Wyrok SN ws. frankowiczów pełen paradoksów

W sprawach frankowych SN przyzwyczaił nas do kształtowania odrębnych linii orzeczniczych. Wyrok w sprawie V CSK 382/18 jest pełen paradoksów, co utrudnia odczytanie jego prawdziwego wpływu na obrót z udziałem konsumentów.

Aktualizacja: 20.05.2020 11:56 Publikacja: 20.05.2020 10:33

Wyrok SN ws. frankowiczów pełen paradoksów

Foto: Adobe Stock

Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie V CSK 382/18 błyskawicznie zyskał status przełomowego: konsument żądał unieważnienia umowy i tak orzekł SN. Jest to jednak niestety przełom jedynie pozorny. Wyrok ten kontynuuje bowiem antykonsumencką linię rozumowania Sądu Najwyższego, sprzeczną z aksjologicznymi podstawami prawa UE. Sąd Najwyższy (w każdym razie skład orzekający) ponownie wykorzystuje każdą, najmniejszą nawet możliwość, jaką choćby pozornie daje dogmatyka krajowa, aby „skorygować" aksjologię europejską. Takie podejście jest naturalnie sprzeczne z prawem europejskim. Sąd Najwyższy był już zmuszony w świetle orzecznictwa TSUE do wycofywania się z otwarcie głoszonych przez siebie poglądów tego typu. Nie powoduje to jednak, jak widać, zmian w samej strategii orzekania. Jednocześnie wykorzystano tu nowe elementy taktyczne w tej rozgrywce skazanej na przegraną.

W sprawach frankowych SN przyzwyczaił nas do „wyroków w składach" i kształtowania odrębnych linii orzeczniczych. Tak jest i tym razem. Ten wyrok wyraźnie wpisuje się w linię zapoczątkowaną orzeczeniem z 14 maja 2015 (sygn. II CSK 768/14), której aksjologiczne echa można odnaleźć w postanowieniu z 18 września 2019 (sygn. V CSK 152/19), a nawet w wyroku z 29 października 2019 (sygn. IV CSK 309/18) (gwarantowanie interesu banków w ramach rozliczeń postabuzywnych). W perspektywie długoterminowej orzeczenie to jest jednak niekorzystne nie tylko dla konsumentów pozostających w sporach frankowych, ale również dla konsumentów w ogólności. Odstrasza konsumentów od samej perspektywy powództwa przeciw bankom. Orzeczenie nie wyklucza bowiem konsekwencji niekorzystnych dla konsumentów (opłaty za korzystanie z kapitału), uwzględniając konieczność zagwarantowania interesów banków (brak efektu odstraszającego wobec przedsiębiorcy stosującego klauzule abuzywne). Tym samym skład orzekający SN promuje aksjologię sprzeczną z duchem acquis konsumenckiego, wypychając Polskę poza obszar europejskiej przestrzeni prawnej.

Czytaj także: Konsument może komunikować się z bankiem przez e-mail - wyrok Sądu Najwyższego

Wyrok pełen paradoksów

Wyrok w sprawie V CSK 382/18 jest pełen paradoksów, co utrudnia odczytanie jego prawdziwego wpływu na obrót konsumencki. Przede wszystkim zawiera rozstrzygnięcia prawidłowe z punktu widzenia dyrektywy 93/13 (są to kwestie dotychczas drobiazgowo przeanalizowane przez TSUE: kontrola i skutki abuzywności, już w pełni zaakceptowane w orzecznictwie SN) czy uzupełnianie umowy po stwierdzeniu niedozwolonego charakteru klauzuli. Wyrok V CSK 382/18 przesądza w tym zakresie o stosowaniu przez SN acquis konsumenckiego zgodnie z jego treścią, zmieniając linię prezentowaną dotychczas przez część składów SN. Pozytywnie należy ocenić również odwołanie się przy rozliczeniach do dwóch kondykcji jako ujęcia „panującego niepodzielnie w doktrynie" i odrzucenie tzw. teorii salda. Równie prawidłowo SN odczytał konsekwencje ustawy antyspreadowej z 2011 r., a więc to, że jej zastosowanie w konkretnej umowie nie powoduje wyłączenia kontroli abuzywności.

Niestety, pozostałe rozważania SN w sprawie V CSK 382/18 budzą głębokie zaniepokojenie z punktu widzenia stosowania przez polskie sądy acquis konsumenckiego.

„Prokonsumenckie" unieważnienie umowy

Samo rozstrzygnięcie w wyroku V CSK 382/18 pozornie prawidłowo zapewnia skuteczną ochronę konsumenta. Sąd Najwyższy unieważnił bowiem umowę, zgodnie z żądaniem konsumenta. Uzasadnienie unieważnienia, w połączeniu z dalszymi rozważaniami składu orzekającego, wypacza jednak ochronny sens dyrektywy 93/13, niweczy bowiem skutek odstraszający w odniesieniu do przedsiębiorców stosujących nieuczciwe postanowienia.

Stwierdzenie, czy umowa może dalej obowiązywać, należy – zgodnie z orzecznictwem TSUE, które SN przywołuje – do kompetencji sądów krajowych. Po wyeliminowaniu klauzul abuzywnych umowa powinna w zasadzie nadal obowiązywać, bez jakiejkolwiek innej zmiany niż eliminacja klauzuli abuzywnej, o ile dalsze obowiązywanie umowy jest prawnie możliwe zgodnie z zasadami prawa wewnętrznego. Na tle minimalnego charakteru dyrektywy weryfikacja, czy umowa może dalej obowiązywać, powinna zgodnie z kryteriami TSUE odbywać się przy zastosowaniu podejścia obiektywnego. To oznacza, że na tle dyrektywy 93/13 niedopuszczalne jest uznanie sytuacji jednej ze stron umowy za decydujące kryterium, rozstrzygające o dalszym losie umowy.

Zdaniem składu orzekającego wyeliminowanie abuzywnych klauzul indeksacyjnych, które odnoszą się do głównego świadczenia stron, przekształca umowę tak dalece, że należy ją uznać za umowę o tak odmiennej istocie i charakterze, że jej dalsze obowiązywanie nie jest możliwe. W swoim rozumowanie SN odwołuje się do TSUE, wskazując, że orzeczenia C-26/13 Árpád Kásler, C-143/13 Matei, C-96/14 Van Hove i C-186/16 Andriciuc wyjaśniają treść pojęcia „główne świadczenie stron", a orzeczenia C-186/16 Andriciuc, C-51/17 OTP i OTP Faktoring, C-118/17, Dunai oraz C-260/18 Dziubak przesądzają, że „klauzule ryzyka walutowego" dotyczą głównego świadczenia stron. Sąd Najwyższy pomija jednak, że pojęcie „określenie głównego przedmiotu" w rozumieniu art. 42 dyrektywy 93/13 TSUE wykłada autonomicznie, starając się wypracować jednolite znaczenie przepisu dyrektywy w całej UE (tak: C-143/13 Matei, pkt 50, C-26/13 Árpád Kásler, pkt 37 i 38 oraz C-186/16 Andriciuc, pkt 34). Autonomiczny charakter wykładni oznacza, że państwa członkowskie posiadają swobodę, jeśli chodzi o wdrożenie tego pojęcia do krajowego systemu prawa, a prawo europejskie nie wymaga automatyzmu, polegającego na konieczności uznania głównego świadczenia stron na tle art. 42 dyrektywy za essentialia negotii na tle prawa krajowego. Na tle orzeczenia Dziubak i wcześniejszego orzecznictwa SN (sygn. III CSK 159/17, sygn. ICSK 242/18) Sądowi Najwyższemu nasuwa się jednak zgeneralizowany wniosek, że klauzule kształtujące mechanizm indeksacji określają świadczenie główne kredytobiorcy. Sugestia składu orzekającego, dotycząca konieczności korekty linii orzeczniczej, uznającej na tle dogmatyki prawa polskiego tego typu klauzule za dodatkowy mechanizm indeksacyjny, oparta jest więc na błędnych przesłankach. Jednocześnie, sądy są jednak zobowiązane do stosowania do tych postanowień wyłączenie z art. 42 dyrektywy 93/13.

Konieczność unieważnienia umowy SN wywodzi z orzeczenia w sprawie C-260/18 Dziubak (pkt 44), w którym TSUE stwierdza, że po unieważnieniu klauzul, które prowadzi do zniesienia mechanizmu indeksacji, a pośrednio do zaniknięcia ryzyka kursowego, utrzymanie umowy „nie wydaje się możliwe z prawnego punktu widzenia". SN pomija jednak, że TSUE w punkcie 43 orzeczenia podkreśla konieczność dokonania przez sąd krajowy oceny in casu. Wbrew temu, co wydaje się sugerować SN, TSUE nie przesądza więc o konieczności unieważnienia umowy po upadku klauzuli indeksacyjnej, a jedynie wskazuje, że art. 6 ust. 1 dyrektywy nie sprzeciwia się unieważnieniu, jeśli umowa nie może obowiązywać bez postanowień abuzywnych, ponieważ ich usunięcie spowodowałoby zmianę charakteru głównego przedmiotu umowy. Ukształtowana linia orzecznicza SN, na tle której po wyeliminowaniu klauzul przeliczeniowych umowa obowiązuje dalej, z zachowaniem oprocentowania opartego na LIBOR, mieści się więc w zakresie swobody, jaki TSUE pozostawia sądom krajowym. Należy jednak podkreślić, że nawet kiedy, obiektywnie rzecz ujmując, umowa na tle prawa krajowego może być kontynuowana, sądy krajowe mają możliwość jej unieważnienia na żądanie konsumenta. Przesądzają o tym punkty 34–35 orzeczenia C-453/10 Pereničová, a TSUE wywiódł tę możliwość z minimalnego i niepełnego charakteru harmonizacji dyrektywy 93/13.

Wynagrodzenie za korzystanie z kapitału

Opisywany wyrok nie wyklucza możliwości dochodzenia przez banki roszczeń z tytułu korzystania z kapitału. Sąd Najwyższy nie myli się, twierdząc, że dotychczasowe orzecznictwo TSUE „nie wyklucza" wspomnianych roszczeń banków, jednakowoż przemilcza istnienie orzeczeń TSUE, które determinują zakazy w kwestii skutków ekonomicznych upadku nieuczciwej klauzuli, a które muszą rzutować na dopuszczalność w prawie krajowym przyznania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału:

1) Konsument ma znaleźć się w takiej sytuacji faktycznej i prawnej, jakby klauzula nie została w ogóle zawarta w umowie (sprawy połączone C-154/15, C-307/15 i C-308/15, Gutiérrez Naranjo, punkt 61);

2) Rażąco niekorzystne dla konsumenta jest postawienie wskutek upadku umowy całej pozostałej do spłacenia kwoty w stan natychmiastowej wymagalności, co zdaniem TSUE może wywołać skutek odstraszający w stosunku do konsumenta, a nie banku (C-26/13 Árpád Kásler, punkt 83 i 85);

3) Niedopuszczalne jest ograniczeniu w czasie skutków restytucyjnych wynikających z uznania klauzuli za niedozwoloną jedynie do kwot nienależnie zapłaconych na podstawie takiego postanowienia po ogłoszeniu orzeczenia, w którym sąd stwierdził ów nieuczciwy charakter (sprawy połączone C-154/15, C-307/15 i C-308/15, Gutiérrez Naranjo).

Przyjęcie rozumowania SN stawia konsumenta przed alternatywą: albo konsument godzi się na dalsze obowiązywanie umowy zawierającej abuzywne klauzule indeksacyjne (co dla umów indeksowanych do franka szwajcarskiego oznacza, że wyrażona w złotówkach suma główna kredytu może być znacząco większa niż kwota faktycznie udzielonego kredytu albo godzi się na unieważnienie umowy, które wiąże się nie tylko z koniecznością rozliczenia świadczeń na podstawie bezpodstawnego wzbogacenia, ale również potencjalnie z koniecznością uiszczenia na rzecz banku opłaty za korzystanie z kapitału, niewiadomej wysokości. Zapewnienia SN, że „w wielu przypadkach byłyby one znacznie niższe niż świadczenia konsumenta spełniane na podstawie niedozwolonej klauzuli oznacza, że albo SN nie zna treści roszczeń podnoszonych w tym względzie przez banki (żądania finansowe banków przekraczają czasami wysokość kredytu), albo uważa, że są one znacząco przeszacowane. Stanowiska SN, jeśli chodzi o podejście banków do kwestii roszczeń, zdecydowanie nie podziela rzecznik finansowy, który skierował właśnie powództwo przeciwko jednemu z banków w związku ze stosowaniem przez bank nieuczciwych praktyk rynkowych, polegających na zgłaszaniu wobec klientów roszczeń o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu.

Podejście prezentowane przez SN w omawianym orzeczeniu niewątpliwie multiplikuje efekt odstraszający wobec konsumentów, przed którym TSUE ostrzegał w orzeczeniu C-26/13 Árpád Kásler (punkt 83 – 85). Rozliczenie świadczeń stron, wynikające z usunięcia klauzuli abuzywnej, niewątpliwie należy do zakresu kognicji sądu krajowego. Nie oznacza to jednak, że sąd krajowy posiada w tym zakresie całkowitą swobodę – regulacja krajowa nie może uniemożliwić realizacji celu prawa europejskiego. Rozwiązania krajowe muszą więc być kompatybilne z traktatowymi zasadami skuteczności i efektywności prawa europejskiego. Sąd Najwyższy w omawianym wyroku najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę, ponieważ przedstawia argumentację, mającą na celu wykazanie, że z jednej strony: pozycja konsumenta jest odpowiednio zabezpieczona (ma prawo wyboru, ewentualne opłaty na rzecz banków nie będą wysokie), a z drugiej, że skonstruowana w ten sposób sankcja będzie wystarczająco dotkliwa, tak, aby wywołać skutek odstraszający (wybór dalszego losu umowy w rękach konsumenta, opłaty za korzystanie z kapitału niższe niż pobierane na tle klauzul abuzywnych, upadek zabezpieczeń akcesoryjnych prowadzący do zwiększenia ryzyka banku, decyzja co dalszego losu umowy w rękach konsumenta). Argumenty te nie przekonują jednak ani w odniesieniu do zabezpieczenia sytuacji konsumenta, ani też wywołania efektu odstraszającego wobec banków. Jak zostało już zauważone, spowoduje ono, że konsumenci będą z większą ostrożnością podchodzili do inicjowania sporów z bankami. Wyrok SN zapewnia więc efekt odstraszający, ale niestety w odniesieniu do konsumentów, którzy chcieliby dochodzić swoich praw. Ujawnia to błędny wektor proaktywnej postawy SN.

Kwestia potencjalnych roszczeń banku za korzystanie z kapitału, w ogóle przy tym nie była przedmiotem skargi kasacyjnej, a więc nie musiała się znaleźć w wyroku. Do sprawy tej SN jednak się odniósł, korzystając z pytania, czy obowiązek zwrotu nienależnie pobranych świadczeń wyczerpuje obowiązki stron. (Powódka domagała się od banku odsetek ustawowych od każdej nadpłaconej raty z tytułu naprawienia szkody w postaci utraty korzyści, które mogłaby czerpać z ulokowania tych kwot na oprocentowanym rachunku bankowym). SN w rozstrzygającym składzie uznał jednak, że „szczególnie ważka" jest kwestia wynagrodzenia za bezpodstawne korzystanie z kapitału kontrahenta, uznając „za zbyt uproszczone" stwierdzenie, że uznanie podstaw do żądania przez bank wynagrodzenia za korzystanie z kapitału oznaczałoby, że unikałby on negatywnych konsekwencji za zastrzeżenie klauzul abuzywnych w umowie. W podobny sposób SN podszedł do kwestii dochodzenia roszczeń na tle art. 12 ust. 1 pkt 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwych praktyk rynkowych, które powiązał z obowiązkiem wykazania winy przedsiębiorcy (co faktycznie uniemożliwia ich dochodzenie w indywidualnych procesach wytaczanych przez konsumentów), a następnie uznał, że na tle stanu faktycznego roszczenie to jest bezprzedmiotowe.

W omawianym wyroku SN wykorzystał każdą możliwość, jaka powstaje na tle styku prawa krajowego i europejskiego, aby podjąć próbę korekcji aksjologii prawa unijnego, wprowadzając efekt odstraszający konsumentów od dochodzenia ich praw i niwelując skutek odstraszający wobec przedsiębiorców stosujących niedozwolone postanowienia umowne. Opowiedzenie się za koniecznością unieważnienia umowy z argumentacją odnoszącą się do zmiany natury stosunku prawnego oznacza daleko posunięte usztywnienie możliwości przysługujących konsumentowi w związku ze stwierdzeniem abuzywności klauzuli, umożliwia bowiem kontynuację umowy, tylko jeśli zmiana jej treści na skutek usunięcia z niej postanowienia ma charakter nieznaczący. Akceptacja takiej linii będzie oznaczać dla konsumenta konieczność wyboru między pozostaniem w umowie, zawierającej nieuczciwe postanowienia bądź jej unieważnieniem, zagrożonej jednakowoż koniecznością uiszczenia opłat niewiadomej wysokości za korzystanie z kapitału. Spowoduje to psychologicznie ubezskutecznienie orzecznictwa TSUE, które akcentuje pewność ochrony udzielanej konsumentom przy kontroli klauzul abuzywnych.

W TSUE zawisły już pytania prejudycjalne skierowane przez sąd w Gdańsku (C-19/20), które odnoszą się do rozliczeń stron po unieważnieniu umowy. TSUE może w nich sformułować kryteria, jakie ma spełnić mechanizm rozliczeń między stronami, tak aby zapewnić ich zgodność z dyrektywą 93/13. Dużym zaskoczeniem byłaby zmiana podejścia TSUE co do rozumienia, czym jest efektywna ochrona konsumenta na tle dyrektywy 93/13 i w jaki sposób prawo krajowe ma zagwarantować istnienie skutku odstraszającego.

Wyrok SN ujawnia, że solidaryzm prawa europejskiego nie trafia na podatny grunt wśród prawników wychowanych na doktrynie neoliberalnej, dla których ochrona konsumenta jawi się jako aberracja wolnego rynku. Przekonanie o równościowym podejściu do rynku jest jednak ułudą, bo faktycznie zawsze oznacza ono wsparcie silniejszego. Niezwykle niepokojąca jest również sytuacja głębokich podziałów, jakie na naszych oczach tworzą się na tle orzeczeń Izby Cywilnej SN. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zgodne z prawem europejskim przesądzenie kontrowersyjnych kwestii w składzie siódemkowym. Okoliczności faktyczne sprawiają jednak, że nie wiadomo, jak realne jest to rozwiązanie. W doktrynie prawa przyjmuje się, że skuteczność ochrony konsumenckiej jest funkcją demokracji. To orzeczenie może więc posłużyć jako (kolejny) papierek lakmusowy, pokazujący, jak głęboki jest kryzys, w którym się obecnie znajdujemy.

Autorka jest doktorem nauk prawnych na Uniwersytecie w Osnabueck, współprzewodniczącą Forum Konsumenckiego przy RPO

Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie V CSK 382/18 błyskawicznie zyskał status przełomowego: konsument żądał unieważnienia umowy i tak orzekł SN. Jest to jednak niestety przełom jedynie pozorny. Wyrok ten kontynuuje bowiem antykonsumencką linię rozumowania Sądu Najwyższego, sprzeczną z aksjologicznymi podstawami prawa UE. Sąd Najwyższy (w każdym razie skład orzekający) ponownie wykorzystuje każdą, najmniejszą nawet możliwość, jaką choćby pozornie daje dogmatyka krajowa, aby „skorygować" aksjologię europejską. Takie podejście jest naturalnie sprzeczne z prawem europejskim. Sąd Najwyższy był już zmuszony w świetle orzecznictwa TSUE do wycofywania się z otwarcie głoszonych przez siebie poglądów tego typu. Nie powoduje to jednak, jak widać, zmian w samej strategii orzekania. Jednocześnie wykorzystano tu nowe elementy taktyczne w tej rozgrywce skazanej na przegraną.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego