Jednym z powodów wprowadzania mechanizmu praworządności jest polska tzw. reforma sądownictwa. To jedna z największych porażek PiS. Choć diagnoza, że sądownictwo wymaga zmian, była słuszna, Zjednoczona Prawica schrzaniła w tej sprawie wszystko, co się dało. Wiele razy krytykowałem zarówno poszczególne elementy, jak i całość tych zmian. Nie będę się powtarzać. Dość, że sądy dziś wcale nie pracują lepiej, za to politycy mają na nie większy wpływ niż wcześniej.

Ale czy trudno wyobrazić sobie wyborcę, który głosował na tę partię po to, by np. wprowadzić odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów, a teraz dowiaduje się, że PiS nie może realizować swojej obietnicy wyborczej, bo urzędnicy z Komisji Europejskiej uznali, że to naruszenie praworządności? Czy naprawdę pomysłodawcy tego zapisu wierzą, że taki wyborca odwróci się od PiS? A może raczej uzna, że to niewybieralni urzędnicy KE chcą narzucać demokratycznie wybranym władzom, co im wolno, a czego nie? Wątpię, czy jego przywiązanie do praworządności będzie większe, raczej zrazi się do UE.

Nie jestem też pewien, czy nawet niechętny PiS mieszkaniec miasta ze wschodniej Polski za odebranie przez Unię pieniędzy na dokończenie budowy obwodnicy obarczać będzie demokratycznie wybrane władze własnego kraju czy też Brukselę. Wbrew części opozycji większość obywateli wcale nie uznaje zasady „im gorzej, tym lepiej".

Czy taki zapis odstraszy wyborców populistycznych partii w innych krajach? Czy sympatyk ugrupowania, które z zazdrością patrzy na Orbana i Kaczyńskiego, nie zagłosuje na nie, bo jego kraj straci na tym finansowo? Doświadczenia Wielkiej Brytanii pokazują, że będzie odwrotnie. Zwolenników brexitu straszono bowiem katastrofą gospodarczą, jaka ma nastąpić po wyjściu z Unii. Jednak nadzieja, że poza UE uda się odzyskać kontrolę nad tym, co się dzieje na Wyspach, była silniejsza niż lęk przed recesją.

Jeśli ktoś serio obawia się o liberalno-demokratyczny ład w Europie, powinien walczyć z przyczynami, dla których ludzie głosują na partie narodowopopulistyczne. Powinien się zastanowić nad niekontrolowaną imigracją spoza UE, napływem muzułmanów, poczuciem utraty kontroli nad swoim życiem w związku z globalizacją, kolejnym kryzysem oraz nad tym, jak pandemia wzmacnia te wszystkie zjawiska. Finansowe kary tylko będą wzmacniać narodowych populistów. Chyba że nie chodzi o obronę wartości, ale jedynie o to, by bogatsze państwa mniej wpłacały do budżetu.