Sofia Ennaoui: Trzeba słuchać samej siebie

Wicemistrzyni Europy w biegu na 1500 metrów Sofia Ennaoui o powrocie do sportu po kontuzji, dojrzewaniu i pościgu za światową czołówką.

Publikacja: 01.09.2020 21:00

Sofia Ennaoui: Trzeba słuchać samej siebie

Foto: PAP/Tytus Mijewski

To był najtrudniejszy rok w pani karierze?

To, co przeszłam po ubiegłorocznym Memoriale Kamili Skolimowskiej, kiedy z powodów zdrowotnych musiałam zakończyć sezon, zahartowało mnie. Na pewno był to najtrudniejszy rok, ale zdołałam wrócić do żywych. Myślałam, że po tej przerwie będę biegać jak przed kontuzją. Jest zdecydowanie lepiej. Nie spodziewałam się powrotu na tak wysoki poziom.

To pierwsza przeszkoda na pani sportowej drodze, bo do tej pory wszystko przebiegało bezproblemowo…

Faktycznie, moja kariera rozwijała się płynnie, a medale przychodziły naturalnie. Stawałam na podium jako juniorka, w zawodach młodzieżowych i wreszcie jako seniorka. Dziś, z perspektywy czasu, patrzę na moje problemy jak na wymuszony odpoczynek, którego wcześniej zabrakło. Szykowaliśmy się z trenerem do wszystkiego na szybko, celów było dużo, a presja – spora. Miałam poprawiać się ze startu na start. Okazuje się jednak, że nie jestem maszyną i mam granice, których nie można przekraczać.

Organizm dał sygnał, że trzeba odpocząć?

Tak. Moim problemem było to, że wymagałam od siebie rzeczy, które niekoniecznie dało się zrealizować. Dziś wiem już, że nie mogę chcieć więcej, niż jestem w stanie zrobić.

Dużo pracowała pani z psychologiem Janem Blecharzem?

Pewne rzeczy najpierw musiałam sobie ułożyć w głowie sama. Dopiero kiedy do tego doszłam, praca z psychologiem zaczęła mieć sens. Uważam, że nie można jej zaczynać w sytuacji dużego zmęczenia, bo wówczas nie przynosi efektu. Doszłam do tego wniosku w ubiegłym roku. Byłam wykończona, a mimo to starałam się za wszelką cenę uratować sezon i pojechać na mistrzostwa świata. To przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego.

Jak smakowało oglądanie mistrzostw świata w telewizji?

Słodko-gorzko. Mam mnóstwo znajomych, za których trzymałam kciuki. Zawody oglądałam, ale nie chciałam pokazywać się w mediach, zrezygnowałam ze wszystkich aktywności. Potrzebowałam regeneracji, bo mój układ nerwowy też był bardzo zmęczony. Teraz dbam o wypoczynek między zawodami. Unikam występów w mediach, skupiam się na startach i na treningu. Szukam spokoju. Inne aktywności zostawiam sobie na czas roztrenowania po sezonie.

Można powiedzieć, że pani dojrzała?

Tak, ale przede wszystkim zaczęłam słuchać własnego organizmu, a to w życiu sportowca najważniejsze. Każdy musi wiedzieć, co jest dla niego najlepsze, i być świadomym tego, jak wpływają na niego określone bodźce.

Żeby stanąć na podium mistrzostw świata, musiałaby pani pobić rekord życiowy na 1500 m o sześć sekund. To pani nie przeraża?

Przed rozpoczęciem tego sezonu czas 2.32 na 1000 m był dla mnie czymś niesamowitym i wydawał się nieosiągalny, a tymczasem podczas Diamentowej Ligi w Monako pobiłam 39-letni rekord Polski na tym dystansie. Dało mi to dużo optymizmu i pewności. Ciągle mogę robić postępy i choć wiem, że rekordu globu raczej nie pobiję, to do światowej czołówki mogę wejść.

Ucieszyło panią przełożenie igrzysk na kolejny rok?

Zdecydowanie tak. Ten rok jest dla mnie najlepszy w karierze, bo wreszcie mogę startować bez presji. Nie musimy szykować szczytu formy na jedną imprezę, tylko możemy biegać po rekordy życiowe. Bardzo mi tego w poprzednich latach brakowało.

Jak dużo znaczy dla pani złoty medal mistrzostw Polski wywalczony we Włocławku?

To był dla mnie bardzo ważny bieg. Fajnie co roku potwierdzać, że jest się najlepszym w Polsce. Teraz mogę się skupić na szybkim bieganiu podczas mityngów. Wszystkie moje starty w tym sezonie były udane i oby tak dalej. Bardzo mocno szykuję się na Memoriał Kamili Skolimowskiej w Chorzowie.

Planuje pani zagraniczne starty?

Pojawię się na zawodach niższej rangi, w grę wchodzą wyjazdy do Ostrawy oraz Berlina. Program mityngów Diamentowej Ligi nie przewiduje w tym sezonie wielu biegów na 1500 m, jeden z nielicznych pojawił się ostatnio w Sztokholmie. Szkoda, że nie mogłam tam wystąpić, bo Laura Muir – którą pokonałam na 800 m podczas Memoriału Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy – osiągnęła tam bardzo dobry wynik. Możliwe, że w takiej obsadzie zdołałabym pobić rekord życiowy. Zwycięstwa nad zawodniczkami klasy Muir przekonują mnie, że praca na treningach przynosi efekt i wszystko znowu zmierza we właściwym kierunku. Jestem dziś bliżej światowej czołówki niż kiedykolwiek wcześniej.

To był najtrudniejszy rok w pani karierze?

To, co przeszłam po ubiegłorocznym Memoriale Kamili Skolimowskiej, kiedy z powodów zdrowotnych musiałam zakończyć sezon, zahartowało mnie. Na pewno był to najtrudniejszy rok, ale zdołałam wrócić do żywych. Myślałam, że po tej przerwie będę biegać jak przed kontuzją. Jest zdecydowanie lepiej. Nie spodziewałam się powrotu na tak wysoki poziom.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę