Wiele będzie jednak zależeć od rozwoju sytuacji związanej z pandemią. To ona drastycznie obniżyła popyt na samochody w roku 2020. Liczba rejestracji nowych aut osobowych i dostawczych zmalała w porównaniu z rokiem 2019 o 22 proc., do 488 tys. W tym rynek samochodów osobowych skurczył się nieco mocniej – o 22,9 proc., do niespełna 428,4 tys. aut. Nieco lepiej wyglądała końcówka roku. W samym grudniu zarejestrowano 51,5 tys. samochodów, co w porównaniu z grudniem rok wcześniej daje spadek o niecałe 2 proc. Także w listopadzie spadek sprzedaży aut osobowych był niższy od wartości 12-miesięcznej i wyniósł 8,2 proc.

Znacznie mniejsze straty od segmentu nowych odnotował rynek samochodów używanych. W całym 2020 r. liczba rejestracji aut sprowadzonych z zagranicy (to główne źródło zasilające polski rynek) sięgnęła prawie 848,2 tys. sztuk i była mniejsza od tej z roku wcześniejszego o 16 proc. pojazdów.

W 2021 r. popyt na rynku wtórnym także będzie rosnąć. – Wszystko wskazuje na to, że sytuacja ekonomiczna ludzi może się pogorszyć. Z doświadczenia kryzysu gospodarczego sprzed dziesięciu lat wiemy, że takie warunki przeważnie oznaczają większy popyt na używane samochody – mówi Karolina Topolova, dyrektor generalna Aures Holdings, zarządzającego siecią autokomisów AAA Auto.

Rok 2021 powinien przynieść także poprawę w polskim przemyśle motoryzacyjnym. Po fatalnej pierwszej połowie 2020 roku w trzecim kwartale nastąpiło wyraźne ożywienie dzięki większym zamówieniom na części i komponenty dla zagranicznych fabryk aut. Wyhamowany został również trend spadkowy w zatrudnieniu. Według AutomotiveSuppliers.pl o ile w II kw. nastąpił spadek zatrudnienia w porównaniu z poprzednim o 7,6 tys. pracowników, o tyle w III kw. ubyło już tylko 1,2 tys. osób. A wobec rosnących potrzeb zakłady motoryzacyjne znów posiłkują się pracownikami tymczasowymi, z których jeszcze wiosną rezygnowały.