Cieślik: Kampania gasnących gwiazd

Trudno zauważyć coś, czego nie ma. A zatem mogli państwo nie zauważyć, że ta kampania wyborcza jest pierwszą od lat bez udziału celebrytów. Czy też gwiazd, jak kto woli.

Aktualizacja: 12.09.2019 21:51 Publikacja: 12.09.2019 19:02

Cieślik: Kampania gasnących gwiazd

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Nie oglądamy rozhisteryzowanych aktorów potępiających straszny reżim, nie czytamy aktów strzelistych w mediach społecznościowych, politycy nie robią sobie zdjęć w towarzystwie znanych postaci ze świata show-biznesu. Oczywiście, to może się jeszcze zmienić. Kampania jest w sumie dość niemrawa, bo wszyscy i tak wiedzą, kto wygra. Niewykluczone, że czeka nas punkt zwrotny i sprawy mogą pójść w nieoczekiwanym kierunku. Ale dziś wydaje się, że nikt poważny nie ma pomysłu, by tym razem celebrytów jakoś wykorzystywać.

Z rządzącą większością sprawa jest w sumie jasna. Nawet jakby bardzo chcieli, to nieszczególnie mają z kim się fotografować. Pisowski aktor to okaz równie rzadki jak pisowski sędzia. Po prostu biały kruk. Po stronie opozycji jest zupełnie inaczej. Środowiska artystyczne i show-biznesu popierają ich aż za bardzo. Czy może raczej tak bardzo nienawidzą tego, co reprezentuje obecny rząd i jego wyborcy, że są gotowi poprzeć każdego, kto zajadle z nimi walczy.

I na tym chyba polega problem. Opozycja ma wśród celebrytów swoich szalikowców i harcowników zachęcających, by atakowali i hejtowali coraz bardziej. Tyle że to od dawna już nie działa. Zamiast pomagać – przeszkadza.

Kolejne ataki kolejnych celebrytów na PiS zdają się przysparzać sympatii zwykłych ludzi, ale rządzącym. Bo zwykli ludzie zasadniczo „tych ze świecznika” nie lubią. I jeśli miałbym za cokolwiek opozycję w tej kampanii pochwalić, to właśnie za to, że nie zabiega o poparcie rozhisteryzowanych artystów i gwiazdek. Najwyraźniej politycy zrozumieli, że to obciążenie, bo nieraz musieli się z nie swoich słów tłumaczyć.

Czy to czegokolwiek nauczy celebrytów, śmiem wątpić. Oni zdają się nie rozumieć, że używając inwektyw wobec inaczej myślących, sami sobie szkodzą. Przekonanie o własnej wielkości i pogarda dla maluczkich nie są w tym środowisku rzadkie. Ale, niestety, żadne środowiska uważające się za elitarne nie są od nich wolne.

Autor jest zastępcą dyrektora Programu III Polskiego Radia

Nie oglądamy rozhisteryzowanych aktorów potępiających straszny reżim, nie czytamy aktów strzelistych w mediach społecznościowych, politycy nie robią sobie zdjęć w towarzystwie znanych postaci ze świata show-biznesu. Oczywiście, to może się jeszcze zmienić. Kampania jest w sumie dość niemrawa, bo wszyscy i tak wiedzą, kto wygra. Niewykluczone, że czeka nas punkt zwrotny i sprawy mogą pójść w nieoczekiwanym kierunku. Ale dziś wydaje się, że nikt poważny nie ma pomysłu, by tym razem celebrytów jakoś wykorzystywać.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił