Na ten przełom od dawna czekały tysiące osób, które przed laty zostały nabite w tzw. ulgę meldunkową. W środę Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że nawet brak oświadczenia o chęci skorzystania z ulgi nie pozbawiał prawa do preferencji.
Podatkowa pułapka
Mogłoby się wydawać, że preferencja, która obowiązywała w 2008–2009 r. i zniknęła z ustawy o PIT dekadę temu, nie powinna już nikogo interesować. Niestety, rozliczenia osób, które z niej skorzystały, zainteresowały skarbówkę. I tak zaczął się koszmar według szacunków MF ok. 18 tys. osób, które nie złożyły wymaganego prawem oświadczenia.
Czytaj także: Ulga meldunkowa nie może być pułapką na podatników - orzeczenie NSA
Przypomnijmy: ulga meldunkowa na dwa lata zastąpiła zwolnienie przy opodatkowanej sprzedaży nieruchomości. Od lat bowiem, gdy sprzedaż mieszkania czy domu nastąpiła przed upływem pięciu lat od końca roku nabycia (wybudowania) trzeba rozliczyć się z fiskusem. Ulga pozwalała uniknąć podatku, a podstawowym warunkiem było zameldowanie na pobyt stały w sprzedawanym lokum na minimum 12 miesięcy. W 2009 r. ustawodawca zrezygnował z ulgi meldunkowej i przywrócił w nieco zmienionej formie zwolnienie dla własnych celów mieszkaniowych. Do nieruchomości nabytych w 2007–2008 nadal miała zastosowanie ulga meldunkowa. Problemy zaczęły się, gdy fiskus przypomniał sobie, że dodatkowym warunkiem skorzystania z niej było złożenie oświadczenia o spełnieniu warunków. Ruszyła lawina postępowań o zaległy podatek, ale też karnoskarbowych przeciwko podatnikom, którzy warunek zameldowania spełniali, ale nie złożyli oświadczenia. Dla fiskusa, a początkowo i sądów administracyjnych, brak oświadczenia oznaczał konieczność zapłaty wysokiego podatku.
Sytuacja zaczęła się zmieniać. Do sądów, w tym NSA, zaczęło docierać, że sprawa nie jest oczywista. NSA uznał, że oświadczenie mogło być złożone w dowolnej formie, np. w formularzach składanych fiskusowi. Sądy wojewódzkie zaczęły wskazywać na niekonstytucyjność tego wymogu.