- Żołnierze Wyklęci walczyli w słusznej sprawie. Walczyli o wolność Rzeczypospolitej, o wolność jednostki. Walczyli z bolszewikami, czyli z najbardziej totalitarnym i ludobójczym systemem w historii ludzkości. - mówił Zychowicz.
Według historyka podziemiu należy się Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych, ich muzeum i pamięć o nich. - Ale z drugiej strony nie możemy popadać w drugą skrajność - wmawiania ludziom, że w tak olbrzymiej liczbie 120 tys. uzbrojonych mężczyzn wszyscy byli aniołami. Tak nie było, historia nie jest czarno-biała - uważa Zychowicz. - Ale pamiętajmy, że zbrodnie to margines.
Jako drugą skrajność przedstawił przypisywanie przez "środowiska postkomunistyczne" zbrodni wszystkim żołnierzom podziemia. - Wyciąga się dwa-trzy przypadki jakiejś zbrodni dokonanej przez żołnierzy powojennego podziemia i pokazuje się: proszę bardzo, oto wyklęci-przeklęci. Skoro byli tacy ludzie, to cały ten ruch należy skreślić i nie wolno w żaden sposób honorować. To bzdura - mówił Zychowicz podkreślając, że takie zdarzenia miały miejsce w każdej armii.
Za jedną z najbardziej kontrowersyjnych i budzących sprzeczne uczucia postaci tego kręgu Zychowicz uważa Józefa Kurasia, ps. Ogień, działającego na Podhalu. - Nie ma żadnych wątpliwości, że jego zasługi dla Rzeczpospolitej są bardzo duże. Walczył z komuną, nie dawał zsowietyzować Podhala. Z drugiej strony, jego żołnierze dokonali serii co najmniej kilku napadów, których ofiarami padli Żydzi. I to nie Żydzi-ubecy, ale zwykli cywile.
Inną wspomnianą przez historyka postacią jest "Bury", wokół którego toczy się największa debata o "czarnych kartach" Żołnierzy Wyklętych.