Zabicie dziennikarza szkodzi relacjom USA-Arabia Saudyjska

Senatorzy, w tym i część republikanów, nie popierają polityki prezydenta Trumpa wobec Rijadu.

Aktualizacja: 17.12.2018 10:43 Publikacja: 16.12.2018 16:43

Zabicie dziennikarza szkodzi relacjom USA-Arabia Saudyjska

Foto: AFP

Senat od dekad nie wyraził tak ostrej dezaprobaty wobec sojusznika z Półwyspu Arabskiego. Domaga się wycofanie wsparcia wojskowego dla Saudyjczyków w wojnie w Jemenie. Na dodatek, jak wynika z rezolucji przyjętej w czwartek, uważa, że książę Mohamed bin Salman, następca tronu, „jest odpowiedzialny za morderstwo Dżamala Chaszukdżiego”, pociętego na kawałki w konsulacie saudyjskim w Stambule.

Rezolucja przedstawiona przez republikańskiego senatora Boba Corkera z Tennessee stanowi mocny kontrast wobec reakcji prezydenta Donalda Trumpa, który nie zdystansował się od Arabii Saudyjskiej po śmierci Chaszukdżiego, mimo iż wywiad amerykański potwierdził, że morderstwo dziennikarza zostało wykonane na polecenie księcia bin Salmana. „Może zlecił to zabójstwo, może nie” – napisał Trump w oświadczeniu, w którym argumentował, że ukaraniem Arabii Saudyjskiej Ameryka ryzykuje utratę miliardów dolarów, jakie otrzymuje ze sprzedaży sprzętu wojskowego. Choć USA od lat utrzymują strategiczne partnerstwo z Arabią Saudyjską jako jednym z największych graczy na Bliskim Wschodzie, Trump zacieśnił stosunki z królestwem, mając nadzieję, że z nimi u boku Ameryka będzie mogła stanowić skuteczniejszy front przeciwko Iranowi.

Morderstwo Chaszukdżiego sprawiło, że świat zainteresował się działaniami saudyjskimi na terenie Jemenu, gdzie od czterech lat toczy się wojna domowa, a przede wszystkim pogłębiającym się kryzysem humanitarnym w tym kraju. Jak donoszą grupy pomocowe, w wyniku działań wojennych dziesiątki tysięcy dzieci zmarło z braku jedzenia, a kolejne miliony mieszkańców znajdują się na skraju śmierci głodowej. Ratunkiem dla cierpiących jest zakończenie wojny. Po śmierci Chaszukdżiego pojawiły się naciski na saudyjską koalicję walczącą z wspieranymi przez rząd proirański rebeliantami Huti, aby doprowadzić do rozmów pokojowych między stronami konfliktu. USA są istotnym elementem tej koalicji ze względu na pomoc wojskową, jakiej dostarczają od początku wojny.

„Zaczęliśmy się zastanawiać nad tym konfliktem na drugiej stronie kuli ziemskiej, w który zostaliśmy uwikłani za sprawą Arabii Saudyjskiej, a w którym trudno znaleźć interes związany z bezpieczeństwem amerykańskim” – powiedział senator Mike Lee, republikanin z Utah.

Rezolucją w sprawie wycofania wsparcia wojskowego dla sił saudyjskich w Jemenie amerykański Senat dał do zrozumienia, że wziął pod lupę politykę obecnej administracji w stosunku do Arabii Saudyjskiej. Siedmiu republikańskich senatorów stanęło po stronie swoich demokratycznych kolegów i poparło projekt ustawy. „Nie możemy przymykać oczu na brak szacunku dla ludzkiego życia i rażące przypadki pogwałcenia międzynarodowych norm, jakich dopuszczają się Saudyjczycy” – powiedział demokratyczny senator z New Jersey Robert Menendez.

Bez względu na to, czy Izba Reprezentantów, a potem ewentualnie prezydent, opowie się za ograniczeniem wsparcia wojskowego dla walczących, opinia Senatu i tak ma znaczenie, bo jeszcze bardziej przyciąga uwagę opinii międzynarodowej na okrucieństwa wojny w Jemenie. Potrzebne to jest szczególnie teraz, gdy pojawiła się nadzieja na polepszenie sytuacji w tym kraju.

W dniu, w którym Senat głosował nad rezolucją, jemeńskie strony konfliktu zgodziły się zawiesić działania wojenne w portowym mieście Hudejda, przez który do kraju dociera pomoc humanitarna, a także w Taiz i części Sany. Chociaż wcześniejsze porozumienia mające na celu zakończenie wojny nie powiodły się, a obie strony podkreślają, że nie jest to jeszcze pełne porozumienie pokojowe, wiązane są z nim duże nadzieje.

Senat od dekad nie wyraził tak ostrej dezaprobaty wobec sojusznika z Półwyspu Arabskiego. Domaga się wycofanie wsparcia wojskowego dla Saudyjczyków w wojnie w Jemenie. Na dodatek, jak wynika z rezolucji przyjętej w czwartek, uważa, że książę Mohamed bin Salman, następca tronu, „jest odpowiedzialny za morderstwo Dżamala Chaszukdżiego”, pociętego na kawałki w konsulacie saudyjskim w Stambule.

Rezolucja przedstawiona przez republikańskiego senatora Boba Corkera z Tennessee stanowi mocny kontrast wobec reakcji prezydenta Donalda Trumpa, który nie zdystansował się od Arabii Saudyjskiej po śmierci Chaszukdżiego, mimo iż wywiad amerykański potwierdził, że morderstwo dziennikarza zostało wykonane na polecenie księcia bin Salmana. „Może zlecił to zabójstwo, może nie” – napisał Trump w oświadczeniu, w którym argumentował, że ukaraniem Arabii Saudyjskiej Ameryka ryzykuje utratę miliardów dolarów, jakie otrzymuje ze sprzedaży sprzętu wojskowego. Choć USA od lat utrzymują strategiczne partnerstwo z Arabią Saudyjską jako jednym z największych graczy na Bliskim Wschodzie, Trump zacieśnił stosunki z królestwem, mając nadzieję, że z nimi u boku Ameryka będzie mogła stanowić skuteczniejszy front przeciwko Iranowi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne