O rozstrzygnięcie tej kwestii zwrócił się do Sądu Najwyższego gdański Sąd Apelacyjny.
Kwestia ta wynika w sprawie o pomówienia między działaczami spółdzielni i osiedlowego stowarzyszenia.
Część inkryminowanych określeń powódki była głoszona publicznie, np. na zebraniach, część na plakatach, a część pojawiała się w internecie podpisywana różnymi nickami, z których tylko jeden miał ustalonego posiadacza (jednego z dwóch pozwanych). Powódka żądała nakazania pozwanym zaprzestania naruszeń jej dóbr osobistych. Sąd okręgowy orzekł, że jako osoba publiczna powinna liczyć się z krytyką. W jego ocenie forma wypowiedzi pozwanych nie naruszała akceptowanych granic publicznej krytyki.
Powódka złożyła apelację. Zarzuciła, że sąd nie dopuścił dowodu o zobowiązaniu rejestratora osiedlowej domeny oraz dostawcy dostępu do internetu do ujawnienia danych abonentów podpisujących obraźliwe dla niej wpisy czterema nickami. Podejrzewała, że mogą należeć do pozwanych.
Czytaj też: