W finale zmierzyły się Hiszpania i Argentyna. Drużyna z Europy to etatowy uczestnik finałów wielkich imprez. W jej składzie brakowało kilku świetnych graczy m.in. Pau Gasola czy Serge'a Ibaki, ale do Chin przyjechały inne gwiazdy koszykówki: Marc Gasol, Sergio Llull czy Ricky Rubio. Dowodzona przez Facundo Campazzo i Luisa Scolę Argentyna zagrała świetny turniej, pokonała m. in. Serbię czy Francję, i zasłużenie walczyła o złoto.
Finał jednak przerósł Argentyńczyków. Już po pierwszej połowie pozwolili Hiszpanom na zbudowanie bezpiecznej przewagi. Hiszpania wygrała zasłużenie 95:75.
Polacy skończyli turniej na ósmym miejscu i wracają z Chin z tarczą. W kilku meczach zawodnicy Mike'a Taylora pokazali, że mogą być równorzędnym rywalem dla potentatów. Tak było chociażby w meczu o siódme miejsce, w którym trzeba było się zmierzyć z drużyną USA, złożoną z graczy NBA. Dla polskich koszykarzy to było ciekawe doświadczenie i nagroda. Okazało się, że amerykańska reprezentacja, bez największych gwiazd, musi się natrudzić, by pokonać biało-czerwonych. Mateusz Ponitka, Adam Waczyński i Aleksander Balcerowski błysnęli, a zwłaszcza dla tego ostatniego, którym interesują się zespoły NBA, może być to ważny występ.
Właściwie wszyscy w reprezentacji są wygrani. Taylor zamknął usta krytykom i zyskał ważny argument w rozmowach z prezesem PZKosz w sprawie przedłużenia kontraktu. Spośród zawodników najwięcej mówiło się o Ponitce, który imponował przygotowaniem fizycznym, wejściami pod kosz, mądrością w grze, kiedy idealnie wykorzystywał zachowania obrony rywali. Polacy osiągnęli wynik lepszy niż wiele uznanych drużyn. Warto jednak zachować proporcje i pamiętać, że z dnia na dzień Polska nie stała się koszykarską potęgą. Liga ma swoje problemy, na trybuny ciężko przyciągnąć kibiców (są chlubne wyjątki jak Włocławek, Toruń, Ostrów Wlkp.). Przed MŚ nazwiska kadrowiczów znali tylko najwięksi fani, bo w ostatnich latach koszykówka przegrywała nie tylko z futbolem, ale też siatkówką i piłką ręczną. Najzdolniejsi trafiali do innych sportów, może teraz ten trend się zmieni, bo koszykówka ma swoje pięć minut.
Zwłaszcza że jest szansa na podtrzymanie zainteresowania. W czerwcu 2020 roku reprezentacja Polski zagra w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Może nawet uda się taką imprezę zorganizować nad Wisłą. Jak wynika z informacji „Przeglądu Sportowego", trzeba światowym władzom za ten przywilej zapłacić, a kolejka chętnych jest długa.