W naznaczonej totalitaryzmem Rosji niemiecki dramat nabrał dodatkowych znaczeń. Serebriennikow zdecydował się przenieść go na ekran. Pokazał zmagania z wiarą w świecie, który z ateizmu uczynił swoją religię. Przede wszystkim jednak opowiedział o zagrożeniach płynących z wszelkich ideologii i o narodzinach fanatyzmu.
Młody bohater filmu Serebriennikowa nie rozstaje się z Biblią. Zna ją na pamięć, interpretuje w sposób dosłowny i konserwatywny, na każdą okoliczność ma odpowiedni jej urywek. Cytatem wyrwanym z kontekstu potrafi uzasadnić każde zachowanie i każde szaleństwo. Wieniamin uważa się niemal za proroka. Jest przekonany, że światem zawładnęły obłuda i fałsz. Daje sobie prawo, by przesądzać, co jest moralne, a co nie. Wierzy, że uzbrojony w niepodważalne prawdy Pisma Świętego jest ponad wszystkimi i wszystkim. Staje się groźny, jak każdy zatwardziały ideolog. Nie jest w stanie nawiązać kontaktu nawet z popem. „Kościół potrzebuje takich ludzi jak ty, żyjących dla wiary" – mówi do niego prawosławny duchowny. „Ja dla wiary umrę – odpowiada chłopak. – Bóg przyniósł na ziemię nie pokój, lecz miecz". Na takie stwierdzenie też ma odpowiedni fragment Biblii. Zresztą organizacji kościelnej Wieniamin nienawidzi. „Niepotrzebny mi kościół ze starymi babami i księżmi w mercedesach. Nie czytacie Biblii, inaczej wyszlibyście ze swoich świątyń i poszli modlić się do domów" – rzuca.
Ów zatwardziały ideolog żyje w świecie prostych, zagubionych ludzi. Matka wychowała syna sama, o jego ojcu nawet nie wspomina. Wezwana do szkoły, bo Wieniamin nie chce rozebrać się na pływalni, wykrzykuje do nauczycielki: „Pracuję na trzech etatach, a pani ściąga mnie tu, żeby opowiadać idiotyzmy". Potem, w rozmowie z popem, na pytanie czy jest szczęśliwa, odpowie: „Oczywiście, że nie", i przyzna, że przestała wierzyć w Boga.
Większość nauczycieli Wieniamina ma klapki na oczach. To pozostałość z czasów totalitarnego systemu komunistycznego. Pseudonowoczesność reprezentuje za to atrakcyjna nastolatka, która gotowa jest uprawiać seks nawet w klasie. A jednocześnie jej koledzy na lekcji, której tematem jest homoseksualizm, krzyczą do nauczycielki biologii: „Opowiada nam pani o facetach, którzy nawzajem wkładają sobie penisy w tyłek?!" Tyle są oni w stanie zrozumieć ze świata. Taka jest ich wrażliwość i tolerancja. To jest gleba, na której może zakiełkować fanatyzm.
Jedyną osobą, próbującą jeszcze walczyć o Wieniamina, jest właśnie owa młoda nauczycielka biologii, która zgłębia Biblię, żeby znaleźć odpowiedzi na szaleństwo, które dręczy chłopaka. I sama niemal popada w obsesję. A jednak, choć skazana na porażkę, kpinę czy utratę pracy, stara się zmienić swoich uczniów.