Dziura ozonowa maleje

Po raz pierwszy mamy precyzyjne dowody na zmniejszenie rozpadu ozonu w ziemskiej atmosferze.

Aktualizacja: 10.01.2018 16:20 Publikacja: 08.01.2018 17:53

W ostatnich latach degradacja ozonu zmniejszyła się o 20 proc.

W ostatnich latach degradacja ozonu zmniejszyła się o 20 proc.

Foto: NASA

Według wyników najnowszych pomiarów wykonanych przez satelitę NASA, opublikowanych 4 stycznia w czasopiśmie „Geophysical Research Letters", zyskaliśmy pewność, że odwróciliśmy groźny proces degradacji warstwy ozonowej. Dzięki międzynarodowemu zakazowi stosowania związków chemicznych zawierających chlor, zwanych chlorofluorowęglowodorami (CFC), nastąpił spadek ilości substancji niszczących ochronną powłokę Ziemi.

– Widzimy bardzo wyraźnie, że poziom chloru pochodzącego z CFC spada i z tego powodu występuje mniejsze wyczerpywanie się ozonu – twierdzi autorka projektu badawczego dr Susan Strahan z należącego do NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland.

CFC to długowieczne organiczne związki chemiczne z grupy freonów. Stosowane jako czynniki chłodnicze wznoszą się do stratosfery, gdzie są rozbijane przez promieniowanie ultrafioletowe Słońca i uwalniają chlor niszczący cząsteczki ozonu. Ta trójatomowa odmiana tlenu znajdująca się w warstwie podstratosferycznej chroni życie na naszej planecie, pochłania potencjalnie szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe, które może powodować raka skóry i kataraktę, tłumić układ odpornościowy i niszczyć roślinność.

16 września 1987 r. – dwa lata po odkryciu dziury ozonowej nad Antarktyką – podpisany został „Protokół montrealski w sprawie substancji zubożających warstwę ozonową" – międzynarodowe porozumienie dotyczące przeciwdziałania powiększaniu się dziury ozonowej. Późniejsze poprawki całkowicie zakazały produkcji freonów. Teraz wiemy, że ten ruch był kluczowy dla życia planety.

Wieści potwierdzone

O zmniejszającej się degradacji ozonu wiadomo było już wcześniej. Dotychczasowe badania wykorzystywały analizy statystyczne zmian wielkości dziury ozonowej. Teraz po raz pierwszy zmierzono zmiany składu chemicznego tego obszaru, aby potwierdzić, że nie tylko maleje zubożenie warstwy ozonowej, ale spadek ten jest spowodowany eliminacją CFC z naszego otoczenia.

Antarktyczna dziura powstaje co roku we wrześniu, gdy promienie słoneczne katalizują cykle niszczenia ozonu za sprawą chloru i bromu pochodzących głównie z CFC. Aby określić, w jaki sposób skład atmosfery zmieniał się z roku na rok, naukowcy wykorzystali dane z urządzenia MLS (Microwave Limb Sounder) umieszczonego na pokładzie satelity Aura, który od połowy 2004 r. dokonuje pomiarów składu atmosfery na całym świecie. Podczas gdy wiele instrumentów satelitarnych wymaga światła słonecznego do badania gazów śladowych, MLS analizuje emisje mikrofalowe i dzięki temu można określić skład atmosfery nad Antarktydą w kluczowym okresie roku, w ciemności i gdy pogoda stratosferyczna jest cicha, a temperatura niska i stabilna. Codziennie, przez 12 antarktycznych zim, MLS na pokładzie Aury badał skład chemiczny dziury ozonowej. Dzięki tym precyzyjnym pomiarom naukowcy mogą teraz przekazać dobre wieści.

Chlor w odwrocie

– Zimą temperatury nad Antarktyką są zawsze bardzo niskie, więc tempo niszczenia ozonu zależy głównie od tego, ile znajduje się tam chloru. Wtedy właśnie możemy dokonać precyzyjnej analizy – twierdzi dr Strahan. – Około połowy października wszystkie związki chloru przekształcają się w jeden gaz, więc mierząc go, otrzymujemy wiarygodny wynik całkowitego chloru przedostającego się do tych obszarów atmosfery.

Odnotowano 20-procentowy spadek degradacji warstwy ozonowej. Powinna stopniowo się regenerować, ponieważ związki CFC opuszczają naszą atmosferę. Jednak całkowite jej wyleczenie zajmie dziesięciolecia.

– CFC mają żywotność od 50 do 100 lat, więc utrzymują się w atmosferze przez bardzo długi czas – podsumowuje współautorka badania Anne Douglass. – Całkowite zniknięcie dziury przewidujemy na rok 2060 lub nawet 2080. A i wtedy może jeszcze pozostać po niej ślad w postaci cieńszej warstwy ozonowej. ©?

Według wyników najnowszych pomiarów wykonanych przez satelitę NASA, opublikowanych 4 stycznia w czasopiśmie „Geophysical Research Letters", zyskaliśmy pewność, że odwróciliśmy groźny proces degradacji warstwy ozonowej. Dzięki międzynarodowemu zakazowi stosowania związków chemicznych zawierających chlor, zwanych chlorofluorowęglowodorami (CFC), nastąpił spadek ilości substancji niszczących ochronną powłokę Ziemi.

– Widzimy bardzo wyraźnie, że poziom chloru pochodzącego z CFC spada i z tego powodu występuje mniejsze wyczerpywanie się ozonu – twierdzi autorka projektu badawczego dr Susan Strahan z należącego do NASA Goddard Space Flight Center w Greenbelt w stanie Maryland.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”