Witold Mosiołek za zgodą konserwatora zabytków poszukuje miejsca ukrycia przez Niemców zrabowanych w czasie wojny dzieł sztuki. Prace koncentruje w rejonie Sichowa na Dolnym Śląsku.
O jego poszukiwaniach pisaliśmy w „Rzeczpospolitej". Ze sprawozdań, które dostarczył on konserwatorowi zabytków w Legnicy wynika, że prowadzi on prace ziemne.
Warto przypomnieć, że latem 1944 roku po zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną Hans Frank, który urzędował na Wawelu i gromadził zrabowane z polskich muzeów i prywatnych kolekcji działa sztuki podjął przygotowania do ewakuacji. Na Dolny Śląsk wysłał swojego współpracownika dr Wilhelma Palezieux. Ten wybrał cztery pałace, gdzie można było ukryć dzieła sztuki. Rząd Franka miał rezydować w posiadłości Manfreda von Richthofena w Seichau (dzisiaj Sichów). W tamtych okolicach poszukuje zabytków Witold Mosiołek.
W liście do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Witold Mosiołek przypomina znane historykom sztuki okoliczności zdeponowania na Dolnym Śląsku zrabowanych dzieł sztuki.
„Jest 29 styczeń 1945 r. Do pałacu von Kramsta w Morawie koło Strzegomia przybywa niemiecki konserwator zabytków Guenther Grundmann. Ma zabezpieczyć pozostawione tam przez ludzi Hansa Franka obrazy i inne przedmioty zabytkowe. Dzień lub dwa wcześniej Morawę odwiedza Eduard Kneisel, a jeszcze wcześniej adiutant Hansa Franka, Helmuth Pfaffenroth" – pisze Mosiołek.