Jak wytłumaczyć wyborcom koszty czyli PiS kontra TSUE - komentuje Tomasz Pietryga

Mało prawdopodobne jest, aby PiS poszedł na czołowe zderzenie z TSUE.

Aktualizacja: 28.08.2018 07:56 Publikacja: 28.08.2018 07:34

Jak wytłumaczyć wyborcom koszty czyli PiS kontra TSUE - komentuje Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Opinia Jarosława Gowina, że Unia i jej trybunały nie mają prawa wtrącać się w decyzje suwerennego państwa reformującego sądy, jest u prawicowych polityków powszechna. Wynika to z prostego faktu, że prawica inaczej niż świat liberalny definiuje udział państwa we Wspólnocie.

Czytaj też:

Trybunał UE rozpoczął rozpoznawanie pytań SN

Sąd Najwyższy poczeka na wyrok TSUE

Co grozi Polsce, jeśli zignoruje orzeczenie TSUE

Pytania SN do TSUE: Luksemburg nie wkroczy z dnia na dzień

Możliwe kary w milionach euro i sankcje polityczno-prawne

To, co jednak często słyszalne choćby podczas kłótni europosłów w Parlamencie Europejskim, nigdy jeszcze nie padło z ust ważnego członka rządu, i to w czasie, kiedy Trybunał Sprawiedliwości UE wszczyna sprawę przeciwko Polsce. I w tym sensie to wypowiedź politycznie mocna. Tyle że gdy zejdziemy na grunt prawny i realnych, a nie ideologicznych, kalkulacji, moc ta znika.

Nie wiadomo, jak zachowa się TSUE w polskiej sprawie, bo jest precedensowa. Można jednak założyć, że ujmie się za sędziami SN, a wykonanie wyroku podeprze karami finansowymi, jeżeli państwo nie będzie chciało go respektować.

Ukarany nie ma szans sankcji uniknąć. Upraszczając, za każdy dzień niezastosowania się do decyzji TSUE jest potrącana pewna kwota z puli przyznanych unijnych funduszy. Jeżeli jest wysoka, z czasem może być politycznie nie do udźwignięcia. Bo jak wytłumaczyć nawet najwierniejszym wyborcom, że upór w sprawie kilkunastu sędziów odesłanych na emeryturę jest więcej wart niż utracone miliony euro, za które można było wybudować drogi i mosty?

Dlatego mało prawdopodobne jest, aby PiS poszedł na czołowe zderzenie z TSUE. Zaangażowanie się przedstawiciela prokuratora generalnego w spór z SN, wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie jego uprawnień do zamrażania przepisów, a może już we wrześniu kolejna nowela ustawy o SN mają służyć raczej rozbrojeniu tego sporu jeszcze na polskim gruncie. Poza tym czas na razie gra na korzyść PiS. Procedura przed TSUE, nawet przyspieszona, nie zakończy się w kilka dni, i werdyktu należy spodziewać się późną jesienią 2019 roku. Do tego czasu SN zostanie już uzupełniony.

PiS to wie, mając świadomość, że w ostateczności pozostaje wariant węgierski. Kiedy Viktor Orbán przegrał przed Trybunałem, przywrócił odesłanych w stan spoczynku sędziów, poszerzając liczbę miejsc w rekonstruowanym wedle swego zamysłu SN. Polityczny koszt takiej operacji okazał się niewielki, a swój cel osiągnął.

Opinia Jarosława Gowina, że Unia i jej trybunały nie mają prawa wtrącać się w decyzje suwerennego państwa reformującego sądy, jest u prawicowych polityków powszechna. Wynika to z prostego faktu, że prawica inaczej niż świat liberalny definiuje udział państwa we Wspólnocie.

Czytaj też:

Pozostało 88% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem