Raper z Detroit, rocznik 1972, który sprzedał ponad 170 mln albumów, jeszcze przed premierą nowej płyty zbierał od fanów w portalach społecznościowych cięgi za komercyjne duety. Między innymi z Beyonce, ale przede wszystkim z Edem Sheeranem – większe niż kiedyś za homofobiczny atak na Eltona Johna.
Niektóre komentarze zagorzałych fanów wcześniejszych płyt są godne najgorszej kloaki. Doszło do tego, że Ed Sheeran, najpopularniejszy obecnie młody artysta na świecie, którego album „Divide" jest największym bestsellerem płytowym roku – stanął w obronie Eminema, tłumacząc, że zaczął komponować pod wpływem muzyki amerykańskiego rapera.
– Podróżowałem w zeszłym roku po Australii, gdy menedżer Eminema poprosił mnie o utwór na jego nową płytę – powiedział Sheeran „Billboardowi". – Mój przyjaciel, aktor Kurt Russel, zaprosił mnie do domu ze studiem, gdzie nagrałem partię perkusji, gitary, fortepianu. A potem zapadła cisza. Będąc niedawno w Meksyku, dowiedziałem się od przyjaciela, że nagrywał z Eminem moją piosenkę. Spotkaliśmy się potem w Detroit. Okazał się miłym, utalentowanym facetem.
– Pracowałem nad płytą przez ponad rok – powiedział Eminem w wywiadzie, który przeprowadził Elton John dla „Interview". – A kiedy komponujesz nowe piosenki, starych chciałbyś się pozbyć. Nowy album jest portretem osoby, którą jestem teraz. Staram się tworzyć bardzo zróżnicowany repertuar, żeby każdy znalazł coś dla siebie.
Nałóg i dojrzewanie
Eminem wyznał też Eltonowi Johnowi, że kiedy przeprosił go za swoje obraźliwe słowa i razem wystąpili na gali Grammy, dając przykład tolerancji i pojednania, zaczął wpadać w narkotykowy nałóg.