Polacy walczą o przyszłość tej konkurencji, gdyż zamienili ją w biało-czerwone imperium. Nasi reprezentanci od 2013 roku zdobyli w mistrzostwach świata 11 medali. Anita Włodarczyk i Paweł Fajdek są czterokrotnymi mistrzami, ona także dwukrotną mistrzynią olimpijską. Wojciecha Nowickiego podczas igrzysk w Rio de Janeiro (2016) pokonali tylko koksiarze: Tadżyk Dilszod Nazarow oraz Białorusin Iwan Cichan. Polską dynastię już na igrzyskach w Sydney (2000) złotymi krążkami zaczęli Szymon Ziółkowski i Kamila Skolimowska.
Młociarze jednocześnie od lat są spychani na margines. Organizatorzy Diamentowej Ligi ich nie chcą, bo młot to 7-kilogramowa kula, która może wyryć dziurę w nawierzchni lub uszkodzić infrastrukturę. Uważają też konkurencję za niebezpieczną, choć kilkanaście lat temu to oszczep przebił nerkę tunezyjskiego skoczka w dal Salima Sdiriego podczas mityngu Golden League, a dysk potrafi się odbić od trawy w nieoczekiwanym kierunku, podczas gdy młot w niej grzęźnie.
Światowa federacja w 2010 roku stworzyła IAAF Hammer Throw Challenge – samodzielny cykl rozgrywany przy okazji mityngów drugiej kategorii. To tak, jakby wyprosić zawodników z Ligi Mistrzów i skazać na kopanie piłki w Lidze Europy. Młociarze nie mieli dostępu do najważniejszego lekkoatletycznego okna wystawowego, co przełożyło się na finanse. Brytyjczyk Nick Miller narzekał, że jego rodaczka Sophie Hitchon jako medalistka mistrzostw świata nie ma żadnego sponsora.
Rok temu World Athletics zlikwidowała IAAF Hammer Throw Challenge, obiecując młociarzom miejsce w nowym cyklu Continental Tour. Fajdek chwalił się, że rozmawiał z Brytyjczykiem Sebastianem Coe, który obiecał, że przywróci młociarzom godność.
– Wyjaśniał, że nasza konkurencja jest spychana na margines przez gospodarzy stadionów i obawy o bezpieczeństwo. Skoro jednak można robić na dużych obiektach pokazy monster trucków czy pływanie łódkami, to dlaczego nie rzut młotem? – mówił Fajdek.