Wicedyrektorka oraz dyrektor Gimnazjum nr 3 w gdańskim Chełmie wiedzieli o zajściu w pobliżu szkoły już w tym samym momencie, w którym 14-latka była bita przez swoje rówieśnice - twierdzi kuratorium w Gdańsku. Szkoła miała zostać poinformowana o incydencie telefonicznie.

Trzy tygodnie temu policja otrzymała zgłoszenie o bójce w pobliżu gimnazjum nr 3 na gdańskim Chełmie. Policjanci znaleźli tam pobitą 14–latkę. Nastolatka doznała obrażeń, które nie zagrażały jej życiu. Dzień po zdarzeniu jedna z uczennic na portalu społecznościowym umieściła film, na którym widać jak grupa dziewcząt bije, ciągnie za włosy i kopie po głowie siedzącą na chodniku dziewczynę.

- Znali obawy 14-latki, wiedzieli, co dzieje się 20 metrów od szkoły, a mimo to nie zareagowali - powiedziała minister, cytowana przez portal trojmiasto.pl. Anna Zalewska poparła stanowisko kuratorium, które wykazało w kontroli szereg uchybień pracowników szkoły.

Lista zarzutów nie ogranicza się do braku reakcji na telefoniczne zgłoszenie o pobiciu nastolatki. - Wniosek o odwołanie dyrektora, który nie widzi większego problemu w takich zdarzeniach i zdaje się, że nie była to pierwsza taka sytuacja związana z tą szkołą, został złożony do prezydenta Gdańska - powiedziała Zalewska.

Minister dodała, że jeśli miasto nie wyciągnie wobec niego konsekwencji, kuratorium oświaty oraz MEN podejmą dalsze kroki.