Nie spodziewałem się, że mój komentarz („Procesowe pendolino w Izbie Dyscyplinarnej", wydanie internetowe - Rzeczpospolita z dnia 9.04.2019 r.) stanie się przyczynkiem do zarzucania Izbie Karnej zachowań „faryzejskich", czyli zachowań określanych jako «obłuda, fałsz i zakłamanie w postępowaniu». W takim znaczeniu określenie to niewątpliwie zostało użyte przez sędziego SN Dariusza Czajkowskiego w opublikowanym w wydaniu internetowym Rzeczpospolitej z dnia 18.04.2019 r. komentarzu „Procesowy faryzeizm w izbie karnej".
Każdy ma prawo do własnych ocen i komentarzy i na tym stwierdzeniu lekturę komentarza bym poprzestał, gdyby nie to, że niektóre stwierdzenia w nim zawarte nie są zgodne z rzeczywistością, a niektóre z nich, w zakresie przesłanek zadania pytania prawnego, są niepełne, a przez to nietrafne. Zatem, po kolei odniosę się do tych niby fałszywych i przekłamanych zachowań mających miejsce – według D. Czajkowskiego – w Izbie Karnej, bo najlepiej z szybkością pendolino chwytać przysłowiowego byka za rogi.
Po pierwsze, co do tezy o tym, jakobym zarzucił ostatnim orzeczeniom wydanym w Izbie Dyscyplinarnej, że są „bezprawne", to odsyłam Czytelników do mojego komentarza. Nie stwierdziłem w nim, aby jakiekolwiek orzeczenie wydane w tej izbie było „bezprawne". Jeśli chodzi o sferę orzeczniczą, to podniosłem jedynie, iż tryb z art. 82 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (Dz. U. z 2018 r., poz. 5 ze zm.- dalej jako u.SN) wymaga – dla prawidłowego zadania pytania prawnego - aby to skład orzekający powziął „własne" wątpliwości co do wykładni prawa, a nie opierał się na wątpliwościach innych składów orzekających, czy też wątpliwościach, które formułowane są w tzw. „przestrzeni publicznej". Nadto, podniosłem istotną wątpliwość, czy w kwestii orzekania co do statusu sędziów mogą wypowiadać się sędziowie, których powołano do pełnienia urzędu właśnie przy wskazanych w treści pytania prawnego wątpliwościach co do skuteczności poszczególnych elementów procedury nominacyjnej. Z drugiej strony, nie kryłem wątpliwości, czy podjęta uchwała nr 5 tej Izby (uchwała ta dotyczyła postępowania przed TSUE i nie jest ona orzeczeniem) mieściła się w treści art. 19 ust. 1 pkt 5 u.SN. Dodałem po tym pytaniu, że „pytanie pozostawiam bez odpowiedzi", bo Czytelnicy „Rzeczpospolitej" mają prawo do własnych ocen.
Po tych uwagach pora przejść do rzeczy poważniejszych, które skłoniły mnie do tej wypowiedzi. Otóż sędzia D. Czajkowski formułuje stwierdzenie, że wyznaczając skład orzekający w sprawie III KO 154/18, nie zastosowałem się do zarządzenia nr 13/2018, którym to zarządzeniem Prezes Izby Karnej S. Zabłocki wstrzymał wyznaczanie do składów orzekających w Izbie Karnej sędziego, który otrzymał nominację do Izby Karnej w wyniku procedury wszczętej obwieszczeniem Prezydenta RP z dnia 28.06.2018 r. Przyznaje przy tym pan sędzia, że był współautorem stanowiska wyrażonego przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w dniu 15.11.2018 r., w którym Izba stanęła w obronie „sekowanego" (zwrot użyty przez s. Czajkowskiego) sędziego z Izby Karnej, przy czym dodam, iż w uchwale tej domagano się dopuszczenia tego sędziego do orzekania w Izbie Karnej. Kiedy zatem sędzia ten został wyznaczony do składu w sprawie III KO 154/18, to pojawia się z kolei zarzut, że nie dostosowałem się do treści zarządzenia nr 13/2018, które właśnie uniemożliwiało wyznaczanie tego sędziego do składów orzekających w Izbie Karnej. No właśnie, jest źle, kiedy ten sędzia nie jest wyznaczany do składów i wtedy Izba Kontroli protestuje w formie uchwały, ale kiedy sędzia ten jest wyznaczony do składu, to wtedy też jest źle – no bo sędzia Matras naruszył zarządzenie nr 13/2018 w niezmienionej sytuacji prawnej i faktycznej. I weź tu Drogi Czytelniku zrozum, kiedy powinno być dobrze.
A przy okazji, czy takie rozumowanie to nie jest faryzeizm? A na poważnie, dobrze powinno być według sędziego D. Czajkowskiego wtedy, gdyby żaden sędzia ze „starego" SN nie miał wątpliwości co do statusu „nowych" sędziów, gdyby zamknąć oczy (i najlepiej ich w ogóle nie otwierać) na istniejące wątpliwości co do procedury nominacyjnej i nie zadawać żadnych pytań prawnych, a no i jeszcze, gdyby zapanował tzw. „wersal" pomiędzy „starymi" a „nowymi" sędziami SN.