Ja, z perspektywy Warszawy, przyjąłem wynik do wiadomości i tyle. Oglądając mecz dziwiłem się tylko jak można stracić trzy bramki w ciągu pięciu minut, popełniając przy tym podobne błędy. Liderowi coś takiego nie przystoi. Ale też ten przodownik, choć zapracował na swoją pozycję, gra czasami tak, że zęby bolą. A jest pierwszy ponieważ inni grają jeszcze gorzej
Z perspektywy części mieszkańców Górnego Śląska to było wyjątkowe wydarzenie. Mieszkańcy Gliwic tak się lubią z zabrzanami jak psy z kotami i kapitan Piasta Radosław Murawski powiedział po meczu: przegrać można, szkoda że z Górnikiem.
Jest w tym jednak coś optymistycznego. Mimo że w każdej drużynie gra wielu obcokrajowców, którym takie polskie subtelności są obce, tkwią one w kibicach z dziada pradziada, wpływając na koloryt rozgrywek. Nie mam nic przeciw wszelkim „świętym wojnom”, pod warunkiem, że nie kończą się prawdziwymi ofiarami.
Nieoczekiwanie wysoka porażka Piasta może też dobrze wpłynąć na dalszy ciąg rozgrywek. Gliwiczanie w następnej kolejce spotkają się z trzecią w tabeli Cracovią a 13 grudnia zaprezentują się w Warszawie. Zapowiada się emocjonująca końcówka roku.
Cracovia strzeliła już 38 bramek w 18 kolejkach i jest pod tym względem najlepsza w ekstraklasie. Cieszę się osobiście, bo im lepiej „Pasy” będą grały, tym większa nadzieja na dobre zdrowie i samopoczucie Jerzego Pilcha a na tym mi zależy.