Początek dwudziestego pierwszego wieku. Głęboka syryjska prowincja. Na długo przed pierwszymi symptomami zbliżającej się rewolucji. Choć tu i ówdzie widać było przydrożne plakaty z członkami klanu Assadów pomazane czarnym sprayem. Dwaj z nich to już historia. Tata, Hafez, zmarł przed kilkoma laty na zawał podczas rozmowy z premierem Libanu, a starszy brat prezydenta, Basil, niedoszły sukcesor ojca rozbił się podczas szalonego rajdu na lotnisko w Damaszku. Baszar jest więc jedynym żywym liderem na plakatach, ale bryzgi czarnego sprayu świadczą, że niektórzy, mimo że pozuje na liberała, mają go już dość. W istocie, za takie akcje sprayem za czasów jego ojca trafiało się do kazamatów syryjskiej bezpieki.