Po klęskach 1914 r., kiedy Francji groziła utrata Paryża, marszałek Joseph Joffre za jednym zamachem zwolnił aż 34 generałów, a nadto półtorej setki wyższych oficerów. Oficjalne przyczyny masowej dymisji podano oględnie, jednak błyskawiczne awanse takich wojskowych jak płk Pétain, których kariery były zablokowane przez lata, sugerują polityczny podtekst tej czystki. Wielu uznało, że decyzja Joffre’a jest spóźnioną próbą naprawienia szkód wyrządzonych armii przez półtorej dekady.
Czarna owca w fartuszku
Nie ma pewności, czemu Jean-Baptiste Bidegain wybrał los renegata, bo jako podsekretarz generalny Wielkiego Wschodu był ważną figurą wolnomularstwa. Dla zwolenników było to nawrócenie, dla innych – małostkowa zemsta za odmowę nominacji na miejsce szefa, większość zaś uważała, że sprzedał się dla pieniędzy. Jakkolwiek było naprawdę, miał 34 lata, gdy zatrzasnął przed sobą wszystkie drogi kariery.
Jean-Baptiste Bidegain (1870–1926)
Decydując się na ujawnienie masońskich tajemnic w maju 1904 r., Bidegain był zdeterminowany, ale ostrożny. Zanim cokolwiek przedsięwziął, radził się księdza Gabriela de Besssonies, założyciela Komitetu Antymasońskiego w Paryżu. Było pewne, że afera na szczeblu rządowym jest zbyt poważna, by oddać ją podatnym na cenzurę gazetom. Wymuszenie śledztwa w Izbie Deputowanych gwarantowało pewniejsze efekty, lecz wymagało dotarcia do polityków. Wiedziano przy tym, że Jacques Piou, lider największej frakcji opozycyjnej z Akcji Liberalno-Ludowej, uniknie twardej konfrontacji z koalicją rządową. Stąd Bidegain, ukrywając się za adresem paryskiej skrytki pocztowej i inicjałami G.T., złożył konfidencjonalną ofertę dwóm deputowanym nacjonalistom.
Adresatów nie dobrał przypadkowo: obaj mieli osobiste porachunki z aktualnym reżimem. Poseł Gabriel Syveton był wykładowcą akademickim odsuniętym od zajęć za zbyt konserwatywne poglądy, po czym współzakładał nacjonalistyczną Ligę Francuskiej Ojczyzny i został jej skarbnikiem. Jean Guyot de Villeneuve robił karierę oficera sztabu generalnego, ale gdy wystąpił przeciw szykanowaniu Syvetona i wspomógł go finansowo, na dwa miesiące wylądował w areszcie. Nim złożył mundur, zdążył jeszcze znieważyć ministra, dlatego odszedł do rezerwy zdegradowany do stopnia sierżanta. Złączeni prześladowaniem obaj wygrali wybory w swoich okręgach, startując z miejsc opozycji. De Villeneuve miał jeszcze ten atut, że jako dziedzic cukrowego imperium i król paryskiego życia miał czym płacić za tajemnice. Po tygodniach konspiracyjnych podchodów zachwycony polityk wysupłał kwotę 40 tys. franków, by osłodzić życie Bidegaina po zdemaskowaniu i utracie dochodów. W zamian otrzymał bombę, która – właściwie użyta – mogła wysadzić rząd i III Republikę.