Nowe prawo dla imigrantów: Szwecja to nie hotel

Prawo do dziennej stawki i do mieszkania w ośrodku dla uchodźców wygasa, gdy decyzja o deportacji nabiera mocy prawnej. A nie dopiero wówczas, gdy cudzoziemiec opuści kraj. W Szwecji zaczęło obowiązywać nowe prawo dla imigrantów - pisze Anna Nowacka-Isaksson ze Sztokholmu.

Aktualizacja: 12.06.2016 06:59 Publikacja: 11.06.2016 15:46

Nowe prawo dla imigrantów: Szwecja to nie hotel

Foto: www.sxc.hu

Reforma oznacza, że jeżeli imigrant otrzymuje odmowę przyznania mu azylu, automatycznie traci prawo do dziennej diety i mieszkania. Do tej pory tak nie było. Mimo że zapadała decyzja zobowiązująca do powrotu, władze w dalszym ciągu wypłacały pieniądze azylantom, którzy w kraju zostali, i nadal dawały im dach nad głową. Działo się tak nawet wówczas, gdy wniosek z wyznaczoną datą deportacji nabrał mocy prawnej.

– Potrzebujemy miejsca (w ośrodkach dla cudzoziemców) dla przybyszów ubiegających się o azyl i musimy to wyraźnie sygnalizować – wyjaśniał minister. – Jeżeli otrzymasz zezwolenie na pobyt, możesz zostać w Szwecji. Jeżeli dostajesz odmowę, jedziesz do domu – przekonywał.

Nowe reguły nie oznaczają jednak, że dzienna stawka, choć niezwykle skromna, będzie od razu wstrzymana. Decyzja o deportacji z Urzędu ds. Migracji zaczyna obowiązywać po trzech tygodniach, pod warunkiem że przybysz nie wniesie apelacji – najpierw do sądu migracyjnego, a następnie do sądu najwyższej instancji rozpatrującej sprawy cudzoziemców. Wówczas pobyt przedłuża się o kolejne miesiące, a nawet lata.

Otrzymanie nakazu powrotu do kraju rodzinnego to na pewno wielkie rozczarowanie dla osób, które chciałyby się osiedlić w ojczyźnie Zlatana Ibrahimovicia. Minister sprawiedliwości i migracji uzasadnia jednak konieczność nowelizacji. Szwecja nie może sobie pozwolić na zachowanie systemu, w którym ludzie po otrzymaniu odmowy pobytu i wyczerpaniu wszelkich możliwości złożenia apelacji nadal tu mieszkają, pobierając diety. Wówczas Szwecja stanie się hotelem, od którego dostaje się pieniądze, by w nim mieszkać – skonkludował minister sprawiedliwości i migracji Morgan Johansson.

Gdy czerwono-zielony rząd zawarł umowę z prawicowocentrową opozycją o obostrzeniach w listopadzie ub.r., wicepremier (która w końcu złożyła dymisję) lała łzy rozczarowania i żalu nad losem azylantów. Rząd jednak tłumaczył, że Szwecja przyjęła najwięcej uchodźców per capita w UE i że zmiany są niezbędne, by zapewnić sprawny system przyjmowania azylantów i zabezpieczyć proces ich osiedlania. W sumie chodziło o zredukowanie liczby osób, którym zależało na dołączeniu do grona mieszkańców Svealandii.

Bardziej restrykcyjne reguły spotkały się z falą krytyki. Twierdzono, że najgorzej na tym wyjdą dzieci, które przybyły bez opiekunów, bo będą zmuszone przerwać naukę w wieku lat 17, by udowodnić, że mogą się same utrzymać, gdy osiągną wiek dorosły. Praca daje bowiem gwarancje pobytu.

Amnesty International ostrzegała, że nowe regulacje dotyczące sprowadzania rodzin doprowadzą do tego, że dzieci i kobiety będą podejmowały niebezpieczne eskapady organizowane przez przemytników. Kobiety zaś niemające czym zapłacić, narażane są niejednokrotnie na prostytuowanie się, ostrzegała organizacja. W opinii ekspertów zmiany w prawie nie przełożą się jednak na mniejszą ilość wniosków o zamieszkanie w Szwecji razem z najbliższymi. W efekcie więcej może być tzw. fikcyjnych małżeństw.

Protestowały też związki zawodowe, uzasadniając, że obostrzenia uniemożliwią integrację. W sytuacji, kiedy praca jest jedynym sposobem na otrzymanie stałego pobytu, istnieje ryzyko, że wykształceni uchodźcy będą szukali niewykwalifikowanych prac i zagrożą w ten sposób osobom nieposiadającym wykształcenia. Krytyka nowych przepisów, które właśnie zaczęły obowiązywać, trwa. Adwersarze restrykcji przewidują, że azylanci, jeżeli stracą prawo do zasiłku i mieszkania, wejdą do szarej strefy. Będą też tacy, którzy odmówią opuszczenia ośrodka dla uchodźców i nie oddadzą kluczy do mieszkania.

Nowe przepisy nie obejmują jednak dorosłych osób z dziećmi. Nie przewidują też wydalania do krajów, które nie przyjmują deportowanych azylantów. Może nie będzie jednak tak źle.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rz" w Szwecji

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego