat zaciemnienia w Caracas.

Pierwsza awaria pozbawiła prądu 21–22 prowincje Wenezueli spośród 23. Część kraju (głównie zachodnia oraz niektóre dzielnice stolicy) w sobotę zaczęła dostawać energię, ale wtedy nastąpiła druga awaria. Teraz prąd raz jest, a potem znika. Władze twierdzą, że poszczególne prowincje dostają od 10 do 20 proc. normalnych dostaw. Wcześniej również zdarzały się „zaciemnienia", ale nigdy tak długie i rozległe. W dodatku od czwartku wieczór nikt z przedstawicieli władz nie powiedział, kiedy dostawy zostaną wznowione.

Czytaj także: Wenezuela: "Mnie wystarczy woda, ale co powiedzieć synowi?"

Przestały działać sklepy, w których kasy zostały pozbawione prądu. – Obsługa żąda płacenia gotówką, i to w dolarach – poskarżyła się dziennikarzom mieszkanka robotniczego przedmieścia na zachodzie Caracas, stojąca przed jednym z supermarketów. Ale Wenezuelczycy nie mają nawet własnych boliwarów, bo nie działają bankomaty. W stolicy po zapadnięciu zmroku punkty kontrolne na ulicach ustanawiają „collectivos" – uzbrojone gangi wspierane przez rząd. Mimo to nocami zaczynają się napady na sklepy. W pojedynczych przypadkach rozwścieczeni Wenezuelczycy zaczęli palić opony na ulicach, a nawet stawiać barykady, ale rozruchy nie przybrały masowego charakteru. Część mieszkańców stolicy zaczęła wędrować w okoliczne góry, by w strumieniach nabrać wody. Z braku energii nie działają pompy, a woda butelkowana jest droga.

Za dnia zaś sklepikarze coraz częściej rozdają jedzenie za darmo, by nie zgniło w niedziałających lodówkach. Średnia temperatura obecnie wynosi w Wenezueli 21–22 st. C w ciągu dnia.

Przed stacjami benzynowymi ustawiają się kolejki, mimo że władze zapowiadają, że paliwa na pewno nie zabraknie. Okazało się jednak, że z 1800 stacji z powodu braku prądu w całym kraju działa tylko około setki. Wenezuelski koncern naftowy PDVSA nie chce ujawnić, w jaki sposób brak energii elektrycznej odbije się na wydobyciu ropy. Wiadomo, że w delcie Orinoko szyby wiertnicze mają własne generatory, ale w zachodniej części kraju są uzależnione od dostaw z elektrowni.

Władze ogłosiły poniedziałek kolejnym dniem wolnym od pracy: i tak z przedmieść nie można się dostać do centrum miast, bo transport publiczny prawie nie działa – tak jak i światła drogowe. Ci, którym udało się dojechać, nie mogli zaś wejść do swych miejsc pracy, bo brak prądu zablokował większość automatycznych drzwi wejściowych.

Lekarze z pozarządowej organizacji Doctors for Health oraz opozycja twierdzą, że z powodu braku prądu w szpitalach zmarło co najmniej 17 osób (większość we wschodniej części kraju). W dodatku okazało się, że część placówek nie ma zapasowych generatorów. Zaczęły je dostawać w weekend, ale nie od władz, lecz od „colectivos".

Nadal nie wiadomo, z jakiego powodu Wenezuela cofnęła się do XIX wieku. – Prawica razem z imperium (amerykańskim) odrąbała nam prąd – wołał w sobotę na swoim wiecu Nicolas Maduro. Uznawany za tymczasowego prezydenta Juan Guaido twierdzi zaś, że awarię spowodowała „niekompetencja i korupcja". – Od wielu lat ostrzegamy przed kryzysem elektrycznym, tak jak i paliwowym. Bo wodny już mamy – przypominał w sobotę na własnym wiecu Guaido. Obie strony konfliktu zwołały bowiem prawie równocześnie manifestacje w stolicy, obie okazały się równie liczne. A prądu nadal nie ma. Początkowo Maduro jako przyczynę podawał „międzynarodowy atak hakerski". Później jeden z jego ministrów opowiadał o „ataku elektromagnetycznym" na największą elektrownię El Guri (wytwarza 80 proc. krajowego prądu). W końcu Maduro oskarżył też „zdrajców" o dokonanie sabotażu i zapowiedział „czystki" w państwowym koncernie energetycznym Corpoelec.

– Z kolejności wyłączeń prądu i jego skutków można wnioskować, że problem jest chyba na liniach przesyłowych wychodzących z Guri, a nie w samej elektrowni – powiedział z kolei fachowiec, były szef państwowego przedsiębiorstwa zarządzającego siecią linii energetycznych.

„Wenezuela stoi na krawędzi całkowitego krachu. Za chwilę zobaczymy tam surrealistyczną krainę z filmów o Mad Maxie" – napisał na Twitterze były prezydent Boliwii Jorge Quiroga.

Obecny przywódca tego państwa Evo Morales (bezwarunkowo popierający wenezuelskiego lidera Nicolasa Maduro) nie wypowiada się na temat zaciemnienia w Caracas.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Co zrobi Moskwa, jeśli Zachód zabierze Rosji 300 miliardów dolarów?
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Polityka
Gruzińska policja brutalnie tłumi protesty. Parlament popiera „prawo rosyjskie”
Polityka
Nowy serbski wicepremier objęty sankcjami USA. „Schodzimy z europejskiej ścieżki”
Polityka
Plany Trumpa na drugą kadencję: Zemsta na Bidenie, monitoring ciąż, masowe deportacje
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił