CIT od spółek komandytowych: firmy rodzinne zaskoczone, szturmują doradców podatkowych

Zmiany dla spółek komandytowych wielu zaskoczyły. Nie wszyscy zdążą na nowo poukładać biznes.

Aktualizacja: 02.12.2020 06:05 Publikacja: 01.12.2020 19:09

CIT od spółek komandytowych: firmy rodzinne zaskoczone, szturmują doradców podatkowych

Foto: Adobe Stock

Stało się. W ekspresowym tempie parlament zakończył prace nad zmianą zasad opodatkowania spółek komandytowych. Prezydent podpisał nowelizację, która została opublikowana rzutem na taśmę 30 listopada. Wejdzie w życie za miesiąc i najpóźniej od 1 maja 2021 r. spółka komandytowa stanie się podatnikiem CIT. Firmy – głównie te polskie rodzinne małe i średnie – są rozgoryczone. Boją się, że nie zdążą ułożyć swoich biznesów według nowych reguł.

Czytaj także:

Sejm: Spółki komandytowe zapłacą CIT

Szukanie pomocy

– Firmy zostały zaskoczone zmianami. Projekt pojawił się nagle, a konsultacje społeczne trwały dwa dni robocze. A takich zmian nie powinno się wprowadzać z miesięcznym vacatio legis. Spółki komandytowe powinny mieć co najmniej dwa lata na przygotowanie się do nich – uważa Paweł Chrupek, radca prawny, doradca podatkowy w biurze rzecznika małych i średnich przedsiębiorców.

Teraz przedsiębiorcy w panice szukają sposobów na odnalezienie się w nowej sytuacji, co potwierdza Joanna Wierzejska, doradca podatkowy, partner w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

– Klientów, których dotyczy problem spółek komandytowych, jest coraz więcej. W większości to małe i średnie rodzinne polskie biznesy, które wybierały tę formę działalności, żeby chronić wypracowane przez lata majątki, płacić podatek raz i ograniczać odpowiedzialność osobistą właścicieli – podkreśla Joanna Wierzejska.

Trend potwierdzają inni.

– Telefony się urywają. Panuje chaos, bo całkowita zmiana sposobu opodatkowania zysków wspólników w tak ekspresowym tempie powoduje, że żaden biznes nie umie się przestawić w tak krótkim czasie na nowe warunki narzucone mu siłą – mówi Michał Wojtas doradca podatkowy, wspólnik w kancelarii EOL.

– Podatnicy różnie podchodzą do zmian, ale prawie wszyscy właściciele spółek komandytowych przyjęli je z rozgoryczeniem – podkreśla Michał Dec, radca prawny, doradca podatkowy, partner w kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec & Partnerzy.

Walka z wiatrakami

Co mogą zrobić postawieni pod ścianą przedsiębiorcy?

– Mogą przekształcić się w spółkę jawną, a w wolnych zawodach w partnerską, lub próbować restrukturyzacji biznesu, dzieląc go na kawałki, na przykład wyłączając nieruchomości z firmy – wylicza Michał Wojtas.

Michał Dec dodaje, że część może wybrać przekształcenie w spółkę z o.o. Wielu wspólników spółek komandytowych może zdecydować się na ich likwidację i powrót do indywidualnej działalności.

– Rozwiązań może być kilka, ale żadne nie jest optymalne. A czasu jest na to za mało, ponieważ to zmiana systemowa, która zaburza ramy prowadzonych przez lata rodzinnych biznesów. Spółka komandytowa stanowiła prorozwojowe ogniwo łączące jednoosobową działalność gospodarczą, z pełną odpowiedzialnością za ryzyko, ale jednokrotnym opodatkowaniem, ze spółką kapitałową. Brak okresu przejściowego drastycznie wpłynie na stabilny i stopniowy rozwój firm rodzinnych – ocenia Joanna Wierzejska.

Objęcie opodatkowaniem CIT spółek komandytowych jest bardzo złą decyzją, o czym przekonany jest także Michał Wojtas.

– To partykularne psucie systemu podatkowego, oparte na fałszywych przesłankach, z których najbardziej bulwersujące jest twierdzenie o wykorzystywaniu spółek komandytowych przez ich wspólników do optymalizacji. Jeszcze bardziej szokuje wpisanie do przepisów przejściowych swoistego straszaka o możliwym stosowaniu Generalnej Klauzuli Unikania Opodatkowania (GAAR) przed dniem nabycia przez spółkę komandytową statusu podatnika CIT – mówi Michał Wojtas.

Zdaniem Michała Deca zmiany w wielu przypadkach nie przyniosą dodatkowych środków do budżetu, a tylko wywołują chaos.

– Procedowanie tak istotnych zmian w środku pandemii, gdy przedsiębiorcy walczą o przetrwanie, nie powinno się zdarzyć – konkluduje Paweł Chrupek.

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

Mariusz Korzeb, doradca podatkowy z Federacji Przedsiębiorców Polskich

Zmiana w zasadach opodatkowania spółek komandytowych najbardziej uderzy w średniej wielkości polskie firmy. W dużej mierze to rodzinne biznesy budowane latami. To dla nich spółka komandytowa jest optymalną formą prowadzenia działalności i nie chodzi wcale o korzyści podatkowe, ale o ograniczenie innych ryzyk transakcyjnych. I wiele z tych firm może z tego powodu zdecydować się na kontynuowanie działalności w tej formie, choć przez to, że stracą podatkowo, mogą być mniej konkurencyjne. Będzie też duża grupa przedsiębiorców, którzy poszukają innych rozwiązań. Nowelizacja opodatkowania spółek komandytowych to przykład szybkiej i niekorzystnej zmiany, którą znów zaskakiwani są podatnicy. Tak być nie powinno, zwłaszcza w pandemii i na progu wywołanego nią kryzysu gospodarczego. Dziś państwo powinno dbać o każdego przedsiębiorcę i każde miejsce pracy. Niestety jego strategia wywołuje wiele wątpliwości. Firmy z branż unieruchomionych lockdownem kolejny miesiąc czekają na realną pomoc. Wiele z nich jest na skraju bankructwa, i to na pomocy dla nich powinien skupić się rząd.

Stało się. W ekspresowym tempie parlament zakończył prace nad zmianą zasad opodatkowania spółek komandytowych. Prezydent podpisał nowelizację, która została opublikowana rzutem na taśmę 30 listopada. Wejdzie w życie za miesiąc i najpóźniej od 1 maja 2021 r. spółka komandytowa stanie się podatnikiem CIT. Firmy – głównie te polskie rodzinne małe i średnie – są rozgoryczone. Boją się, że nie zdążą ułożyć swoich biznesów według nowych reguł.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów