Większość Polaków (54 proc.) ankietowanych na zlecenie „Rzeczpospolitej" przez IBRiS uważa, że polski rząd nie pomaga w sposób wystarczający ofiarom konfliktów na Bliskim Wschodzie. W imieniu tej większości „Rzeczpospolita" zwraca się z apelem do polskich władz o zwiększenie pomocy uchodźcom. Przekazanie przez premier Beatę Szydło w ubiegłym tygodniu 1,5 mln zł na remont szpitali w Syrii to gest piękny, ale niewystarczający.

Czytaj więcej

W latach 80. Polacy uczyli cały świat znaczenia słowa „solidarność". Nie możemy pozwolić, by narodowy egoizm zajął miejsce solidarności, która była polską dumą. Dziś jednak coraz częściej usłyszeć można w Europie, że Unia nie powinna być solidarna z tymi, którzy nie chcą okazać solidarności uchodźcom.

Z pewnością część Polaków ma obawy przed napływem muzułmańskich imigrantów. Migawki z przedmieść zachodnich miast, które są sceną zamieszek i bezprawia, te obawy nasilają. Ale w apelu o większą solidarność nie chodzi nam o otwarcie granic na niekontrolowaną imigrację. Apelujemy, by polskie państwo okazało realną pomoc ofiarom najtragiczniejszego konfliktu ostatniej dekady, jaki rozgrywa się na obrzeżach Europy.

Dobry przykład dał polski Kościół, który zaproponował dwa projekty: „Rodzina rodzinie" oraz korytarze humanitarne. W odpowiedzi na pierwszy Polacy – bez pomocy państwa – przekazali już dwóm tysiącom syryjskich rodzin niemal 10 mln zł pomocy.

Korytarzy humanitarnych nie da się jednak uruchomić bez zgody państwa. A tej od niemal roku nie ma. Być może słowo „korytarz" sugeruje, że oto otwieramy uchodźcom bramy do naszego kraju. Zmieńmy nazwę, nawiążmy w niej do miłosierdzia lub solidarności. Nazwa to sprawa drugorzędna. Najważniejszy jest sygnał, że Polska, w której prezydent, premier i szef partii rządzącej publicznie biorą udział w uroczystościach religijnych, serio traktuje nakaz miłosierdzia i nie zapomina o dziedzictwie Solidarności.