W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Chrzanowski w czasie spotkania z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, miał oferować mu przychylność w zamian za zatrudnienie przy restrukturyzacji banku wskazanego przez Chrzanowskiego prawnika. Prawnik ten miał za to - po restrukturyzacji - otrzymać wynagrodzenie prawdopodobnie, tak wynika z artykułu, w wysokości 1 proc. wartości banku, czyli ok. 40 mln złotych.

Po publikacji artykułu Morawiecki zapowiedział, że spotka się z Chrzanowskim, w towarzystwie ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, gdy szef KNF w trybie pilnym wróci do kraju (przebywał w Singapurze). Chrzanowski najpierw zapowiadał, że sprawę wyjaśni i nie zamierza ustąpić, ostatecznie jednak podał się do dymisji.

- Afera KNF jest ogromna, bo dotyczy jednej z najważniejszych instytucji w państwie, która ma chronić rynek finansowy. Tymczasem mamy tam do czynienia z korupcją - to dotyczy prezesa KNF. Ale być może jest też druga afera, która polega na tym, że osoby z KNF działały na rzecz osłabienia banków w celu ich przejęcia – ocenił całą sprawę w rozmowie z Onetem Marcinkiewicz.

Były premier wyjaśnił też, że afera ta jest inna niż dotychczasowe afery tego typu, bo dotąd "chodziło o to, że instytucje państwa nie działały tak dobrze jak powinny". - Tu mamy do czynienia z działaniem instytucji państwa przeciw innym instytucjom - stwierdził.