Mimo złożonego wniosku o przekazanie sprawy do innej izby sędziowie orzekający w środę w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego nie mieli wątpliwości, że mogą się zająć sprawą adwokata ze Szczecina.
Prawnik stał się klientem korporacyjnego pionu dyscyplinarnego, gdy w dwóch sprawach cywilnych podał informacje o tym, jak jego byli już klienci manewrowali majątkiem, by uciec przed wierzycielami.
Sąd dyscyplinarny pierwszej instancji wymierzył mu karę pieniężną w wysokości 15 tys. zł. Druga instancja dodała do tego zakaz patronatu.
Prawnik w kasacji złożonej do Sądu Najwyższego mówił, że nie podał informacji objętych tajemnicą zawodową. To bowiem, jak manewrowano majątkiem, łatwo można było sprawdzić, analizując księgi wieczyste.
W ocenie prawnika sądy dyscyplinarne doprowadziły więc do nieuzasadnionego rozszerzenia tajemnicy adwokackiej na informacje powszechnie znane. Wskazał również, że orzeczona wobec niego kara jest wygórowana. Argumentacja nie znalazła uznania Izby Dyscyplinarnej.
– Kwestia zachowania w tajemnicy wszystkiego, o czym adwokat czy radca dowiedział się w czasie udzielania pomocy prawnej, to w zasadzie istota tych zawodów. Nie można funkcjonować jako adwokat, jeżeli opowiada się na prawo i lewo, co wypłynęło w czasie udzielania pomocy prawnej. Nie ma wątpliwości, że do takiego zdarzenia doszło – wskazał sędzia Adam Tomczyński.
Sygnatura akt: II DSI 78/19