Wiadomo, że w koszykówkę najlepiej grają Amerykanie. Ze świetnych zawodników mogliby zbudować kilka reprezentacji i każda biłaby się o medal mistrzostw świata. Warto się od nich uczyć. Można też czerpać wzorce z Bałkanów albo od Litwinów i polska koszykówka robi tak od wielu lat, bo łatwiej ściągnąć trenerów z tych krajów, ale nowe, świeże spojrzenie i metody, których nikt nie stosował, też się przydaje.

W 2013 roku reprezentacja Polski poniosła klęskę na mistrzostwach Europy. Porażka bolała, bo w składzie znaleźli się najlepsi koszykarze z Marcinem Gortatem, Maciejem Lampe i Michałem Ignerskim na czele, a prowadził ich doświadczony trener Dirk Bauermann. Niemiec pożegnał się z posadą i trzeba było wybrać nowego trenera, takiego który zbuduje drużynę od nowa i wprowadzi do niej koszykarzy z drużyny wicemistrzów świata do lat 17, prowadzonej przez Jerzego Szambelana.

Poważnie rozważane były dwie kandydatury - obie łączące szkołę amerykańską i europejską. Serb Igor Kokoskov od wielu lat pracował w USA jako asystent w zespołach NBA. Mike Taylor grał w koszykówkę na amerykańskiej uczelni, ale od 2001 roku pracował głównie w Niemczech. W USA trenował drużynę filialną Maine Red Claws, do której trafiali zawodnicy nie mieszczący się w danym momencie w składzie Boston Celtics. Taylor miał też doświadczenie w pracy z reprezentacją jako asystent selekcjonera reprezentacji Czech Ronena Ginzburga.

Polski Związek Koszykówki postawił na Amerykanina, chociaż później niektórzy wypominali, że Kokoskov zdobył ze Słowenią mistrzostwo Europy, ale miał do dyspozycji lepszych koszykarzy. Taylor od początku stawiał na pozytywny przekaz, po amerykańsku był i jest otwarty na kontakty z dziennikarzami. Nawet, jeśli nie może rozmawiać, bo np. czeka już w kolejce do kontroli osobistej, to później odbiera telefon i cierpliwie wyjaśnia swoje wybory. W wywiadach często podkreślał, że jest podekscytowany wyzwaniami, a każdy turniej to szansa, a nie presja.

Nie przywiózł ze sobą sztabu współpracowników, ale dobrał trenerów z Polski: Wojciecha Kamińskiego, Arkadiusza Miłoszewskiego i Krzysztofa Szablowskiego. Ten pierwszy pomagał Taylorowi przez kilka lat, ale na mistrzostwa świata do Chin nie pojechał. Przed nowym sezonem dostał ofertę pracy w niemieckiej Bundeslidze, a klub Mitteldeutscher BC chciał mieć szkoleniowca u siebie w trakcie przygotowań.

Można powiedzieć, że Taylor pomógł Kamińskiemu dostać tę pracę. Jest doskonale znany w Niemczech, posadę selekcjonera łączyz pracą w Hamburg Towers, z którymi awansował do 1. Bundesligi. Zapytany o Kamińskiego wystawił swojemu asystentowi laurkę.

Przez kilka lat w sztabie kadry był też Rafał Juć, czyli polski skaut zespołu Denver Nuggets, który zna charakterystyki chyba wszystkich koszykarzy, o których warto coś wiedzieć. Teraz też pojawiał się na zgrupowaniu, chociaż już tak ściśle z kadrą nie współpracuje.

W ciągu kilku lat pracy Taylora z reprezentacją Polski przewinęło się wielu zawodników. Jedni kończyli kariery, kariery innych się zatrzymały przez kontuzje, inni dołączali. Robert Skibniewski, który grał w pierwszych eliminacjach do EuroBasketu pod wodzą Amerykanina, dziś jest jednym z asystentów w kadrze. Na pozycji rozgrywającego występują Łukasz Koszarek i AJ Slaughter.

W koszykówce naturalizowanie graczy to chleb powszedni. Polacy też z tego przywileju korzystali wielokrotnie, zwłaszcza że mieli na pozycji rozgrywającego braki. Slaughter związków z Polską nie miał, raz wcześniej był w Zgorzelcu, grając przeciw lokalnej drużynie, ale do reprezentacji się wpasował. Jest cichy, skromny, koleżeński. Świetnie rzuca z dystansu i w trudnych momentach warto podać mu piłkę. Na początku eliminacji do MŚ nie przyjeżdżał na zgrupowania, bo przeciwny był temu jego klub, ale trener Taylor zapewniał, że nie stracił wiary w chęci Amerykanina nawet na moment. Na zgrupowanie przed MŚ Slaughter przyjechał później, dostał pozwolenie na dłuższe wakacje.

Nie było też słychać o tym, by narzekali jego koledzy. Adam Waczyński nie mógł zagrać w kilku meczach, bo jego klub grał akurat mecz w Eurolidze (konflikt między FIBA a Euroligą ciągnie się od wielu lat). Kapitan kadry od kilku lat gra w Hiszpanii, najpierw w Rio Natura Monbius Obradoiro, a teraz w Unicaji Malaga. Bywał wybierany najlepszym zawodnikiem kolejki tych rozgrywek. Kilka lat temu miał nawet możliwość wyjazdu na obóz przedsezonowy z Washington Wizards, ale nie miał gwarancji podpisania kontraktu i postawił na Europę.

Z tą dwójką świetnie uzupełnia się Mateusz Ponitka, który w przyszłym sezonie zagra w Eurolidze. Ma 26 lat, ale już wielkie doświadczenie: grał w Polsce, Belgii, Turcji (wystąpił nawet w meczu gwiazd), Hiszpanii, Rosji. Walczył o angaż do ligi NBA. Jest wielkim profesjonalistą, dba o dietę, odpoczynek, każdą chwilę spędza na myśleniu o koszykówce (tak przynajmniej było kiedyś).

Bez tej trójki ciężko wyobrazić sobie reprezentację Polski, ich brak w Chinach byłby katastrofą. Ale każdy zawodnik kadry Taylora może się czuć ważny. Michał Sokołowski na pierwsze zgrupowania przyjeżdżał jako głęboki rezerwowy, a teraz jest jednym z  ważniejszych koszykarzy. Szkoda, że z gry w Chinach zrezygnował Maciej Lampe, który podobno obraził się za to, że sztab namawiał go na podziękowanie kibicom, gdy on chciał szybko lecieć do lekarzy w Monachium na badania. Jest za to Damian Kulig, który wrócił do kadry po dłuższej przerwie. Wielką nadzieją polskiej koszykówki jest też Aleksander Balcerowski, o którym mówi się, że za kilka lat trafi do ligi NBA.

Na co stać tę grupę podczas MŚ w Chinach? Prezes PZKosz w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl mówi o awansie do ćwierćfinału. Przede wszystkim trzeba jednak wyjść z grupy. Rywale (Chiny, Wenezuela, Wybrzeże Kości Słoniowej) to nie są potęgi, więc można mówić, że awans do drugiej rundy jest dla biało-czerwonych obowiązkiem. Jak mówi trener Taylor, to nie jest presja, ale szansa. Także na to, żeby później włączyć się do walki o udział w igrzyskach olimpijskich.
Skład reprezentacji Polski na MŚ:


Rozgrywający: Łukasz Koszarek (Stelmet Enea BC Zielona Góra), Kamil Łączyński (WKS Śląsk Wrocław),AJ Slaughter (Real Betis Sewilla, Hiszpania);

Rzucający: Karol Gruszecki (Polski Cukier Toruń), Mateusz Ponitka (Zenit St. Petersburg, Rosja);

Niscy skrzydłowi: Michał Sokołowski (Anwil Włocławek), Adam Waczyński (Unicaja Malaga, Hiszpania);

Silni skrzydłowi: Aleksander Balcerowski (Herbalife Gran Canaria, Hiszpania); Aaron Cel (Polski Cukier Toruń);

Środkowi: Adam Hrycaniuk (Asseco Arka Gdynia), Damian Kulig (Polski Cukier Toruń), Dominik Olejniczak (Florida State, USA)