Lider Brexit Party w rozmowie ze Sky News stwierdził, że kandydaci z jego ugrupowania są zastraszani. Mówił o przychodzących do nich „tysiącach telefonów i e-maili”. ony. Tysiące telefonów, e-maili.
- Nawet urzędnicy z Downing Street 10 (dzwonili) do kandydatów i oferowali im pracę, jeśli się wycofają - stwierdził. - Czyni nas to bardziej podobnymi do Wenezueli niż Wielkiej Brytanii - dodał, oceniając to jako „najbardziej niezwykłe nadużycie całego procesu demokratycznego”.
W udostępnionym później w mediach społecznościowych nagraniu Farage powiedział, że że propozycje miano złożyć ośmiu ważnym politykom jego partii.
Na oskarżenia Farage'a zdecydowanie zareagowali politycy Partii Konserwatywnej. Rzecznik torysów powiedział, że „ani Partia Konserwatywna, ani jej urzędnicy nie oferowali kandydatom Brexit Party pracy ani przywilejów (tytułów szlacheckich)”. - Nie zawieramy paktów wyborczych - dodał.
Ian Lavery z Partii Pracy mimo tych zaprzeczeń stwierdził, iż „to daje powiew skorumpowanego sposobu działania establishmentu” za rządów Borisa Johnsona.