Złoty medal ubiegłorocznych mistrzostw świata w Dosze World Athletics (dawniej: IAAF, Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych) wyceniła na 60 tys. dolarów. Srebro to 30 tys., brąz - 20 tys., a ósme miejsce (ostatnie premiowane) - 4 tys. Najlepsza sztafeta zarobiła 80 tys. dolarów, ale do podziału. Paniom ze sztafety 4x400 m trenowanej przez Aleksandra Matusińskiego, która zdobyła w stolicy Kataru wicemistrzostwo globu, wpadła do kieszeni połowa tej kwoty.
Dodatkową premię (100 tys. dol.) za rekord świata zgarnęła w Dosze amerykańska płotkarka Dalilah Muhammad oraz jej rodacy, którzy pobiegli w sztafetowym mikście. Półtora roku wcześniej, podczas halowych mistrzostw świata w Birmingham, czek na 90 tys. dol. (40 tys. za złoto, 50 tys. za rekord globu, zawody pod dachem wyceniane są niżej niż na stadionie) odebrała polska sztafeta 4x400 m ułożona przez Józefa Lisowskiego: Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina i Patryk Adamczyk.
Nagrody lekkoatleci otrzymują też na mityngach. Najwięcej na tych organizowanych przez World Athletics, czyli w cyklu Diamentowej Ligi. Kiedyś, jeszcze za czasów rozgrywanej w latach 1998-2009 Golden League, najlepsi z wybranych konkurencji dzielili między siebie milion dolarów. Dziś wypłatę zawodnicy dostają za każdy start. Podium w jednym z trzynastu mityngów to odpowiednio 10, 6 i 4 tys. dol., za finał WA płaci więcej - 50, 20 i 10 tys. Niżej światowa federacja wycenia rywalizację w hali. Premie dla trzech najlepszych zawodników na zawodach World Athletics Indoor Tour to 3, 1,5 i 1 tys. dol., wygranie klasyfikacji generalnej daje 20 tys. w amerykańskiej walucie.
Rok temu w rywalizacji sprinterek pod dachem najlepsza była Ewa Swoboda. Polka wygrała cały cykl, w pojedynczych biegach była trzy razy pierwsza i raz druga. Teoretycznie z samych nagród uzbierała 30 tys. dol., ale trzeba pamiętać, to tylko kwoty brutto. Od nich sportowiec płaci podatek, swoje dostają zazwyczaj menadżer i trener. - Jestem szczęśliwa, ale nie z tych pieniędzy, bo ich wcale tyle nie będzie, jak niektórzy podają - mówiła wówczas nasza biegaczka poirytowana tym, że dziennikarze zaglądają jej do portfela.
Premia za start
Najlepsi w komercyjnych mityngach wypłatę dostają już za sam start. Mistrzyni świata w skoku wzwyż Maria Lasitskene za każdy występ otrzymuje ok. 10 tys. dol. Tej zimy nie zarabia zbyt dużo, bo z powodu zawieszenia rosyjskiej federacji (RUSAF) w prawach członka World Athletics wybitna zawodniczka może startować tylko w ojczyźnie. Podczas normalnego sezonu halowego pojawiłaby się na 5-6 mityngach, do walki w Indoor Tourze przystąpiłaby jako faworytka. Startowe oraz potencjalne nagrody i bonusy od sponsora to w jej przypadku 120-150 tys. dol. utraconego zarobku.
Rosyjskiej mistrzyni daleko oczywiście do Usaina Bolta, który w szczycie kariery za samo pojawienie się na starcie kasował 350-400 tys. dol. Przed igrzyskami olimpijskimi w Rio Jamajczyk pojechał na trzy pokazowe mityngi do Australii i w tydzień zarobił okrągły milion. Milion, tyle że w złotówkach, dostał za udział w Memoriale Kamili Skolimowskiej pięć i pół roku temu. Dzięki startowemu, nagrodom i pensji od sponsorów roczne przychody największej gwiazdy lekkiej atletyki XXI wieku sięgały rocznie nawet 20 mln dol.